Kolejną ważną sprawą w edukacji są błędy popełniane przez nauczycieli, a mianowicie zasada kija i marchewki, czyli zasada nagradzania i karania. Nauczycielom wydaje się, że klasę można kontrolować wyłącznie poprzez system kar i nagród, lecz nie chodzi o kontrolę, tylko wspólnotę klasową, a tej nigdy nie zbudujemy kijem i marchewką. Nagrody odwracają uwagę uczniów i są niewłaściwą motywacją do działania. Poza tym w każdej klasie nagradzani są wciąż ci sami uczniowie, a innych zawsze się pomija. A co ważniejsze, gdy podsuwamy dzieciom pod nos marchewkę – punkty, literki, naklejki czy oceny – uczymy je, że żaden wysiłek nie opłaca się bez nagrody. Nagrody, jako motywacja z zewnątrz, działają tylko na krótką metę i po pewnym czasie każdy nauczyciel musi uatrakcyjniać je coraz bardziej, żeby system funkcjonował. A na końcu czeka go błędne koło, w którym uczniowie uczą się wyłącznie dla nagrody, a nie dla własnego rozwoju. Okazją do świętowania jest satysfakcja z pokonania trudności w nauce lub szczególnie wymagającym projekcie czy zdobycie nowej umiejętności. Nie pomniejszajmy ich wagi, zamieniając na kolejne punkty czy gwiazdki. Poznawanie świata – to jest największa nagroda. To kolejny ważny element nowoczesnej szkoły, który Dyrektor mógłby wdrożyć w swojej szkole i przekonać nauczycieli do zmian. Często nauczyciele są przekonani, że znakomicie motywują dzieci do wysiłku i drobne nagrody za ich sukcesy na pewno im nie zaszkodzą. Przyznaję, że ja też kiedyś tak myślałam, aż przeczytałam książkę Alfiego Kohna – „Ukarani przez nagrody”. Dopiero jej lektura uświadomiła mi, jak bardzo się myliłam. Imiona na tablicy pochwał nie budowały wspólnoty, ale dzieliły dzieci na „mądre” i „głupie”. Naklejki wręczane za pracę na piątkę lub szóstkę nie były radosnym podkreśleniem sukcesu, ale oznaczeniem tych dzieci, które zdołały sprostać wszystkim wymaganiom nauczyciela.
W tym miejscu chciałabym się odnieść do książki pt. „Fińskie dzieci uczą się najlepiej” autorstwa T. D. Walker. Ta książka jest dowodem na to, że inny system edukacji sprawia, że te dzieci faktycznie uczą się lepiej, a co ważniejsze są szczęśliwsze, wierzą w siebie i lubią szkołę. Co dyrektor mógłby zrobić, aby choć trochę zbliżyć się do tego systemu i wprowadzić pewne pomysły w swojej szkole?
Dyrektor mógłby wydłużyć przerwy międzylekcyjne i pozwolić uczniom na spędzanie tych przerw na świeżym powietrzu. W Finlandii nauczyciele dają dzieciom sporo wolnego i pozwalają im spędzać ten czas – bez względu na pogodę – na podwórku.
A one same decydują, co będą wtedy robić. Dyrektor mógłby wprowadzić piętnastominutowe przerwy w nauce po każdej 45 minutowej lekcji. Takie przerwy miałyby sens, gdyby odbywały się regularnie, co 45 minut. Oczywiście taki system przerw wydłużyłby czas spędzony w szkole, ale uważam, że dobre samopoczucie dzieci w szkole jest najważniejsze. Takie przerwy przede wszystkim pozwoliłyby dzieciom odzyskać radość i spontaniczność.
Judith Zubrzycka – uczestniczka Kursu Zarządzania Oświatą organizowanego przez Instytut Kształcenia EKO-TUR, Niepubliczną Placówkę Doskonalenia Nauczycieli