Sytuacja uniwersytetów w Australii zmieniła się drastycznie. W tamtym czasie lewicowe rządy podtrzymywały uniwersytety finansowo, w związku z czym szkolnictwo wyższe było bezpłatne. Ta idealna sytuacja dawno stała się nieaktualna, ponieważ rząd coraz mniej dopłaca do edukacji, opłaty studenckie są ciągle podwyższane. Studenci australijscy z reguły biorą pożyczkę od rządu, tak, by pokryć opłaty uniwersyteckie, książki, etc. System ten dobrze się sprawdza, ponieważ studenci nie muszą spłacać pożyczek aż do momentu, kiedy dostaną pełnopłatną pracę. Jednakże, uniwersytety ciągle szukają nowych sposobów na regulowanie swoich finansów.
Najbardziej profitowym sposobem jest zapraszanie studentów międzynarodowych, głównie z Azji (Singapur, Chiny, Malezja), którzy płacą bardzo wysokie opłaty w porównaniu z australijskimi studentami. Przez ostatnie kilkanaście lat studenci z bogatych rodzin z krajów azjatyckich przynieśli fantastyczny dochód australijskim uniwersytetom. Stworzyły one specjalne programy dla tych studentów, aby przygotować ich do standardów australijskich, co z kolei stworzyło więcej pracy dla wykładowców na poziomie akademickim. Po roku przygotowawczym międzynarodowi studenci z reguły rozpoczynali normalne studia na australijskich uniwersytetach. Nie obyło się bez kilku poważnych problemów np. z wyjątkiem studentów z Singapuru, międzynarodowi studenci słabo posługiwali się językiem angielskim. Specjalnie dla nich przygotowano nowy program wsparcia.
Ten bardzo lukratywny biznes skończył się dwa lata temu, kiedy rząd australijski zmienił prawa emigracyjne. Wielu studentów z biedniejszych krajów azjatyckich przyjeżdżało do Australii pod pretekstem edukacji, żeby zostać na stałe. Według starych praw emigracyjnych międzynarodowi studenci mieli prostą drogę do prawa stałego pobytu. Prawo to zmieniono dwa lata temu, wskutek czego napływ studentów międzynarodowych zmniejszył się drastycznie. Można powiedzieć, że z jednej strony to dobrze, ponieważ przyjeżdżają tylko ci studenci, którzy chcą otrzymać dyplom australijskiego uniwersytetu oraz chcą skorzystać z możliwości edukacyjnych tutaj. Z drugiej strony to był wielki cios finansowy dla uniwersytetów. Wielu ludzi straciło pracę. Uczelnie zostały zmuszone do szukania innych środków dochodu. Niektóre z nich, np. Monash Univiersity z Melbourne agresywnie atakuje rynki azjatyckie w sposób innowacyjny: zakładając filie Monash-owskie w Chinach, Malezji, Południowej Afryce, etc. Studenci z tych krajów mogą otrzymać dyplom uniwersytecki z Monash nie wyjeżdżając ze swoich krajów. Wykłady i seminaria prowadzone są tylko po angielsku. Jest to wielkie ryzyko finansowe, i tylko czas pokaże, czy to będzie sukcesem. Oczywiście pozostaje pytanie: co się stanie z poziomem edukacji, w takiej sytuacji, kiedy uniwersytety zamieniają się w korporacje finansowe.