Telefon komórkowy jako obiekt uzależnienia różni się od naszych wcześniejszych tematów, bo to narzędzie, bez którego właściwie nie sposób – albo bardzo trudno – funkcjonować aktywnie w dzisiejszym świecie. Oprócz oczywiście jedzenia, o którym rozmawiałyśmy w kontekście zaburzenia odżywiania, ale to podstawowa potrzeba życiowa niezależnie od czasów. A z telefonem jest tak, że tylko w niewielkim stopniu służy do prowadzenia rozmów czy ewentualnie wysyłania wiadomości, bo smartfon to minikomputer.
Ostatnio czytałam badania Światowej Organizacji Zdrowia sprzed dwóch lat, które wskazują, że zachowanie praktycznie 100 proc. nastolatków nosi znamiona uzależnienia od telefonu. Właśnie nie od Internetu, od gier, tylko po prostu od telefonu jako przedmiotu, którego brak może wywołać symptomy odstawienia. To były badania dotyczące młodzieży, ale przecież jako dorośli też tak funkcjonujemy – wiele osób, jeśli na przykład po wyjściu z domu spostrzeże brak telefonu, wraca po niego, inni, jeśli to możliwe, zamawiają kuriera czy taksówkę, żeby ktoś im go przywiózł do pracy. A przecież rodzice dzisiejszych nastolatków wyrastali w świecie, gdy komórek jeszcze nie było albo były mało dostępne i niepodobne do smartfonów. Ich dzieci natomiast nie znają wcześniejszego świata, więc trudno właściwie mieć do nich pretensję, że wszędzie korzystają z telefonu.
Czytaj więcej : https://zwierciadlo.pl/psychologia/540112,1,smartfon-nie-jest-zagrozeniem-zaczyna-nim-byc-gdy-traktujemy-go-jako-substytut-swiata-realnego-i-narzedzie-do-regulowania-emocji.read