Sześciolatek w szkole – garść refleksji

„Wspieranie rozwoju dziecka młodszego, w tym obniżenie wieku szkolnego do lat 6” – taki lapidarny komunikat opublikowało na swojej stronie Ministerstwo Edukacji Narodowej, informując o kierunkach polityki oświatowej na rok szkolny 2012/13. Jak więc rzeczywiście pomóc sześciolatkowi w szkole i jednocześnie działać zgodnie z priorytetami MEN?

Jedną z pierwszych potrzeb, o jakiej zapewnienie, w sposób absolutnie nieuświadomiony, ale intuicyjnie upragniony, zabiegają dzieci młodsze jest potrzeba bezpieczeństwa, z którą podążają potrzeba kontaktu, tak emocjonalnego jak i społecznego oraz potrzeba przynależności. Rzeczą bezsporną jest, że wszystkie one  kształtuje się przede wszystkim w domu rodzinnym, ale na dom często nauczyciel nie ma wpływu, ma natomiast możliwości zapewnienia bezpieczeństwa dziecku, które rozpoczyna zorganizowaną edukację. Pojawia się wiec konkretne zadanie – wypracowane tych zasad asekuracji, wsparcia ucznia w nowej sytuacji.

 Pierwsza zasada efektywnej asekuracji powinna więc brzmieć – amortyzuj napięcie, z jakim dziecko wchodzi w rzeczywistość szkoły. Reguła ta (systematycznie stosowana) pozwala z czasem obniżyć poziom lęku związanego ze szkołą. Sposobów amortyzowania jest bardzo wiele, ale wszystkie wpisują się  tak w ramy czasu – amortyzowanie nie powinno trwać dłużej jak od 1 do 2 minut na początku zajęć – jak i w regułę „dobrego” słowa. Wypowiadane przez nauczyciela i powtarzane przez dzieci  krótkie zdania, cytaty z dziecięcych piosenek czy wierszyków mają służyć wprowadzeniu atmosfery spokoju. Poniżej przykład:

  „Niech serduszko Twoje gorące będzie zawsze jak słońce, a uśmiech Twój radosny niech przypomina zapach wiosny.”

„Iskierkę radości posyłam w krąg niech powróci do moich rąk”

„…Mamy tu zabawek wiele, to są nasi przyjaciele, tu kolegów dobrych mam..”
Każdy nauczyciel czerpiąc z własnego doświadczenia znajdzie bez liku takich magicznych słów.

             Poczucie bezpieczeństwa zależy także od samooceny. Badacze przedmiotu twierdzą, że ocena samego siebie determinuje stosunek człowieka do siebie samego i jest niezbędnym regulatorem zachowania się, integracji i stabilizacji. Można powiedzie jeszcze mocniej, że jest to podstawowe źródło motywacji. Wiek nie ma tu żadnego znaczenia. Poziom samooceny musi być adekwatny do rzeczywistości. Ani zaniżona, ani zawyżona samoocena nie służy nikomu. Dziecko z niską samooceną nie podejmuję wysiłku zmierzenia się z rzeczywistością, ponieważ  jest przekonane, że i tak sobie nie poradzi. To zaś, które ma samoocenę zawyżoną, nie czuje wprawdzie lęku przed zadaniami, ale głęboko przeżywa niepowodzenia. W tym miejscu można wyprowadzić kolejną zasadę budowania poczucia bezpieczeństwa. Brzmi ona: opisuj adekwatnie rzeczywistość. Używaj zdań, w których nie ma oceny, osądu tylko opis sytuacji. Twoje słowa niech odnoszą się do czegoś, co można wyodrębnić, do zachowań, które można zmienić. Mów jasno i precyzyjnie. Oddzielaj swoje spostrzeżenia od przypuszczeń i odczuć. Oto przykłady:

Nie mów : Nie można z Toba wytrzymać, tylko : W tym momencie potrzebuję, abyś na mnie popatrzył i powtórzył za mną…..

Nie mów: jesteś niegrzeczny, tylko : teraz usiądź i słuchaj.

 Budowanie poczucia wartości zachodzi tylko wtedy, gdy jest dobry kontakt emocjonalny dziecka z dorosłym. Ten z kolei występuje wtedy, kiedy dziecko słyszymy. Nie chodzi tu jednak o usłyszenie wypowiadanych słów, ale o apel, jaki w tych słowach jest skierowany do nas  – dorosłych. Tylko usłyszenie apelu i odniesienie się do niego pozwala nauczycielowi w ramach dostępnych mu wpływów nawiązać kontakt z dzieckiem i wykorzystać ten kontakt do budowania poczucia jego bezpieczeństwa i zrozumienia.

Oto przykłady: Dziecko mówi: Zosia mi dokucza, ona mnie nie lubi. Dorosły może np. odpowiedzieć :To nic takiego, nie przejmuj się.

Tak wypowiedziane zdanie ma te wszystkie cechy, które mogą osłabić poczucie własnej wartości. Po pierwsze dziecko doświadcza zanegowania tego, co mówi .Jeśli nie jest tak, jak mówi, to znaczy, że kłamie. Po drugie dziecko słyszy, że doświadczanie emocji nie jest dobre. Rysuje się realne niebezpieczeństwo, że dziecko zacznie ukrywać to, co czuje, a od tego tylko krok do zaburzeń sferze emocji.

