Grupa Eko-Tur Instytut Kształceni Eko-Tur Doradztwo Prawne Eko-Tur Baza Nauczycieli Edurada PrimoPsyche
powrót

Jesteś tutaj: Strona główna \ Biblioteka pedagogiczna \ Pochwała „Złych Rodziców”

Pochwała „Złych Rodziców”

11:03 29-10-2021

Dla kogo: Nauczyciele , Rodzice

Kategoria: Wychowanie , Rozwój osobisty

Większość z nas stara się być jak najlepszymi rodzicami dla naszych dzieci. W dzisiejszym artykule będę zachęcać, aby w dążeniu do doskonałości zachować umiar i znaleźć czas dla siebie.

Nie pamiętam już, gdzie po raz pierwszy spotkałam typową „Matkę Doskonałą”: czy był to serial „Gotowe na wszystko”? Czy któreś z amerykańskich czytadeł dla kobiet? Ale osobę pamiętam doskonale – Państwo zresztą też na pewno ją znają – piekąca domowe babeczki i ciasta na szkolne imprezy, rozwożąca dzieci po zajęciach dodatkowych, dopilnująca odrabiania lekcji, rozwijająca talenty potomstwa poprzez twórcze zajęcia organizowane w każde popołudnie, a jednocześnie piękna, zadbana, spełniona zawodowo i prywatnie, zawsze uśmiechnięta i przyjaźnie nastawiona do świata.

Pamiętam też, jak się czułam patrząc na tę postać: nieadekwatna, niewystarczająco dobra, WINNA. Jestem przekonana, że niejedna z mam czytających ten tekst zna to uczucie: poczcie winy, że nie jestem matką doskonałą. Wiem też, że i tatusiów to uczucie nie omija: iluż ojców-intelektualistów martwi się, że nie grywają z synami w piłkę nożną (czego szczerze nie znoszą od czasów szkoły podstawowej)? Ilu ma poczucie winy, że nie odbyło z synem „męskiej wyprawy” albo nie naprawiło własnoręcznie skomplikowanego urządzenia mechaniczno-elektrycznego?

„Doskonali Rodzice” są głęboko zakorzenieni w naszej kulturze i co jakiś czas atakują nas w najmniej oczekiwanym momencie, wywołując frustrację i poczucie winy. A przecież prawda jest taka, że Doskonali Rodzice nie istnieją! Są wytworem mediów, wyobraźni, stereotypów. Dlatego tak bardzo zachęcam, aby na przekór wszystkiego zostać „Złym Rodzicem” – przeciwieństwem Rodzica Doskonałego, który różni się od niego przede wszystkim tym, że posiada cechy ludzkie!

Jeśli pracuję zawodowo i wracam do domu wieczorem, padnięta – to zupełnie w porządku jest, jeśli zamiast piec babeczki na szkolne przyjęcie usiądę na kanapie i pogadam z dzieckiem o moim dniu: opowiem gdzie byłam, co robiłam, co mnie zmęczyło, a co dało satysfakcję. A babeczki kupię. Jeśli jestem tatą niesportowym, to zamiast zmuszać się do gry w piłkę zasiądę z synem przy gitarze i pouczę go chwytów, albo zagramy w planszówkę, ostatecznie w badmintona. A piłki nożnej nauczy go pan od WF lub trener w klubie sportowym. Jeśli jestem wściekła, sfrustrowana i mam ochotę schować się przed światem, to powiem o tym dziecku spokojnie, i ucieknę do łóżka z książką – a jutro, gdy poczuję się lepiej, zrobimy coś razem z radością.

To „robienie czegoś razem z radością” jest dla mnie punktem kluczowym – często bowiem w dążeniu do bycia Rodzicem Doskonałym skupiamy się na tym co – według różnych źródeł – POWINNIŚMY. W efekcie kontakty z dzieckiem zaczynają niebezpiecznie przypominać wypełnianie obowiązków, spełnianie ZEWNĘTRZNYCH oczekiwań. A obowiązków zazwyczaj się nie lubi… Dzieci zaś są doskonałymi psychologami i natychmiast wyczują, że robimy coś wbrew sobie. Być może nie będą umiały tego nazwać, ale na pewno czas spędzany z rodzicem, który robi coś, co powinien, a nie coś, co chce, nie przyniesie im wiele radości i satysfakcji. I tak ani nam nie jest dobrze, ani dziecku nie jest dobrze, ale oczekiwaniom – czyim? – stało się zadość.

„Zły Rodzic”, o którym piszę jest człowiekiem – i pokazuje dziecku, co oznacza bycie człowiekiem. Pokazuje, że można mieć dobre i złe dni, i jak sobie z nimi radzić. Pokazuje, że można tryskać energią, ale można też padać na twarz ze zmęczenia – i uczy, jak osobie padniętej pomóc J Pokazuje, że każdy jest inny, każdy ma inne zainteresowania, pasje, preferencje – i że warto to uszanować. Pokazuje, że ludzie są różni, że jest w tym wartość, że to ciekawe i że warto poświęcić czas, uwagę i wysiłek, aby się wzajemnie poznać. Uczy szacunku dla drugiego człowieka, uczy empatii, wspierania. Ale też traktuje swoje dziecko jak człowieka właśnie – godnego szacunku, zasługującego na szczerość. Mam poczucie, że zmęczony rodzic, który z prawdziwą radością i wdzięcznością przyjmie szklankę herbaty samodzielnie zaparzonej przez dziecko ma o niebo większą skuteczność wychowawczą niż plastikowy „Rodzic Doskonały”.

A jeśli zdarzyło się Państwu pomyśleć o sobie „Jestem złą matką”/ „Jestem złym ojcem” – gratuluję! To oznacza, że poważnie podchodzicie do swojej roli, zdajecie sobie sprawę, jak jest ważna – oznacza to, że jesteście fantastycznymi rodzicami! Doktor Brazelton, amerykański „specjalista od dzieci” mawia, że nie ma rodziców doskonałych – są za to rodzice wystarczająco dobrzy. Bądźmy nimi i nie dajmy się zwariować! A Archetypiczni Rodzice Doskonali niech pozostaną tam, gdzie ich miejsce – w serialach i czytadłach

Karolina Isio-Kurpińska

Zapraszamy do dyskusji na temat artykułu na naszym facebooku


Dodaj komentarz

Nie możesz pisać komentarzy zanim się nie zalogujesz.. Logowanie tutaj.

Komentarze

Nikt nie skomentował jeszcze tej strony

Subskrybuj komentarze przez RSS na tej stronie | RSS dla wszystkich komentarzy

Zadaj pytanie

x

Zapisz się na newsletter

x