W środę nad ranem na plażę w Bodrum morze wyrzuciło ciało dziecka, małego syryjskiego chłopca imieniem Aylan. Od dwóch dni jego zdjęcie prześladuje nas z portali informacyjnych i pierwszych stron gazet. Wszędzie budzi ogromne emocje. Cała Europa dyskutuje szukając właściwych słów. Czy to uchodźca, czy może migrant? Czy ważne, jakiego był wyznania? Co powinniśmy zrobić? Aylan miał 3 lata, co oznacza, że całe jego życie wypełniła wojna. Ojciec i matka chcieli, by nareszcie był bezpieczny – zabrakło 4 kilometrów.
Czy ta jedna śmierć i to jedno zdjęcie naprawdę znaczą aż tyle? Przed Aylanem w Syrii życie straciło już 25 000 dzieci – to więcej niż jest przedszkolaków w lewobrzeżnej Warszawie. Do tej pory wszyscy jednak staraliśmy się wierzyć, że to problem odległy, mało zrozumiały, którym powinien zająć się ktoś inny. Aż przyszedł pod nasze drzwi.
Przez morze w poszukiwaniu bezpieczeństwa i nadziei przepłynęło już ponad pół miliona uchodźców. Dokładnej liczby nikt nie zna, ale na greckich wyspach każdego dnia ląduje kilka tysięcy kolejnych. Dla Europy, jaką znamy, nadeszła chwila prawdy.
Tak ogromna liczba przybyłych budzi reakcje skrajne. Jedni widzą w nich przede wszystkim zagrożenie, które trzeba zatrzymać. Inni widzą tragedie ludzi, którym potrzebna jest pomoc. Jeśli nazwiemy ich uchodźcami, dostrzeżemy w nich ofiary, wobec których mamy obowiązki. Jeśli migrantami, stają się niechcianym, obcym tłumem, z którym nie wiadomo, co zrobić. Odpowiadając, kim są oni określimy zarazem, kim jesteśmy my sami.
Podnosi się wiele głosów, że przyjęcie uchodźców żadnego problemu nie rozwiąże, że sięgnąć trzeba do źródła obecnej sytuacji. Z całą pewnością tak, jednak zwlekaliśmy już zbyt długo, by takie podejście mogło wystarczyć. Inni ostrzegają, że otwierając przed nimi drzwi wpuścimy zło, które za nimi kroczy. Europa widziała już jednak wiele ataków terrorystycznych zanim nastał dzisiejszy kryzys. Jeszcze inni pytają zwyczajnie skąd Polska weźmie na to pieniądze.
Nie jest naszym celem prowokowanie dziś do dyskusji ani autorytarne udzielanie jedynie słusznych odpowiedzi na tak liczne pytania. Celem tego artykułu jest zachęcenie czytelników Edurady do pomagania. We wrześniu czytelnicy piątkowego kącika dla rodziców wysyłają swoje dzieci do szkoły – chcemy zachęcić, aby zatrzymali się i pomyśleli o tych tysiącach dzieci, które do szkoły w tym roku – albo już nigdy – nie pójdą. Tym, które jeszcze żyją, można pomóc. Możliwości jest mnóstwo: od zbiórki darów dla uchodźców i ich rodzin (na przykład poprzez udział w tej akcji), poprzez udzielanie wsparcia finansowego organizacjom zajmującym się pomocą humanitarną, po wolontariat. Patrząc na swoje dziecko wychodzące do szkoły pomyślmy, co możemy zrobić, aby i tamtym dzieciom było choć trochę lepiej. Liczy się każdy gest – każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku.