Nie jest to moja szczególnie ulubiona gra. Zdecydowanie preferuję ping-pong. Moje umiłowanie do tej dyscypliny wynika z prostego powodu. Czasami wygrywam, w przeciwieństwie do bilarda.
Kiedy ostatnia bila wtoczyła się do dołka, byłem zadowolony, że wreszcie możemy usiąść przy barze i przy piwku przez chwilę pogawędzić. Po dwóch łykach Stefan bez żadnego wstępu zagadnął:
– Wiesz, ciągle się obawiam, że się wyda.
– Co się wyda? – zapytałem kolegi.
– Bardzo się lękam, bo może się okazać, że nie jestem tak dobry, jak wszyscy myślą, że jestem.
– Nie przesadzaj. Jesteś naprawdę dobry. Każdy Ci to powie – odrzekłem.
Tym wysokim tonem bardzo mnie zaskoczył. Przecież dopiero kończyliśmy pierwszą butelkę piwa. A ja jeszcze nie złapałem właściwego pułapu dyskusji. Moje stwierdzenie miało mi pomóc dopasować się do nastroju mojego towarzysza. Stefan nie tracił wigoru i ciągnął temat z wielką determinacją.
– Z kumplami to jeszcze sobie poradzę. I nie boję się wpadki. Oni mnie znają i nie muszę wchodzić w nieswoje buty. Ale z kobietami to już gorsza sprawa. W ich oczach chcę świetnie wypaść. Pragnę zaimponować im moim intelektem. Wyobraź sobie, jak często towarzyszy mi lęk, jeśli miałoby się okazać się, że to tylko wydmuszka, a ja naprawdę nie mam nic do powiedzenia. Pracowicie godzinami budujesz swój image w oczach kobiety, a tu w najmniej oczekiwanym momencie wszystko pęka, jak bańka mydlana. Moja dziewczyna jest kobietą subtelną i nie walnie mi tym między oczy. – dość znacząco stwierdził kumpel. Jedynie może stwierdzić: „Co Ty opowiadasz za głupoty. Wstydzę się za Ciebie”. Ale ja dobrze wiem, bo pierwszy raz widzę tak wielkie rozczarowane oczy. I możesz być już pewien, że to początek końca. Bądź spokojny, jeszcze ten moment nie nastąpił. To są jedynie jeszcze moje upiory. Ale wiem, że przecież wcześniej czy później ten fakt przecież nastąpi. Ja to wiem. Znam siebie. Tak, jak faktem jest, że po nocy przychodzi dzień, tak jest też oczywiste, że przyjdzie moment mojej kompromitacji. Jedynie nie wiem, kiedy to nastąpi. Dlatego ciągle jestem czujny, uważam na każde słowo. Natomiast, kiedy jestem przyciskany do muru, aby wyrazić ostateczną opinię na jakiś temat chwytam się różnych technik unikowych. Jest to też moje przygotowanie do rozwiązań awaryjnych. One pomagają mi odsunąć problem kompromitacji.
Wykorzystuję też komunikację niewerbalną. Robię mądre miny, przyjmuję poważne pozy, gestykuluję dłońmi tak, aby nadać sobie więcej mądrości. To także jest sposób, aby ukryć fakt mojej niedoskonałości.
– Stefan, powiedz mi, czy bardziej się boisz, że nie zabłyśniesz intelektualnie, czy też, że nie jesteś tak doskonały w swojej dobroci, jak zaprezentowałeś się w pierwszym okresie znajomości ze swoją dziewczyną.
– To pytanie mnie zaniepokoiło. Chyba chcę bardziej imponować tym, jaki jestem mądry, i jak wiele mam do powiedzenia. Oczywiście najlepiej na każdy temat.
– Nie odpuszczę Ci. Spróbuj rozwinąć temat, dlaczego rozczarowanie dziewczyny na temat Twojego charakteru nie jest dla Ciebie aż takie ważne.
– Nie będę wchodził w problem głębiej. Jednak wolę być porzucony z powodu mojego złego charakteru, a nie z własnej głupoty, odkrytej przez ukochaną. Powiem Ci, że mam jeszcze większy problem w szkole, w której uczę. Na każdej lekcji towarzyszą mi również takie myśli. Oni to odkryją i wtedy stracę cały autorytet. Jeśli oczywiście go mam – dodał Stefan. – Słuchaj, często jestem zadziwiony, jak moi uczniowie dużo wiedzą. Kiedy kolejny raz to odkrywam, aż mnie korci, żeby przyznać się, że ja niestety w tym obszarze mam niewiele do powiedzenia. Po prostu brak mi odwagi. Boję się, że spadnę z piedestału. Chcę w ich opinii wypadać, jako naprawdę mądry facet. Ale przecież Ty dobrze wiesz, bardziej niż inni, że jest to nieprawda.
Zaprzeczyłem. Uważam, że mój kumpel Stefan jest wyjątkowo mądrym facetem. I nie do końca rozumiem jego problemy. Zawsze ma wiele do powiedzenia na każdy temat. Bryluje w towarzystwie. Kobiety go uwielbiają, przede wszystkim za jego wdzięk, ale także za jego mądrość. Jestem przekonany, że jest jednym z lepszych nauczycieli, jakich znam.
– Przyjacielu! A może było o jedno piwo za dużo? Chyba się rozkleiłeś i szukasz dziury w całym?
– Słuchaj, nie dotykaj mnie. – odparł Stefan. Ja zdradziłem Ci mój głęboki sekret, a Ty sobie ze mnie drwisz.
– Przepraszam. Myślałem, że ten problem dotyczy tylko mnie. – odparłem.