Pytanie o to, jak spędzać wolny czas z dziećmi powraca nieustannie. Nowoczesne technologie stwarzają tak wiele możliwości rozrywki, migające ekrany kuszą i przyciągają, producenci prześcigają się w pomysłach na gry komputerowe, które zapewnią rozrywkę i naukę jednocześnie… Wszystko świetnie, sama jestem wielką fanką technologii. Wiem jednak również, że rozrywka przed ekranem jest bardzo… Indywidualna. W gry grywa się samemu. Nawet „wspólne” oglądanie filmu oznacza po prostu, że siedzimy w jednym pomieszczeniu, ale niekoniecznie budujemy relację. Tymczasem po całym tygodniu pracy, zabiegania, obowiązków, problemów, chciałabym choć kilka godzin w czasie weekendu spędzić z moją rodziną RAZEM. I tu od lat w sukurs przychodzą nam gry planszowe.
To nasze rodzinna tradycja: co roku pod choinka znajdujemy co najmniej jedną nową planszówkę. Mamy ich już sporą kolekcję, co sprawia, że kolorowe pudełka zajmują najwięcej miejsca w bagażniku samochodu, gdy wyjeżdżamy na rodzinne wakacje. Każdy członek rodziny upiera się przy zabraniu swojego faworyta, w efekcie więc jadą z nami wszystkie. Latem właśnie na wakacjach grywamy najwięcej, jednak zimą, gdy dni krótkie i pogoda nieprzyjazna, znajdujemy na to czas również w weekendy.
Dlaczego lubimy gry planszowe? Bo mają same zalety! Każda, nawet najprostsza planszówka jest gra edukacyjną. Uczy niezwykle ważnych umiejętności społecznych: czekania na swoją kolej, przestrzegania zasad, radzenia sobie z porażką, która nieuchronnie dotyka w którymś momencie każdego gracza. Pozwala ćwiczyć radzenie sobie z emocjami. Uczy też empatii: widząc, jak podekscytowany bliskim zwycięstwem jest młodszy brat, nie zbije jego pionka – choć mógłbym – aby szalał z radości, że wygrał. Tego uczą planszówki najprostsze, losowe, takie jak Kimble, czyli nowa odsłona tradycyjnego Chińczyka. Grywamy też jednak w gry bardziej ambitne, jak Osadnicy z Catanu, Carcassone, Cuda Świata czy Wsiąść do pociągu. W tych grach zwycięstwo zależy nie tylko od łutu szczęścia, ale przede wszystkim od umiejętności planowania, strategicznego myślenia, podejmowania ryzyka lub cierpliwego oczekiwania. Konieczne bywa również zawieranie sojuszy bądź negocjowanie z współgraczami. Gry planszowe to doskonała szkoła życia i umiejętności społecznych.
Z dużą radością grywamy też w nasz tegoroczny nabytek – grę Dixit. Ta z kolei wymaga wyobraźni, kojarzenia, umiejętności wypowiadania się… A do zwycięstwa pomoże dotrzeć również znajomość współgraczy i ich sposobu myślenia.
I to chyba z mojego punktu widzenia największa zaleta gier planszowych: grając, faktycznie spędzamy czas razem. Mam okazję patrzeć na moje dzieci, obserwować ich reakcje, ich sposoby na radzenie sobie w trudnych, frustrujących sytuacjach, ich umiejętności przewidywania i myślenia strategicznego. Czasem – gdy chętnych do grania jest więcej – gramy w zespołach. Musimy więc uzgadniać strategię, negocjować z partnerem posunięcia, ale też obserwować, jak robią to inni. Dzięki planszówkom nie tylko przyjemnie spędzamy czas, ale przede wszystkim poznajemy się lepiej, jesteśmy ze sobą, dajemy sobie uwagę. Oczywiście ponad planszą toczą się też rozmowy zupełnie nie związane z rozgrywką, padają żarty, ktoś dostaje ataku śmiechu, ktoś złości się – trochę na niby, a trochę naprawdę – na kogoś, kto udaremnił mu planowane posunięcie, ktos przypomina sobie, co wydarzyło się podczas gry w minione święta… To fantastyczny czas prawdziwej wspólnoty, prawdziwego rodzinnego bycia ze sobą.
Serdecznie polecam Państwu gry planszowe. Na zimowe wieczory, na lekcje wychowawcze, na mroźne weekendy czy na zwolnienie lekarskie. Rewelacyjna rozrywka, okazja do nienachalnych działań wychowawczych, wspólne spędzanie czasu, odciągnięcie od komputera czy tabletu, rozwijanie umiejętności społecznych… Lista zalet jest długa. Lista wad krótka: gdy raz się zacznie, trudno przestać!