Wypowiedź „ona mnie nie lubi” wskazuje też mocno na kolejną potrzebę dziecka, jaka jest potrzeba przynależności. Już Arystoteles dostrzegł, że „w obecności przyjaciół ludzie potrafią lepiej myśleć i działać”. Pragnienie bliskości ma więc nie tylko charakter emocjonalny, ale wpływa również na poziom funkcjonowania intelektualnego i działania społecznego. Dziecko  mające za sobą grupę, która go akceptuje, szanuje i jest go ciekawa potrafi podejmować wyzwania o różnym charakterze. Nauczyciel  mający na uwadze tę potrzebę dziecka na stwierdzenie: „ona mnie nie lubi” powinien (wsłuchując się w apel dziecka) np. odpowiedzieć – słyszę, że chcesz, aby cię lubiła – i to jest dopiero początek rozmowy, która może wprowadzić w budowanie dobrych relacji i zaspokojenie potrzeby przynależności. Odpowiedzialność nauczyciela lapidarnie, ale bardzo adekwatnie wyrażają zdania wypowiedziane przez Bruno Ferrero : „Niektórzy ludzie nie wiedzą, jak ważne jest to, że istnieją. Niektórzy ludzie nie wiedzą, jak wiele znaczy sam ich widok. Niektórzy ludzie nie wiedzą, ile radości sprawia ich przyjazny uśmiech. Niektórzy ludzie nie wiedzą, jakim dobrem jest ich bliskość. Niektórzy ludzie nie wiedzą, o ile bylibyśmy biedniejsi bez nich.
Niektórzy ludzie nie wiedzą, że są darem niebios. Mogliby wiedzieć, gdybyśmy im to powiedzieli.”

Budowanie poczucia bezpieczeństwa, kontaktu czy przynależności nie jest jak widać sprawą łatwą, dzieci często nie są wdrożone do współpracy w tym i nie tylko tym obszarze, ale pamiętajmy, że zawsze, o tym co napisał Władysław Graczyk  – bezpieczniej czuje się słoń, gdy mrówka strzela doń z armaty; niż mrówka, do której słoń puka z korkowca.

           Kolejną grupę potrzeb tworzą potrzeba poznawcza, samodzielnej aktywności i rozwoju. Znakomity polski filozof Leszek Kołakowski uczy, że sam akt poznania, sam fakt, że umysł nasz obcuje ze światem, którym nie jest, i że potrafi ten świat sobie przyswoić lub uczynić z niego zdarzenie uświadomione, ów fakt najzwyklejszy, gdy spojrzeć nań bez uprzedzeń, jest najdziwniejszą rzeczą, jaką można sobie wyobrazić.

Pragnienie poznania świata, tak niepowtarzalne dla człowieka, w małym dziecku wybrzmiewa z mocą nieskrępowaną. „Popęd ciekawości”, to sformułowanie najdobitniej opisuje potrzeby człowieka w obszarze poznania, a dziecka młodszego szczególnie mocno. Zdolność ta mająca u swych podstaw używanie rozumu sprawia, że człowiek potrafi nie tylko ocenić, że istnieje i działa, ale również działa świadomie.

           Celem świadomego, rozumnego funkcjonowania jest przewidywanie następstw i zabezpieczenie osobistych praw oraz, mówiąc najogólniej, dążenie do prawdy.

Prawda teoretyczna i praktyczna powinna być domeną nauczania. Spełnienie tego postulatu wydaje się absolutnie konieczne, gdyż ten, który nie wie (dziecko-uczeń), aby dojść do prawdy, która wyraża się wiedzą na jakiś temat musi mieć przewodnika. Nauczyciel, który prowadzi, prowokuje do myślenia, stawia pytania i …często sam sobie na nie odpowiada. Badania wskazują, że statystyczny nauczyciel pytając czeka na odpowiedź ok. 0, 9 sekundy. Czy w tym czasie dziecko, nie tylko młodsze, ma szansę na znalezienie odpowiedzi? Myślę, że każdy nauczyciel przyglądając się własnemu warsztatowi pracy wie, że nie. To poznawanie rzeczywistości, kształtowanie myślenia jest wpisane w samodzielną aktywność. Jeżeli ruch jest nierozerwalnie związany z otaczającą rzeczywistością, a dynamika procesów jest jednym z częściej używanych określeń do opisu zjawisk, to dlaczegoż miałby (ten ruch) być odebrany dzieciom? W powszechnie wybrzmiewającej opinii słyszy się, że większość współczesnych dzieci jest nadruchliwych. I to określenie ma na pewno charakter pejoratywny. Zadanie nauczyciela wobec każdego dziecka to wskazanie jak tę aktywność wykorzystać, aby dziecko mogło więcej „marzyć, więcej się uczyć, więcej działać i stawać się kimś więcej”. Zaspokojenie potrzeby doświadczenia świata, wskazanie jak z faktów wyprowadzić zasadę działania jest obostrzone ogromnym rygorem perfekcyjnego przygotowania zajęć. Zgoda w nauczycielu na dokonywanie przez dziecko wyboru, pozwolenie na popełnianie błędów, doświadczanie i przeżywanie porażki, uczenie jak wyciągać z błędów i potknięć naukę, wspieranie w zmaganiach i zachęcanie do korzystania ze wzorców jest zadaniem głównym nauczyciela odpowiedzialnego za zaspokojenie podstawowych rozwojowych potrzeb dziecka , a im dziecko młodsze tym odpowiedzialność większa.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *