Ponieważ o zagrożeniach płynących z sieci napisano już bardzo wiele, chciałabym dziś zająć się tymi mniej oczywistymi, o których nasza młodzież, funkcjonująca w Internecie na co dzień i na zupełnie innych zasadach niż my, może zupełnie nie wiedzieć. Są to głównie zagrożenia związane z zupełnie innym pojmowaniem prywatności.
Obserwując pokolenie XXI wieku na pewno zauważyli Państwo, że prywatność oznacza dla nich coś zupełnie innego niż dla nas. Żyją o wiele bardziej otwarcie i o wiele chętniej i szerzej dzielą się swoim życiem z innymi. Nie wiem, czy wynika to po prostu z możliwości technicznych, czy zmieniły się relacje społeczne – tak czy owak, niemal wszystko, co się młodym ludziom przytrafia, trafia natychmiast do sieci. Egzotyczny posiłek, piękny widok czy trudna praca domowa; sukcesy i porażki; problemy i związki – są dokumentowane fotograficznie i prezentowane światu, który ogląda, komentuje, „polubia”…
Na pewno dzielenie się doświadczeniami pozwala lepiej budować relacje międzyludzkie i sieci społeczne w pokoleniu Z. Niemniej właśnie z tym „życiem na widelcu” wiążą się największe zagrożenia płynące z Internetu. Pierwszym, najbardziej oczywistym, jest cyberprzemoc, o której nie będę dziś pisać szerzej: wystawiając swoje życie na widok publiczny młodzi ludzie narażają się na miażdżącą krytykę lub wyśmianie. Jest to jednak temat, o którym – jestem pewna – wiele mówią zarówno nauczyciele, jak i rodzice.
Warto jednak zwrócić uwagę młodych ludzi na fakt, że dzieląc się obrazami ze swojego życia czasami ujawniają więcej niż myślą – więcej, niż powinni. Jednym z najbardziej pożądanych dóbr w dzisiejszym świecie są dane osobowe. A te młodzi ludzie – często nieświadomie – wystawiają na widok publiczny. Przygotowując kiedyś szkolenie o zagrożeniach płynących z sieci znalazłam liczne zdjęcia kart płatniczych i kredytowych (awersu i rewersu), którymi chwalili się ich młodzi posiadacze, dowodów osobistych, z których dumni byli młodzi dorośli, a nawet pełnych danych, łącznie z numerem PESEL, które można było odczytać z karty zgłoszeniowej młodego człowieka chwalącego się w sieci fantastyczną wyprawą, na którą udało mu się zakwalifikować. Nie sądzę, aby autorzy tych zdjęć byli osobami mniej rozumnymi czy odpowiedzialnymi niż przeciętny nastolatek – po prostu są tak przyzwyczajeni do pokazywania ważnych wydarzeń w swoim życiu w formie obrazków, że zupełnie nie zwracają uwagi na dodatkowe informacje, które łatwo mogą wpaść w niepowołane ręce.
Drugie zagrożenie, które chciałabym dziś opisać, jest szczególnie nieprzyjemne, ponieważ opiera się na szczytnych odruchach i chęci pomocy młodych ludzi. Żyjemy w czasach, kiedy coraz więcej nastolatków ma konto w banku internetowym i dysponuje pewnymi zasobami finansowymi. Internet jest doskonałym miejscem do szukania pomocy i wsparcia w trudnych chwilach – również finansowego. Doskonale, jeśli nasza pociecha jest wrażliwa na cierpienie innych i gotowa dzielić się z nimi tym, co posiada – również pieniędzmi. Warto jednak uczulić młodego człowieka na fakt, że niestety nie wszyscy, którzy proszą o wsparcie, rzeczywiście go potrzebują. W ostatnim czasie było głośno o osobach, które wyłudzały pieniądze od życzliwych internautów na leczenie nieistniejących chorób. Kilku celebrytów na swoich profilach informowało o osobach podszywających się pod nich i proszących fanów o przelewy finansowe na „zbiórki na ważny cel”. To koszmarne działania, które sprawiają, że Ci, którzy wsparcie rzeczywiście potrzebują będą mieli większe trudności z jego uzyskaniem. Smutne też, że musimy uczyć dzieci pewnej nieufności wobec otaczającego świata. Wymaga to na pewno niezwykłej delikatności, aby nie wychować sceptyka z zasady nie wierzącego ludziom. Niemniej tak, jak ostrzegamy dzieci przed nieuczciwymi ludźmi w „realu”, tak warto uczulić je na możliwe działania oszustów w sieci. A jednocześnie wskazać możliwości weryfikacji i sprawdzenia rzetelności prośby czy zbiórki, wskazać strony organizacji, o których wiemy, że są warte wsparcia i prosić o konsultację, gdyby miały wątpliwości. Ucząc ostrożności, nie niszczmy wrażliwości!
Podsumowując – tak jak w każdym aspekcie wychowania, tak i przy uczeniu bezpiecznych zachowań w Internecie najważniejsza jest rozmowa z dziećmi. Nie będzie to rozmowa łatwa – nasz stosunek do technologii i prywatności jest inny i w wielu aspektach trudno nam się będzie zgodzić. Miejmy jednak nadzieję, że młodzi ludzie zauważą, że choć mniej od nich wiemy o sieci, nieco więcej wiemy o życiu…