Komunikacja kluczem do budowania relacji: o rozmowach rodziców z dziećmi i nauczycieli z uczniami

Podstawą dobrej relacji jest skuteczna komunikacja. Tylko wtedy, kiedy rozumiemy drugą osobę, jej potrzeby, pragnienia i motywacje, możemy zbudować z nią relację opartą na wzajemnym szacunku, a w efekcie skutecznie współpracować i osiągać sukcesy. W niniejszym artykule chciałabym więc zaproponować kilka pomysłów na to, jak porozumiewać się z dzieckiem czy uczniem i być dobrze zrozumianym oraz jak słuchać dzieci i młodzieży, aby dobrze zrozumieć ich.

Komunikacja wspierająca

O tym, jak ważne jest, aby dziecko wierzyło w siebie i swoje możliwości, nie muszę chyba nikogo przekonywać. Wysoka samoocena umożliwia nie tylko osiąganie sukcesów w codziennych zadaniach, ale również stawianie czoła wyzwaniom, podejmowanie ryzyka, uczestniczenie w ambitnych przedsięwzięciach. Jednocześnie jednak każde niepowodzenie jest przez ucznia przyjmowane jako cios dla jego poczucia własnej wartości. Dobrze jest wiedzieć, jak rozmawiać z dzieckiem, aby czuło się ono zmotywowane, pewne siebie i miało świadomość, że w razie trudności nie będzie pozostawione samemu sobie.

Pierwszą podstawową zasadą jest absolutna konieczność chwalenia dziecka. Pochwały potrzebne są każdemu z nas – jeżeli angażujemy się w jakąś pracę i osiągamy dobre efekty, chcemy, aby ktoś to zauważył. Tak samo czują nasze dzieci! Niestety wśród rodziców, jak również nauczycieli, zdarzają się osoby wyznające zasadę, że jeśli coś jest zrobione dobrze, to nie ma o czym mówić, warto natomiast poszukać czegoś, co można by konstruktywnie skrytykować. Taka postawa ma niezwykle demotywujący i deprymujący wpływ. Dlatego chwalmy –ale chwalmy mądrze i konstruktywnie. Kiedy dziecko pokazuje nam swój rysunek, nie mówmy „ładnie”, ledwo rzuciwszy okiem. Przyjrzyjmy się pracy uważnie i pochwalmy konkretne rzeczy: dobór kolorów, dbałość o szczegóły, staranność wykonania. Ogólna pochwała ma dla dziecka znacznie mniejszą wartość – pochwała szczegółowa nie tylko sprawia przyjemność, ale również pokazuje, że doceniamy pracę dziecka i uważamy ją za godną uwagi, co znacząco poprawia jego samoocenę. Uważajmy jednak, aby nie przesadzić z pochwałami! Jeśli jest ich za dużo, brzmią nieszczerze, zaś jeśli są przesadne (malujesz jak Picasso!), tracą całą swoją wartość, ponieważ dziecko doskonale widzi swoje ograniczenia.

Krytyka również jest potrzebna – czasem przecież dziecko popełni błąd, zrobi coś niedokładnie lub nieprawidłowo. Trzymajmy się jednak zasady, że zanim zaczniemy krytykować, powinniśmy powiedzieć coś pozytywnego. „Bardzo starannie napisałaś to zadanie, pierwsze trzy przykłady są dobrze policzone, świetnie! Przyjrzyj się jednak uważnie kolejnym czterem działaniom – wyniki nie są prawidłowe, policz jeszcze raz, a na pewno znajdziesz błąd!” Podany przykład zawiera jeszcze jedną ważną cechę komunikacji motywującej i wspierającej: nasze przekonanie o tym, że dziecko poradzi sobie z zadaniem. Jeśli dziecko ma co do tego wątpliwości, co może się zdarzyć, ważne jest, aby pozwolić mu na wyrażenie frustracji: „Rozumiem, że się denerwujesz. To zadanie jest dość trudne i pracujesz nad nim już długo. Może warto zrobić sobie chwilę przerwy, a potem spojrzeć na nie świeżym okiem? Jeśli nadal będziesz miał trudności, zawołaj, może wspólnie uda nam się coś wymyślić. To naprawdę trudna praca, ale wierzę, że dasz sobie z nią radę!”. Dla dziecka bardzo istotne jest to, że przyznajemy, że zadanie jest trudne – jeśli słyszy „Przestań się mazać, to zadanie jest łatwiutkie, skup się i zrób!” jego samoocena oraz motywacja do pracy dramatycznie spadają. Natomiast świadomość, że rozumiemy jego trudności i jesteśmy gotowi pomóc czasem zupełnie wystarcza, aby dziecko poradziło sobie z zadaniem samodzielnie.

