Jak rodzice jesteśmy osobami, które najlepiej znają swoje dziecko. Jesteśmy ekspertami w dziedzinie jego potrzeb, mocnych stron, ale i problemów. Myślę, że sytuacja, w której opiekę nad naszą pociechą przejmują inne osoby: najpierw panie w przedszkolu, a potem nauczycielki i nauczyciele w szkole, jest pod wieloma względami trudna dla rodziców. Aby układ ten działał płynnie i z pożytkiem dla dziecka, ważne jest, aby między rodzicami a nauczycielami istniała relacja oparta na wzajemnym szacunku i zaufaniu, gotowość do współpracy i wzajemnego wspierania wysiłków wychowawczych.
Rodzice przekazujący dziecko pod opiekę nauczycielom, często w dobrej wierze próbują przekazać im jak najwięcej informacji na temat swojej pociechy. Co dziecko lubi a czego nie, jak najlepiej z nim rozmawiać, jakie zajęcia sprawiają mu przyjemność a do jakich podchodzi niechętnie, z czym ma największe trudności.. To bardzo cenna wiedza dla nauczycieli. Nauczycielka, która wie, że Jaś bardzo niechętnie podchodzi do malowania farbami, może przygotować go do tego zajęcia w taki sposób, aby była to dla niego sytuacja jak najmniej stresująca; nauczyciel, który otrzymał informację o problemach Ani z arytmetyką będzie mógł poświęcić jej więcej uwagi lub zorganizować pomoc koleżeńską.
Przekazywanie informacji o naszym dziecku nauczycielom jest zatem istotne – na każdym etapie edukacyjnym. Jednocześnie jednak konieczne jest z naszej strony obdarzenie nauczycieli kredytem zaufania, że wykorzystają przekazane nam im informacje dla dobra naszego dziecka – ale niekoniecznie zrobią dokładnie to, co im powiemy. Trudno oczekiwać, aby dziecko w szkole było traktowane dokładnie tak samo jak w domu. W szkole nauczyciel ma pod opieką całą grupę dzieci i nasza pociecha, chcąc nie chcąc, będzie zmuszona podporządkować się regułom obowiązującym w tej grupie, które często są o wiele bardziej surowe niż reguły obowiązujące w domu. W domu w wielu przypadkach możemy sobie pozwolić na „poluzowanie” zasad, na drobny wyjątek, na „dzień dziecka”, w którym przymkniemy oko na niesprzątnięte zabawki gdy czas już spać… W szkole czy przedszkolu konsekwentne przestrzeganie reguł jest niezbędne dla zachowani porządku w grupie, utrzymania dyscypliny, zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim uczniom – również naszemu dziecku. Ważne więc, abyśmy w tej kwestii trzymali stronę nauczyciela, nawet, jeśli nasze dziecko będzie się buntować przeciwko „zbyt surowym” regułom (takim jak zmiana obuwia czy konieczność sprzątania po sobie nawet kiedy jest się zbyt zmęczonym…).
Oczywiście może się zdarzyć, że jakaś reguła obowiązująca w szkole wyda nam się niepotrzebna, przesadna, niezrozumiała. Zanim jednak zaczniemy krytykować ją w obecności naszego dziecka – porozmawiajmy z nauczycielem i spróbujmy dowiedzieć się, w jakim celu została wprowadzona. Dyskutujmy, negocjujmy – ale o ile to możliwe nie podważajmy autorytetu nauczyciela. Zdaję sobie sprawę, że od każdej reguły są wyjątki i na pewno zdarzają się sytuacje, w których obowiązujące zasady wynikają z arbitralnego „widzimisię” nauczyciela – również w tym zawodzie zdarzają się osoby nieprofesjonalne. Wierzę jednak, że są to sytuacje rzadkie. W takim przypadku rolą rodzice jest bronienie dziecka – dopiero wtedy jednak, kiedy pozna pełny obraz sytuacji, a więc również stanowisko szkoły.
Rodzice i nauczyciele coraz częściej przedstawiani są jako dwa przeciwstawne obozy. Rodzice oskarżają nauczycieli o zbytnią surowość, nadmierne obciążanie dzieci pracą. Nauczyciele mają rodzicom za złe postawę roszczeniową wobec szkoły i nadopiekuńczość wobec dzieci. A przecież medialny przekaz nie jest prawdziwy: rodzice i nauczyciele są wszak po tej samej stronie! Kluczem do porozumienia jest skuteczna komunikacja, wzajemny szacunek i zaufanie. Na początek warto, aby nauczyciele wysłuchali z uwagą informacji przekazywanych przez rodziców na temat ich dzieci, a rodzice zaufali, że nauczyciele mający ogromną wiedzę i doświadczenie w pracy z dziećmi i młodzieżą nie zrobią ich pociechom krzywdy. Dogadajmy się dla dobra dzieci!