Kształcenie elit w USA

W kolejnym artykule na temat szkolnictwa USA, nasz korespondent z USA Anna Olecka analizuje, w jaki sposób Amerykanie kształcą elity.

W poprzedniej korespondencji pisałam między innymi o tzw. szkołach niezależnych, specjalizujących się w przygotowaniach do studiów. Na ogół uczeń, aby dostać się do takiej szkoły, musi się wykazać zdolnościami powyżej średniej i odpowiednimi sukcesami akademickimi w poprzednich etapach edukacji. Ale nawet w ramach takich wyselekcjonowanych juz szkół można zauważyć wśród uczniów rozbieżność intelektualną i zróżnicowane wyniki akademickie. 

Dobrym przykładem tych zróżnicowań jest polaryzacja nauczania matematyki. W Princeton Day School, gdzie uczyłam na poziomie liceum przez 12 lat, uczeń uzdolniony matematycznie mógł „wziąć” algebrę już w siódmej lub ósmej klasie. Kiedy przychodził do liceum, brał udział w bardziej zaawansowanych kursach, a w ostatnich latach liceum – już w kursach na poziomie studiów wyższych, takich jak rachunek różniczkowy lub algebra liniowa. Dobre szkoły publiczne również oferują takie opcje dla uzdolnionej młodzieży. Są to tak zwane programy przyspieszone, pozwalające tym najbardziej utalentowanym i ambitnym posuwać się szybciej niż ich rówieśnicy. Programy przyspieszone nie ograniczają się do matematyki. Praktycznie wszystkie szkolne przedmioty, od historii i języków obcych do nauk ścisłych, mają takie programy. Warto dodać, że amerykańskie szkoły nie grupują uczniów w „klasy”, gdzie wszyscy uczniowie biorą udział we wszystkich przedmiotach razem. Dzięki temu uczeń może brać udział w przyspieszonych kursach z wybranych przedmiotów, a w regularnych kursach z innych.

Poza przyspieszonymi programami, są również inne propozycje oferowane uzdolnionej młodzieży. Do najbardziej popularnych należą letnie programy, gdzie ma możliwość wzięcia udziału w kilkutygodniowym kursie z wybranego przedmiotu. Mogą to być kursy rozszerzające i pogłębiające wiedzę z przedmiotów oferowanych w szkołach, albo wręcz kursy akademickie, na przykład informatyka, archeologia, architektura czy filozofia. Czasem oferowane są również intensywne kursy z regularnych szkolnych przedmiotów, pozwalające zdolnej młodzieży „przeskoczyć” jakiś przedmiot, jeśli ich szkoła nie prowadzi przyspieszonych programów.

Przez kilka lat uczyłam w jednych z takich programów prowadzonych przez Centrum Dla Utalentowanej Młodzieży przy Johns Hopkins University, znanym, jako (Center for Talented Youth or CTY). Zaczęłam tam uczyć, aby przekonać się naocznie, że ucząc się w tak intensywny sposób, młodzież jest w stanie opanować w 3 tygodnie regularny kurs matematyki, który normalnie trwa cały rok. Wyniki przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Uczniowie pracowali samodzielnie we własnym tempie. Jeśli mieli jakieś wątpliwości to zadawali pytania. Zadaniem nauczyciela nie był wykład, a raczej krążenie po klasie i odpowiadanie na pytania. Uczeń sam decydował, kiedy miał opanowany rozdział i prosił o test. Po przejrzeniu zadań testowych i upewnieniu się ze rozumie materiał, dawałam pozwolenie posuwania się do następnego rozdziału. Jeśli nie byłam przekonana, że uczeń opanował materiał i rozumie go dobrze, prosiłam, by wrócił do krytycznych punktów i jeszcze raz testowałam.

Zajęcia trwały od 9.00 do 15.00 z godzinną przerwą koło południa na posiłek. Przez cały ten czas uczniowie byli zaangażowani, czasem wręcz zafascynowani swoją pracą. Wieczorem po kolacji był też czas na studiowanie w dormitoriach. Nauczyciel również „krążył” po dormitoriach i odpowiadał na pytania. Dla mnie, wieloletniej nauczycielki przyzwyczajonej do sterowania procesem uczenia, było to niesamowite odkrycie. Jeśli „usunęłam się” z drogi i przestałam dyktować tempo, to przyspieszenie było zupełnie niesamowite. Większość 12-13-latków radziła sobie z pełnym kursem algebry w dwa do trzech tygodni. Uświadomiłam sobie wtedy, jak bardzo muszą się ci uczniowie nudzić w normalnej klasie, i jakie mają poczucie straty czasu. Zdarzali się na tych kursach uczniowie, którzy w trzy tygodnie potrafili przerobić dwa pełne kursy matematyki i dobrze zrozumieć cały materiał.

W sąsiednich klasach grupy uczniów „pochłaniały” fizykę, chemię, geografie, historię, filozofię, język francuski, archeologię i informatykę. Kurs filozofii zaczynał się od logiki matematycznej. Jako matematyk, z ciekawością obserwowałam młodzież pasjonującą się tym abstrakcyjnym tematem. Przyglądałam się też z dużym zainteresowaniem lekcjom archeologii. Wymagały one głębokiej znajomości historii, ale też integralną częścią tego kursu była symulacja „wykopalisk” i terenowej pracy archeologa. Na kursach informatyki młodzież nie tylko uczyła się syntaksu popularnych języków programowania, ale również teorii algorytmów.

Każdy kurs trwa 3 tygodnie. Klasy są małe, typowo 10-12 uczniów. Pozwala to na prawdziwie zindywidualizowaną naukę, a nauczyciel zawsze wie, gdzie, który uczeń znajduje się na skali wymagań programu.

Instruktorzy CTY nie wystawiają stopni. Tej młodzieży stopnie nie są potrzebne, wystarczy im sygnalizować, czy spełniają wymagania. Na zakończenie kursu uczeń dostaje decyzję o zaliczeniu kursu i oficjalną ewaluację, mniej więcej całą stronicę druku, gdzie instruktor podsumowuje osiągnięcia i – w miarę potrzeby – wskazuje na słabsze strony, wymagające dalszej pracy.

Najciekawsza dla mnie była obserwacja, że młodzież była uszczęśliwiona będąc w otoczeniu rówieśników o podobnych zainteresowaniach, którzy podobnie jak oni byli zafascynowani procesem uczenia się i mieli podobne ambicje akademickie. Wielu uczniów żaliło się, że w swoich zwykłych szkołach są na marginesie, często wyśmiewani, jako „kujony”. Trudno było im pogodzić własne ambicje i zdolności, z powszechną w typowej szkole pogardą dla sukcesów akademickich. Na tych letnich kursach czuli się „u siebie” i wielu z nich wracało rok po roku, biorąc coraz nowe przedmioty. Czując się częścią tego intelektualnego społeczeństwa, rozwijali tu też umiejętności socjalne.

Program CTY działa od 1979 roku i systematycznie rozszerza swoje wpływy i zakres geograficzny. Obecnie oferuje kursy letnie na kampusach uniwersyteckich w całym kraju i za granicą. Ostatnio też oferuje kursy internetowe. Według informacji z ich strony internetowej, z kursów tych obecnie korzysta ponad 10 tysięcy uczniów w wieku od drugiej do dwunastej klasy.

Większość absolwentów CTY dostaje się na najlepsze uniwersytety, a wielu ma juz wspaniałe osiągnięcia zawodowe. Do najbardziej znanych absolwentów należą:

  • Adam Guy Riess, astrofizyk, 2011 laureat nagrody Nobla
  • Sergey Brin, współzałożyciel firmy Google
  • Mark Zuckerberg, założyciel Facebooka
  • Stefani Joanne Angelina Germanotta, piosenkarka bardziej znana, jako Lady Gaga.

CTY, program Johns Hopkins University, jest jednym z większych w kraju, ale programów tego typu jest wiele. Niektóre okręgi szkolne zaczęły również podobne programy organizować lokalnie.

Amerykanie często lamentują nad ogólnym stanem oświaty w tym kraju. Pewnie słusznie, bo średnie osiągnięcia, zwłaszcza w naukach ścisłych, są minimalne i 20% młodzieży odpada przed maturą. Ale słuchając takich narzekań, ja staram się mieć na uwadze, że to właśnie elity intelektualne budują, i będą budowały ten kraj w przyszłości. Dlatego też cieszę się, że system oświaty troszczy się o tę młodzież, i że mają oni tak wspaniałe szanse na rozwój zdolności i intelektu.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *