Biorę jak zwykle do ręki codzienną prasę. Przewracam stronę po stronie, aby zagłębić się w dział, który mnie szczególnie interesuje, a mianowicie dział sportowy. Ku mojemu zaskoczeniu i zdziwieniu czytam:
Mirosław Rosiak został mistrzem Polski w wadze muszej, w podnoszeniu ciężarów.
Gros czytelników z pewnością nie zatrzymałoby się na tym newsie. Natomiast mnie ta wiadomość zaszokowała. Przecież znam tego chłopaka, wspólnie uprawialiśmy tę mało popularną dyscyplinę. Razem o tyle, że nasza grupa naprawdę ćwiczyła, natomiast Mirek był przeganiany z pomostu przez nas i przez trenera. Był obiektem naszych drwin. Nabijaliśmy się z niego przy każdej okazji. Uważaliśmy, że zajmuje tylko miejsce, bo przecież z niego ciężarowca z pewnością nie będzie. Na szczęście był sympatycznym dzieciakiem, i tylko z tego powodu tolerowaliśmy jego obecność.
Wiadomość tę przeczytałem w momencie, kiedy ja sam już od czterech lat nie uprawiałem tej dyscypliny. A nawet zapomniałem już, że się nią zajmowałem. Podobnie było z moimi kolegami. Nikt z naszej grupy nie zrobił wielkiej kariery. A przecież wielu z nich naprawdę było wyjątkowo utalentowanych. Szczególnie, kiedy porównuję potencjały Mirka z możliwościami moich kolegów.
A jednak to on został mistrzem Polski!
Ciśnie mi się pytanie, jak to się mogło stać? Przecież był antytalentem sportowym – tak wtedy myślałem.
Podobną historię przeżyłem z jednym z pracowników z mojej poprzedniej instytucji. Młoda dziewczyna zgłosiła się, jako kandydatka do pracy. Rozmowa kwalifikacyjna była mało interesująca, a kandydatka nie zaprezentowała zbyt wielu atutów, które były niezbędne na jej przyszłym stanowisku. Właściwie powinienem był jej podziękować i zaprosić następną oczekującą osobę. Chyba jednak intuicyjnie wyczułem, że Maja, bo tak miała na imię, posiada umiejętności, których nie potrafiła zaprezentować na spotkaniu.
Powiedziałem jej, że nie zrobiła dobrego wrażenia. Ale chciałbym dać jej jeszcze jedną szansę. Zaproponowałem, aby zastanowiła się, w jaki sposób jeszcze raz przeprowadzić tę rozmowę. Jeżeli uzna, że warto o tę pracę zawalczyć, niech wróci.
Ku mojemu zaskoczeniu pojawiła się ponownie. Już od wejścia zobaczyłem zupełnie inną osobę. Była zdeterminowana i w pełni przekonana, czego chce. Po krótkiej rozmowie zdecydowałem się jednak przyjąć ją do pracy.
Dzisiaj już w tej firmie nie pracuję, ale wiem, że Maja zalicza się do najlepszych pracowników. Zastanawiam się, co łączy tych dwóch bohaterów mojego felietonu? Znalazłem w ich postawie wspólny mianownik. To, co ich charakteryzuje to pracowitość.
Maja i Mirek dzięki niej odkryli możliwości, których się z pewnością sami po sobie nie spodziewali. Nie chcę im odbierać ważnej cechy, jaką jest talent, ale to nie on zadecydował o ich wielkim sukcesie. Wydaje mi się, że posiadanie tylko talentu, bez pracowitości jest wielkim nieszczęściem. Talent demoralizuje, nie zmusza do wysiłku. Ludziom utalentowanym wszystko przychodzi nad wyraz łatwo. Jednak, jak się okazuje nie odnoszą prawdziwych sukcesów. Życie to ciągłe pokonywanie przeszkód. Działania te wymagają ogromnego wysiłku. Ludzie zdolni, ze względu na swój talent nie radzą sobie z trudnościami, które dla ludzi pracowitych, choć mniej utalentowanych są stałym elementem ich życia. Przedstawiciele tej grupy mają w sobie dużo pokory, i potrafią czekać na przyszłe sukcesy. Natomiast zdolni są mniej cierpliwi. Denerwują się, kiedy te nie przychodzą natychmiast.
Gdzieś już w poprzednich felietonach pisałem, że większym szacunkiem darzy się talent niż pracowitość. Nie mam nic przeciwko talentowi. Wręcz przeciwnie, uważam, że aby osiągnąć wielkie sukcesy potrzeba tej ważnej cechy. Jednak wyżej cenię pracowitość, ponieważ to dzięki niej przesuwamy granice naszych możliwości. Bez uporu i konsekwentnego działania w codziennym życiu nie ma osiągnięć, które mają swoją znaczącą wielkość.
Jeżeli jest garstka nauczycieli, która identyfikuje się z moimi poglądami, to dla nich mam jeszcze jedną ważną informację. Z talentem się rodzimy, i na jego rozwój mamy niewielki wpływ. Natomiast pracowitość możemy rozwijać i doskonalić. I na tym polu pedagodzy i rodzice mają wiele do zrobienia. Dzięki ich zaangażowaniu mogą mieć autentyczny wpływ na rozwój tej istotnych cech, jakimi są wytrwałość, pracowitość i sumienność.
Już teraz wiecie, dlaczego Mirek i Maja odnieśli tak wielkie sukcesy. Próbujmy zajrzeć w głąb siebie i zobaczyć, w jaki sposób kształtują się nasze proporcje pomiędzy talentem a konsekwencją w działaniu? Zadajmy sobie i drugie pytanie: czy świadomie pracujemy nad doskonaleniem tych właśnie cech.