Wiosna, wiosna, wiosna, ach, to Ty!

21 marca dzieciaki ze szkół podstawowych i przedszkoli ruszą topić Marzannę. W gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych ten dzień znany jest częściej jako Dzień Wagarowicza – więc nauczyciele, Straż Miejska i policja będą musieli zwiększyć czujność.

W wielu placówkach odbędą się różnorakie uroczystości, happeningi. W galeriach handlowych pojawią się oferty i imprezy oraz – jak zawsze przy każdej możliwej okazji – promocje. Skąd w nas tyle chęci do świętowania pierwszego dnia wiosny, akurat tej właśnie pory roku?

Obchody tego dnia, choć dziś mocno skomercjalizowane, od wieków były kultywowane, lecz miały raczej wymiar magiczny, usytuowany jeszcze w pradawnych wierzeniach pogańskich. Chrześcijaństwo walczyło z zabobonem, lecz tradycja i obyczaj okazały się silniejsze. Po pewnym czasie zwyczaje przystosowano do wiary chrześcijańskiej – nastąpiła swoista asymilacja.

Ponieważ w życiu ludzi wielkie znaczenie stanowiło rolnictwo, wiele z obrzędów miało charakter agrarny i odwoływało się do cyklu pracy na polach. Ponadto marzec był miesiącem przygotowania do rozpoczęcia prac polowych, stąd też wszelkimi możliwymi sposobami chciano zapewnić sobie przychylność natury. Zima – najdłuższa, najtrudniejsza i najbardziej dokuczliwa pora roku, miała zostać przegnana przez stosowne obrzędy. Na ten czas przypada również  najważniejsze święto chrześcijan – Wielkanoc. Dodatkowo jest to czas równonocy i stąd przypisywało mu się magiczne znaczenie.

Pierwszy dzień wiosny nazywany był dawniej Świętem Jarym i obchodzony był bardzo uroczyście jeszcze przez Słowian. Jego data przypadała na dni między 20 marca a 23 kwietnia, choć najważniejsza była równonoc a więc noc z 20 na 21 marca. Było to jedno z najważniejszych świat z cyklu rocznego. Słowiańscy przodkowie obchodzili czas nadejścia wiosny w sposób szczególny – to wtedy siły natury miały odżywać na nowo, bogowie zsyłać życiodajne deszcze (Perun – bóg burzy) i zapewniać dostatek plonów przez cały rok. Dlatego też święto to obfitowało w wiele rytuałów magicznych:

– Topienie kukły Marzanny, która miała uosabiać śmierć, starość i zapomnienie oraz zagładę, a także choroby. W wielu miejscach postać tą nazywano Śmiercichą, Śmiercią, Moreną, Marzoniokiem. Ważne było aby była ubrana w białe szaty i miała wymalowaną twarz. Obchodzoną z nią wioskę, wchodząc do domów aby zabrała z nich wszystkie nieszczęścia, często zanurzając w każdej mijanej kałuży  – miały to robić młode dziewczęta – aby później utopić ją lub rozszarpać i spalić. Wszystko to odbywało się przy śpiewach, w dawniejszych czasach – przy płaczu, grze na różnorakich instrumentach (grzechotki, fujarki, piszczałki) i strzelaniu z bata, które to dźwięki miały przeganiać demony i złe moce.

– Dziady Wiosenne związane były z paleniem ognisk na wzgórzach i ucztach, w których wedle wierzeń mogli uczestniczyć także zmarli, którzy wędrowali tej nocy z zaświatów aby spotkać się z bliskimi.

– Gaik – po zniszczeniu Marzanny przystępowano do wprowadzenia do wioski wiosny. Był  to niemalże rytualny pochód. Gaik, zwany również Latem, Nowym Latkiem, Lateczkiem była to zielona gałąź, na której zawieszone były ozdoby z kolorowych papierków, kolorowe wydmuszki. Pochód ten witany był bardzo serdecznie w domach gospodarskich, jako przynoszący szczęście, stąd też chodzący z Nowym Latkiem otrzymywali za odwiedziny łakocie, ciasta a nawet drobne kwoty pieniężne.

– Wiosenne igrzyska – były to gry i zabawy kończące starosłowiański obrzęd pochodu. Sam pochód miał symbolizować cykl odnowy przyrody i odbywał się przy muzyce, tańcach i śpiewach. Same igrzyska wiosenne to gry, które miały stanowić o sprawności młodych mężczyzn. Należały do nich skoki, biegi, zapasy, walki na kije, wspinanie się na słup. W międzyczasie urządzano również zawody na kraszanki, które znano przed pojawieniem się chrześcijaństwa. Toczono je po zboczach pagórków, uderzano jedno o drugie. Potem się nimi częstowano.

– Wypiekanie obrzędowego ciasta – ciasto obrzędowe miało sprowadzić do gospodarstwa bociany J. Ptaki te utożsamiano ze szczęściem w obejściu i płodnością. Najlepiej jeśli pojawiły się na Zwiastowanie Najświętszej Marii Panny, co wróżyło jak najlepiej. Aby zbawić bociany do zagrody, gospodynie piekły tzw. „Brony” czyli ciasta w kształcie narzędzi rolniczych lub w bocianich łap ( wówczas nazywano je busłowymi łapami). Ciasta te wkładano do starych lub nowo przygotowywanych gniazd.

Warto wspomnieć o jeszcze jednym zwyczaju związanym bezpośrednio z zawodem nauczyciela, czyli gregoriankach, gregorkach. Było to święto uczniów w dniu św. Grzegorza tj. 12 marca. W dawnej Polsce (XV w) to właśnie wtedy rozpoczynał się rok szkolny. Kilka dni wcześniej nauczyciele – bakałarze zwani także klechami (byli to zazwyczaj duchowni) – obchodzili domy swych uczniów przypominając im o zaczynającym się czasie nauki. W późniejszych wiekach dzień ten stał się okazją do zabaw nauczycieli i uczniów, kiedy otrzymywali drobne łakocie, żywność. Dla zabawy i w ramach żartu uczniowie wieszali swym belfrom na szyi korale z obwarzanek.

Zachęcam do wykorzystania przy okazji godzin wychowawczych, imprez organizowanych w szkołach do wykorzystania pomysłów pochodzących z pięknych tradycji i pradawnych obyczajów.  Będą miłym urozmaiceniem, a może także wpiszą się na stałe w obyczaje szkoły.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *