Wiadomość dnia. Wybrano trenera reprezentacji Polski w piłce nożnej. Cały świat polskich mediów żyje tą informacją od kilku dni. Środowisko piłkarskie toczyło zażartą dyskusję, kto powinien zostać trenerem kadry? Niektórzy uważali, że obcokrajowiec z autorytetem to najlepszy kandydat. Klamka zapadła. Został nim Adam Nawałka – były wybitny piłkarz, a obecnie świetny trener. I na tym powinienem zakończyć wywód dotyczący tego tematu. Tak wypadałoby zrobić za względu na specyfikę naszej Edurady. Bo czym mógłby zainteresować naszych czytelników trener kadry narodowej? Stało się jednak inaczej, ze względu na wywiad, jakiego udzielił trener Nawałka na łamach „Przeglądu Sportowego”. Tak na marginesie, kto czyta taką gazetę, jak „Przegląd Sportowy”? Na pewno nie ktoś, kto chce uchodzić za człowieka refleksyjnego i starającego się dbać o własny rozwój. A jednak.
Sprawcą zamieszania stał się nowy trener, który w dziewięciu zasadach przedstawił własną filozofię budowania zespołu piłkarskiego. Byłem zaskoczony głębią jego przemyśleń i znajomością psychiki ludzkiej. Wywiad na tyle mnie zaciekawił, że zacząłem wnikać w jego treści i zastanawiać się, czy te zasady można przenieść na inne obszary życia.
Stwierdziłem, że każdą z tych prawd mogę zastosować w pracy z ludźmi w biznesie. Jedna z pierwszych i najważniejszych zasad Trenera Nawałki brzmi: gra w piłkę jest dla twardzieli. Wszyscy malkontenci i zatruwacze nie zrobią kariery, i nie mają czego szukać w zawodowym świecie sportu. Oni budują atmosferę niemocy, zabierając energię pozostałym zawodnikom. Dla malkontentów drzwi do świata sportu są zamknięte. Z moich doświadczeń w pracy z ludźmi także wynika, że pracownicy, którzy odbierają świat przez negatywne doświadczenia mają duże trudności w odnalezieniu się w świecie biznesu. Ich postawa wpływa negatywnie na morale zespołu, z którym współpracują.
W kolejnej swojej zasadzie trener dość jednoznacznie wypowiada się na temat roli lidera w zespole. Uważa, że szef jest tylko jeden, i to on bierze całą odpowiedzialność za konsekwencje swojego działania. To on decyduje, czy, i na ile dany temat jest do przedyskutowania, i w jakim czasie może to nastąpić. Podobnie rzecz się ma w biznesie. Ostateczną decyzję podejmuje szef i na niego spada pełna odpowiedzialność za jej podjęcie. Widać to najbardziej w takich dziedzinach, gdzie jednym z podstawowych wskaźników sukcesu jest mierzalny wynik (wynik sportowy, plan finansowy).
Nowy selekcjoner zwraca również uwagę na zaangażowanie i determinację, jaką powinni cechować się piłkarze podczas treningu i meczu. Prawdziwe sukcesy osiągają tylko ci, którzy całym sobą są w tym co robią, i dają z siebie sto procent, a do tego jeszcze spory bonus. Podobnie jest również w świecie biznesu. Pracownicy, którzy pod koniec dnia za długo porządkują własne biurko powinni pomyśleć, czy nie należy poszukać nowej pracy, zanim na ten pomysł nie wpadnie szef. „Jeżeli pod przykrywką nie bulgocze, to znaczy, że nic nie gotuje się w garnku”, na boisku i w biznesie. Spokój i wyciszenie jest dobre podczas terapii – na boisku i w firmie musi furczeć. Trener twierdzi, że nie lubi zawodników, którzy nie walczą na boisku i „odstawiają nogę”. Jest gotowy z takiego gracza zrezygnować niezależnie od jego umiejętności sportowych.
Dość powszechne są opinie, że wystarczy skończyć dobre uniwersytety, żeby znaleźć pracę w biznesie. To prawda, takim osobom jest łatwiej tę pracę dostać, ale żeby ją utrzymać, trzeba mieć w sobie właśnie tę determinację, o której mówi trener. Takie cechy bardziej wyrabia się na boisku, w codziennym życiu, niż tylko na uczelni.
Przemawia do mnie takie określenie „Masz gryźć trawę na boisku, walcz do końca”.
Czy nie jest nam bliska kolejna maksyma trenera Nawałki – „Pamiętaj o przestrzeganiu taktyki. Odejście od założeń na własną rękę rozsypuje założenia całej drużyny. Tylko wspólne realizowanie tych założeń przez cały zespół gwarantuje osiągnięcie sukcesu. Indywidualistów nie chcę w drużynie. Piłka nożna jest sportem zespołowym.”
Widzę przenikanie tej prawdy do biznesu. Zastanawiam się, czy trener Nawałka już w szkole nauczył się pracy metodą projektu? Wiem, ile wysiłku wymaga wypracowanie celu i stworzenie strategii jego osiągnięcia. Prawdziwy kłopot zaczyna się wtedy, gdy przechodzimy do jego realizacji. Każdy z członków tego przedsięwzięcia chce mieć własne zdanie na temat realizacji celu. Dyskusja jest dobra w trakcie tworzenia projektu. W fazie jego realizacji, wszyscy z całą swoją determinacją powinni wprowadzać go w życie.
„Nigdy nie wyciągniemy wozu z błota, kiedy każdy koń ciągnie w swoją stronę.”
Zaskakujące są słowa trenera dotyczące zachowań wobec przeciwnika: „Szanuj rywala, doceniaj jego wielkość i umiejętności. Jeżeli go zlekceważysz, osłabisz w ten sposób własną czujność. A co jest jeszcze ważniejsze – Twój lekceważący stosunek wyzwoli w przeciwniku dodatkową energię do pokonania Ciebie. Stajesz się jego motywatorem. Przestań być darmowym pracownikiem dla naszych rywali.”
Na swej drodze wciąż spotykam się z lekceważącym stosunkiem do konkurencji. Jej rolę w świecie biznesu trudno nam zaakceptować. Na ogół oceniamy jej działania nieadekwatnie. Z jednej strony popadamy w jej przecenianie, z drugiej strony niesłusznie ją lekceważymy. Żadna postawa nie jest właściwa. Łatwiej będzie nam odnaleźć się w tym świecie, jeżeli zaakceptujemy fakt, że konkurencja jest stałym elementem wolnego rynku. Nic nas tak nie zmusza do ciągłego rozwoju, jak sukcesy konkurencji.
Trener poświęca też wiele uwagi zawodnikom, którzy odnieśli sukces i zbytnio go celebrują. Namawia do większej skromności i pokory. Uważa, że sukces jest stanem chwilowym i nie jest nam dany raz na zawsze. Bardzo trudno jest osiągnąć sukces, ale tylko wybitni potrafią ten sukces powtórzyć.
Obserwując świat, który mnie otacza zauważam słuszność tej maksymy. Zasada „bij mistrza” obowiązuje także w innych dziedzinach życia. Każdy, kto chce stać się człowiekiem sukcesu powinien tę zasadę zaakceptować i pamiętać o niej na każdym etapie swojej kariery sportowej, czy biznesowej. Wszyscy mistrzowie nie mogą zapomnieć, że to na nich padają światła reflektorów. Ich każde potknięcie jest widoczne. Wobec nich jesteśmy bardziej surowi i wymagający. Oznaką pokory, o której mówi trener Nawałka jest pamięć o tym, skąd wyszedłeś, a nie tylko o tym, dokąd udało Ci się dojść.
„Nie zapominaj skąd pochodzisz, bo bez własnych korzeni nic nie znaczysz, tak jak przydrożne drzewo.”
Jednym z ważniejszych punktów w zasadach selekcjonera kadry jest potrzeba uczenia się poprzez wyciąganie wniosków z własnych błędów. Zawodnik, który tego nie robi, ma małe szanse rozwijać się i być lepszym piłkarzem. A jak jest z nami? Czy potrafimy być refleksyjni i otwarci na uwagi innych? Jeżeli przyczyny niepowodzeń widzimy jedynie w świecie, który nas otacza, to małe są szanse na własne doskonalenie. Jesteśmy lepsi tylko wtedy, kiedy szukamy rezerw w sobie. W tej metodzie nowy selekcjoner widzi największe szanse bycia coraz lepszym sportowcem.
Zastanawiam się, dlaczego uparłem się na porównywanie filozofii trenera za światem biznesu. Może dlatego, że głęboko w nim tkwię. Może dlatego, że tak bardzo ten świat mnie dotyczy. Ale przecież jestem też ojcem, i chciałbym umieć ten model postępowania przekazać własnym dzieciom, nauczyć ich, że współczesność to ciągły rozwój, doskonalenie się i współpraca z innymi. Sam nic nie znaczysz, nawet gdybyś był kimś wyjątkowo wybitnym.
Przez wiele lat pracowałem w oświacie i służyłem dzieciom potrzebującym szczególnego wsparcia. Bardziej lub mniej skutecznie próbowałem te zasady przekazywać moim wychowankom. Chyba już wiem, że ten styl postępowania wobec innych dotyczy wszystkich dziedzin naszego życia. Są to zasady uniwersalne. Dzisiejsza szkoła stara się wychowywać i uczyć do przyszłości. Czy można sprostać tym oczekiwaniom nie wprowadzając do modelu wychowawczego szkoły tych zasad? Oto jest pytanie!