Po zakończeniu pracy pochwalmy dziecko jeszcze raz, podkreślając, jak trudne wykonało zadanie i jak dobrze sobie z nim poradziło. Doskonałym pomysłem jest również pokazanie dziecku,  jakie postępy zrobiło. Odradzam porównywanie z rówieśnikami (jesteś najlepszy w klasie/zrobiłaś to lepiej niż Kasia), które prowadzi do niezdrowej rywalizacji i niekoniecznie musi mieć dla  dziecka wartość (być może bardzo lubi Kasię i nie chce z nią rywalizować, albo uważa, że reszta klasy reprezentuje niski poziom w danej dziedzinie i bycie lepszym od nich nie jest trudne). O wiele lepsze jest porównywanie z samym sobą: jeszcze tydzień temu nie wiedziałaś, jak się zabrać za takie zadanie, a dziś zrobiłaś je błyskawicznie i bezbłędnie! I wreszcie fantastyczne zdanie: „Musisz być z siebie bardzo dumny/a” – uczy ono dziecko, aby nie szukało potwierdzenia swojej wartości na zewnątrz, ale przede wszystkim w sobie samym.

Komunikacja budująca relację

Spotkałam się z opinią, że dzieci wychowuje się do 6-8 roku życia, później przychodzi czas zbierania owoców swojej pracy. Dlatego tak istotne jest budowanie relacji z dzieckiem od najmłodszych lat. Jeśli będzie to relacja oparta na wzajemnym szacunku i zaufaniu, jeśli dziecko będzie wiedziało, że może zwrócić się do nas z problemem i znajdzie wsparcie raczej niż krytykę, pocieszenie raczej niż „kazanie”, że staniemy po jego stronie – jest szansa, że relacja ta pomoże nam przetrwać okres „burzy i naporu”, kiedy młody człowiek stanie się nastolatkiem. Być może temperatura sporów wzrośnie, być może rozmowy nie będą tak częste, ale możemy mieć nadzieję, że dziecko będzie nadal dzielić się z nami tym, co dla niego ważne i opowiadać, co się w jego życiu dzieje.

Rozmowa pomaga w okresie, kiedy dziecko zaczyna testować granice, buntować się przeciw naszej rodzicielskiej dominacji. Chociaż w sytuacji, kiedy dziecko krzyczy, wrzeszczy, rozpacza lub leży na podłodze z zaciśniętymi pięściami  trudno jest zdobyć się na spokojną i rzeczową rozmowę, to jest właśnie metoda, która – ku zaskoczeniu rodziców i dzieci – działa cuda. Proste stwierdzenie: „Widzę, że jesteś bardzo zdenerwowana / sprawiło ci to ogromną przykrość / wydaje mi się, że bardzo się czymś martwisz” stanowi dla dziecka ogromną pomoc: nazywa emocje, które dziecko odczuwa; dowodzi, że jego odczucia są dla nas ważne; stanowi zachętę do opowiedzenia, co naprawdę dziecku w duszy gra. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć również, że nie bez znaczenia jest tu element zaskoczenia – dziecko spodziewa się, że na awanturę zareagujemy awanturą, jeśli więc zwracamy się do niego zamiast tego ze zrozumieniem i empatią, młody człowiek zaczyna wierzyć, że może ten rodzic nie jest taki zły, że faktycznie problemy dziecka są dla niego ważne, może nawet będzie w stanie pomóc w kłopotach. W takiej sytuacji dalsze awanturowanie się trochę przestaje mieć sens i pojawia się przestrzeń do komunikacji. A kiedy uda nam się z małym dyktatorem porozumieć, może przestanie być dyktatorem!

Jestem przekonana, że rozmowa jest również kluczem do uniknięcia najpoważniejszych i najniebezpieczniejszych błędów młodości. Szczera, partnerska, pełna szacunku dla interlokutora – kazanie wygłaszane ex cathedra i nie dopuszczające dyskusji może mieć efekt odwrotny do zamierzonego, zgodnie z powiedzeniem „zakazy owoc bardziej nęci” tudzież „na złość mamie niech mi uszy zmarzną”. Ważne jest również, aby mówić o wszystkim, bez tematów tabu. Wierzę w komunikaty typu „ja”: szczere powiedzenie nastolatkowi, że się o niego boję, opisanie swoich obaw, prośbę o komentarz z jego strony. Poruszanie najtrudniejszych tematów, takich jak przemoc, seks czy narkotyki, pozwala również dziecku na opowiedzenie o swoich problemach czy obawach, podczas gdy samo być może obawiałoby się takie tematy poruszyć. Warto też przygotować się do takich rozmów merytorycznie, aby nie powtarzać utartych stereotypów, ale być faktycznie partnerem do rozmowy dla dziecka.

 

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *