Moja przygoda z „EDURADĄ”

Jubileuszowy, tysięczny artykuł w Eduradzie dawno za nami, ale nasi autorzy nadal dzielą się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami związanymi z pisaniem dla naszego portalu.

 „Zapytajcie Artura,  daję słowo: nie kłamię,
ale było jak ulał sześć słów w tym telegramie…” 

Prowadząc szkolenia, odwiedzam szkoły w różnych zakątkach kraju – te ogromne miejskie „molochy” oraz maleńkie wiejskie szkółki. Spotykam się z Radami Pedagogicznymi , dzieląc
z nimi radości i trudne chwile. Daję rady i służę wsparciem. Czasami staję się powiernikiem,
a kiedy indziej zbieram cięgi za oświatowe „niedoskonałości.”

Często spotkaniom towarzyszą silne emocje, które znajdują ujście podczas rozmowy. To one rodzą refleksje na temat kondycji polskiej oświaty. To one stają się źródłem artykułów, które zamieszczam na „EDURADZIE”.

To właśnie tutaj, odpowiadając na oczekiwania nauczycieli, proponuję różne rozwiązania szkolnych problemów – są to propozycje szkoleń przygotowanych tak, by wyjść naprzeciw potrzebom szkół. Przekonuję do podejmowania nowatorskich działań, ale też pokazuję, jak budować solidny warsztat pracy nauczyciela.

Tym samym biorę na siebie ogromną odpowiedzialność, gdyż podejmując się realizacji szkolenia, czuję się odpowiedzialna za jego jakość. Mam świadomość, że nie mogę zawieść moich odbiorców – to, co im obiecałam w artykułach zamieszczanych na „EDURADZIE”, musi przełożyć się na szkolenie. W ten sposób buduję swą wiarygodność.

Artykuły to taka forma umowy pomiędzy mną a moimi odbiorcami, taki telegram
z informacją, że pomogę rozwiązać szkolne problemy i podczas szkoleń dam: „garść rad, by podnieść efektywność działań”. 

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *