Co zrobić, gdy do szkoły przyjdzie zapłakana matka i drżącym głosem wyjawi wychowawczyni lub pedagogowi szkolnemu: „Mój partner strasznie bije mojego Jasia, tylko proszę, niech pani nic mu nie mówi, bo jak się dowie, to go zabije…” ? To bardzo dramatyczna sytuacja. Pierwsze, co przychodzi na myśl, to pocieszyć matkę naszego ucznia i zapewnić ją o całkowitej dyskrecji. Chcielibyśmy być przydatni, mamy potrzebę udzielenia pomocy, czujemy, że sytuacja, w której znalazła się matka i nasz uczeń jest niesprawiedliwa i wymaga zmiany, a rodzina wymaga pomocy. Tkwi w nas głęboka pokusa, by zachować tajemnicę – jednak musimy pamiętać o tym, że nie jesteśmy kompetentni do rozstrzygania w tak trudnych sprawach wewnątrz rodziny.
Musimy zadać sobie pytanie – co się stanie, jeśli ten człowiek, na którego skarżyła się matka, rzeczywiście zrobi krzywdę chłopcu. Czy rzeczywiście możemy pomóc, czy mamy odpowiednie kompetencje. Czy nie staniemy się współwinnymi (w sensie etycznym i formalnym) krzywdy wyrządzonej uczniowi?
I wreszcie – czy nie zostaniemy pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej i karnej? Przecież matka przyszła do szkoły, zgłosiła stan zagrażający bezpieczeństwu dziecka, potencjalne przestępstwo – „a co szkoła z tym zrobiła?”. Niestety, czasem odpowiedź jest dramatycznie prosta – Nic…
Musimy pamiętać o tym, że jesteśmy nauczycielami, odpowiedzialnymi za edukację naszych uczniów. Rozwiązywanie wewnętrznych problemów rodzinnych, agresja w rodzinie, przemoc – to nie są nasze kompetencje. Jako nauczyciele mamy obowiązek zgłosić taki problem instytucji, w której kompetencjach leży zajmowanie się tymi zadaniami – Policji i Sądowi Rodzinnemu. Możemy i powinniśmy szczerze, ale wprost powiedzieć matce, która przychodzi do nas z podobnym problemem i prosi nas o zachowanie dyskrecji, że nie możemy tego zostawić w tajemnicy, że zrobimy wszystko dla dobra jej i dziecka, jednak nie możemy tego zostawić dla siebie.
To jest nasz nauczycielski obowiązek.