Życie z nastolatkiem nie jest łatwe – te kilka lat to okres zawieszenia między dzieciństwem a dorosłością. Młody człowiek nie czuje się już dzieckiem, ma swój własny świat, swoje sprawy, przyjaciół, środowisko, własne zainteresowania. Jednocześnie jednak brakuje mu doświadczenia i dystansu, ma tendencje do zachowań impulsywnych i nieprzemyślanych. Przede wszystkim zaś, prawnie i emocjonalnie, nadal odpowiadają za niego rodzice. Na ile zatem powinniśmy zapewnić naszym nastolatkom prywatność? Czy lepszym podejściem jest staranna kontrola, czy daleko posunięte zaufanie? Myślę, że każdy rodzic musi rozważyć te kwestie samodzielnie, znając swoje dziecko i sytuację swojej rodziny – chciałabym jednak podzielić się z Państwem kilkoma przemyśleniami na ten temat.
Choć czas wydaje się mijać niepostrzeżenie i wszystkim chyba zdarza się wypowiedzieć zdanie „Jak to możliwe, że mnie przerosłeś – przecież dopiero fikałeś w pieluszkach!”, w rzeczywistości mamy wiele lat na przygotowanie się do okresu, kiedy nasze dziecko będzie nastolatkiem. Spotkałam się z opinią, że dzieci wychowuje się do 6-8 roku życia, później przychodzi czas zbierania owoców swojej pracy. Dlatego tak istotne jest budowanie relacji z dzieckiem od najmłodszych lat. Jeśli będzie to relacja oparta na wzajemnym szacunku i zaufaniu, jeśli dziecko będzie wiedziało, że może zwrócić się do nas z problemem i znajdzie wsparcie raczej niż krytykę, pocieszenie raczej niż „kazanie, że staniemy po jego stronie – jest szansa, że relacja ta pomoże nam przetrwać okres „burzy i naporu”. Być może temperatura sporów wzrośnie, być może rozmowy nie będą tak częste, ale możemy mieć nadzieję, że dziecko będzie nadal dzielić się z nami tym, co dla niego ważne i opowiadać, co się w jego życiu dzieje.
Jestem przekonana, że kluczem do uniknięcia najpoważniejszych i najniebezpieczniejszych błędów młodości jest rozmowa. Szczera, partnerska, pełna szacunku dla interlokutora – kazanie wygłaszane ex cathedra i nie dopuszczające dyskusji może mieć efekt odwrotny do zamierzonego, zgodnie z powiedzeniem „zakazy owoc bardziej nęci” tudzież „na złość mamie niech mi uszy zmarzną”. Ważne jest również, aby mówić o wszystkim, bez tematów tabu. Wierzę w komunikaty typu „ja”: szczere powiedzenie nastolatkowi, że się o niego boję, opisanie swoich obaw, prośbę o komentarz z jego strony. Poruszanie najtrudniejszych tematów, takich jak przemoc, seks czy narkotyki, pozwala również dziecku na opowiedzenie o swoich problemach czy obawach, podczas gdy samo być może obawiałoby się takie tematy poruszyć. Warto też przygotować się do takich rozmów merytorycznie, aby nie powtarzać utartych stereotypów, ale być faktycznie partnerem do rozmowy dla dziecka.
Oczywiście wszystko co napisałam powyżej to sytuacja idealna: dziecko nie sprawia większych kłopotów, mamy z nim dobry kontakt, prowadzimy rozmowy – czasem trudne, ale zawsze szczere i prowadzące do rozwiązania ewentualnych problemów. Co jednak robić w sytuacji, kiedy zachowanie dziecka nas niepokoi – mamy na przykład uzasadnione podejrzenia, że dziecko zażywa narkotyki? Co jeśli obraca się w towarzystwie, które wydaje się nam nieodpowiednie? Wówczas zapewne kontrola jest konieczna. Obawiałabym się jednak prowadzenia kontroli w tajemnicy, ukradkiem. Niezależnie od jej wyniku, takie zachowanie z naszej strony na pewno zniszczy zaufanie dziecka do nas i relację, jaką udało nam się zbudować. Myślę, że dobrym rozwiązaniem jest postawienie sprawy jasno: „Mam wrażenie, że jesteś pod wpływem narkotyków. Wiesz, że jest to niebezpieczne i szkodliwe dla zdrowia, a ja, jako rodzic, jestem za Ciebie odpowiedzialna i martwię się o Ciebie. W związku z tym chciałabym, abyś poddał/a się testowi na obecność narkotyków.” Jeśli wynik testu będzie negatywny, nastolatkowi należą się z naszej strony przeprosiny; jeśli będzie pozytywny – mamy możliwość przeprowadzenia konstruktywnej rozmowy na temat tego, co się dzieje i zaplanowania (wspólnego) dalszych działań. Jeżeli wykryjemy coś podczas „tajnej” kontroli, rezultatem może być tylko awantura.
Na koniec nieco smutna uwaga: niezależnie od tego, jak bliska jest nasza relacja z dzieckiem, jak dobrze funkcjonuje nasza rodzina – nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć, nie uda nam się uchronić dziecka przed całym złem świata, nie zapobiegniemy popełnianiu przez nie błędów. Możemy tylko rozmawiać, dzielić się doświadczeniem, wspierać i być obok, być po jego stronie. I mieć nadzieję, że uda mu się przejść przez ten trudny okres w życiu bez szwanku.