Wiek kilkunastu lat to czas szukania własnej drogi, poczucia bycia niezrozumianym, okres buntu przeciwko autorytetom. Czas ten więc sprzyja eksperymentowaniu z substancjami zmieniającymi świadomość.
Opublikowany w listopadzie ubiegłego roku raport o stanie problemu narkotykowego w Europie w 2012 roku mówi o tym, że najczęściej stosowanym w Europie narkotykiem pozostają konopie indyjskie, a więc haszysz i marihuana. Są to narkotyki najpopularniejsze i łatwo dostępne również w Polsce, sprzedawane w postaci niewielkich paczuszek zawierających wysuszone ziele (marihuana) lub grudkowatą substancję (haszysz, który jest wysuszoną żywicą z kwitnących szczytów roślin), przeznaczone do palenia w postaci jointów lub nabijane do fajek. Wśród młodzieży popularna jest opinia o niskiej szkodliwości marihuany, badania wykazują bowiem, że ma ona znacznie mniej destrukcyjny wpływ na rozwijający się mózg niż np. alkohol. Ponadto dużo mówi się o medycznych zastosowaniach marihuany, np. poprawianiu komfortu życia osób cierpiących na choroby nowotworowe. Opinie te są jak najbardziej zgodne z prawdą, warto pamiętać jednak, że dotyczą one czystego ziela dobrej jakości. Niestety substancja sprzedawana młodym ludziom przez dealerów rzadko odpowiada temu opisowi – najczęściej ziele jest bardzo marnej jakości, mieszane z innymi roślinami, nasączane różnego rodzaju substancjami chemicznymi (twardymi narkotykami, ale również popularnymi chemicznymi środkami czystości jak np. domestos) w celu zwiększenia skuteczności (większego odurzenia), jak również przyspieszenia reakcji uzależnienia. Wpływ tych substancji na organizm młodych ludzi może być niezwykle destrukcyjny. Według raportu, do palenia marihuany przyznaje się co piąty polski nastolatek – to o 10% więcej niż w roku 2011.
Największe niebezpieczeństwo – nie tylko ze względu na ryzyko uzależnienia, ale przede wszystkim poważne konsekwencje zdrowotne – niosą ze sobą narkotyki oraz nowe syntetyczne substancje psychoaktywne – tzw. dopalacze. W 2012 zidentyfikowano rekordową liczbę 49 nowych syntetycznych narkotyków. Polacy są w czołówce Europejczyków zażywających dopalacze – w tej dziedzinie wyprzedzili nas tylko Irlandczycy. Pomimo nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, liczba hospitalizacji spowodowanych stosowaniem dopalaczy zaczęła znowu rosnąć. Substancje te, produkowane masowo w Chinach i Indiach, a sprzedawane przez Internet pod postacią pseudolegalnych produktów, stanowią ogromne zagrożenia, również ze względu na fakt, że ich skład jest niezwykle często zmieniany w celu obejścia prawa, a w związku z tym dokładne zbadanie ich wpływu na organizm nie jest możliwe. Substancje te reklamowane są jako „czyste” i „bezpieczne” alternatywy dla „kwasa”, czyli LSD, syntetycznej substancji halucynogennej znanej od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Młodzi ludzie słyszeli wiele o szkodliwości LSD i niebezpieczeństwach związanych z jego stosowaniem, o tym, jak silne jest jego działanie uzależniające oraz wpływ na organizm, chętnie więc sięgają po substancję, która według obietnic sprzedawcy da im ten sam poziom „zabawy” bez ryzyka.
Ponieważ jednak również kampania przeciw dopalaczom zatacza coraz szersze kręgi, młodzież szuka wciąż nowych metod odurzania się. Przekazują sobie informacje o lekach, które przyjęte w odpowiedniej ilości zapewnią „odlot”, o produktach, które palone/wdychane/zaparzane dadzą efekt pobudzenia, a nawet halucynacji. Niestety inwencja młodych ludzi w tej dziedzinie jest bezgraniczna, chęć eksperymentowania ogromna, a świadomość własnej śmiertelności oraz długofalowych konsekwencji tego typu „zabaw” niezmiernie ograniczona…
Dlatego tak istotne jest rozmawianie z młodym człowiekiem na temat wszelkich substancji psychoaktywnych, uświadamianie mu ich możliwego wpływu na jego organizm – nie tylko teraz, ale również w dalszej przyszłości. Ważne jest, aby były to informacje rzetelne – demonizowanie narkotyków przyniesie efekt odwrotny do zamierzonego i nie zostaniemy potraktowani poważnie. Niestety konieczne jest również uważne obserwowanie młodego człowieka i natychmiastowe reagowanie, kiedy zauważymy coś niepokojącego: nagłą zmianę zachowania czy nastroju; niewyjaśnioną zmianę grupy znajomych; podejrzanie wyglądające przedmioty czy substancje. Zachęcam, by w takie sytuacji skonfrontować nasze niepokoje z dzieckiem, aby dać mu szansę wyjaśnienia; jeśli jednak nie okaże się ono wystarczające – sprawdzać. Otwarcie, a nie ukradkiem; wyjaśniając, że mamy na celu tylko jego dobro – ale sprawdzać. Testy na obecność narkotyków są obecnie łatwo dostępne w każdej aptece. Jeśli wynik będzie negatywny – doskonale, jeśli pozytywny – to punkt wyjścia do wspólnego zastanowienia się, na ile poważny jest problem i jakie środki należy przedsięwziąć, aby go rozwiązać. Czasem sam wynik testu może mieć działanie „otrzeźwiające” – jeśli młody człowiek był przekonany, że pali nieszkodliwą marihuanę, a wynik testu wykażę obecność o wiele silniejszych substancji w jego organizmie, będzie miał okazję przekonać się, co faktycznie sprzedają dealerzy jemu i jego rówieśnikom.
Młodzi ludzie zawsze eksperymentowali z substancjami psychoaktywnymi, i zapewne nie uda nam się całkowicie zapobiec kontaktowi naszych dzieci z tego typu produktami. Ważne jednak, aby młodzi ludzie wiedzieli jak najwięcej i zdawali sobie sprawę z możliwych konsekwencji zażywania narkotyków czy dopalaczy. Być może dzięki temu dwa razy zastanowią się, zanim sięgną po „bezpieczną” pigułkę. Dobrze również, aby wiedzieli, że mogą na ten temat rozmawiać z rodzicami, którzy będą wspierać ich, a także będą potrafili pomóc, gdyby dziecko popełniło głupi błąd.