Moja przygoda z Eduradą zaczęła się… trudno w to uwierzyć, ale prawie cztery lata temu! Byłam wówczas świeżo upieczoną mamą, miałam przerwę w pracy zawodowej, a jednocześnie sporo wolnego czasu. Pamiętam dumę i przerażenie, kiedy dyrektor Edurady, Artur Foremski, poprosił mnie o napisanie artykułu na portal. Pamiętam szlifowanie zdań i sformułowań, dobieranie słów, edycję i reedycję gotowego tekstu. A wreszcie ten niezwykły dreszcz emocji, kiedy ujrzałam swe nazwisko najpierw w artykule wstępnym, a następnie na stronie Edurady. To niezwykłe doświadczenie, którego się nie zapomina!
Od tamtej pory minęło wiele czasu i opublikowano w Eduradzie wiele moich artykułów. Od dwóch lat mam zaszczyt pełnić funkcję redaktorki naczelnej portalu, w zeszłym roku ukazała się książka – zbiór napisanych przeze mnie do Edurady felietonów. Co poniedziałek witam się z Państwem w artykule wstępnym, niemal co piątek dzielę się swoimi rodzicielskimi doświadczeniami, pytaniami i przemyśleniami. Mimo to zajęcie to mi nie spowszedniało. Każdy artykuł poddaję takiej samej surowej ocenie, jak ten pierwszy. Za każdym razem jestem dumna i podekscytowana, kiedy widzę swój tekst opublikowany na eduradowej stronie. Z radością czytam komentarze i odbieram pytania czy przemyślenia czytelników. Co tydzień zastanawiam się, jaki temat poruszyć tym razem, co może być dla rodziców ważne, potrzebne, ciekawe. Prowadząc szkolenia z nauczycielami dowiaduję się, co chcieliby rodzicom przekazać, co z kolei staje się inspiracją dla kolejnych tekstów. Pisanie do Edurady to zajęcie, które pozwala mi wciąż się rozwijać, zadawać pytania i szukać odpowiedzi. Jest ogromnym wyzwaniem i ogromną satysfakcją. Dziękuję więc za możliwość bycia z Państwem w Eduradzie – i życzę jej kolejnych tysięcy artykułów!