Pani Zosia, moja ulubiona sąsiadka, z pewną wyniosłością powtarza:
– Janek, którego bezgranicznie kocham, jest wyjątkowo zdolnym synem, ale strasznym leniem.
Akcent tej wypowiedzi był bardziej położony na „wyjątkowo zdolny”, lekceważąc drugą część zdania, która dotyczyła lenistwa.
Powszechnym uznaniem i szacunkiem, a także i podziwem cieszą się ludzie zdolni. Przecież mądrość jest bardzo pozytywną wartością. Cecha ta świadczy o potencjale intelektualnym człowieka. Pokazuje, kim możesz zostać i jak wielką pozycję społeczną możesz osiągnąć. Nie można pominąć faktu, że mądrość może pomóc w osiągnięciu także sukcesów finansowych. Dlatego wszyscy ludzie zdolni już na starcie swojego życia mają handicap, w porównaniu do ludzi przeciętnie zdolnych. Rodzice są święcie przekonani, że ich zdolni pupile w szkole i w przyszłej pracy, będą wyrastać ponad innych. Skoro w człowieku zdolnym jest tyle potencjału, to dlaczego jak się okazuje, tak mało zdolnych dzieci osiąga prawdziwe sukcesy w wieku dorosłym? Jest faktem, że „czerwony pasek” w szkole podstawowej jest świetną przepustką do przyszłego gimnazjum, liceum czy też studiów, ale nie koniecznie do sukcesów zawodowych.
Wielu wybitnych pedagogów zastanawia się, gdzie leży przyczyna tej mało logicznej sytuacji. Z moich doświadczeń i przemyśleń pedagoga i przedstawiciela świata biznesu rodzi się takie pytanie, czy żeby odnieść sukces w świecie dorosłym, wystarczy posiadać wiedzę, mieć skończony dobry uniwersytet i znać kilka języków?
W biznesie, gdzie o ostatecznym sukcesie decyduje wynik, jest to zdecydowanie za mało. Przez te lata, kiedy kierowałem kilkoma firmami, miałem okazję prowadzić rozmowy kwalifikacyjne z przyszłymi pracownikami. Mogę powiedzieć, że wielu z nich miało świetne „papiery”, a nawet rekomendacje. Podczas tych spotkań potrafili się znakomicie sprzedać, ale niewielu z nich, jak pokazało życie, zrobiło karierę i wniosło coś znaczącego do rozwoju firmy.
Czym jeszcze w takim razie powinni charakteryzować się ludzie zdolni? Z pewnością powinni posiadać umiejętności „miękkie”: zdolność współpracy i komunikowania się, umiejętność pracy w zespole (współpracy, a nie rywalizacji), zdolność uwzględniania potrzeb innych, a także wczuwanie się w potencjały i ograniczenia partnerów, z którymi będą współpracować. W moim odczuciu najważniejsze cechy, które pomagają w odnoszeniu sukcesu, to pracowitość i konsekwencja. Czasami nazywam to determinacją w dążeniu do celu. Chcę też zauważyć, że umiejętność radzenia sobie z niepowodzeniami, wychodzenie z nich zwycięsko, dystansowanie się do nich, to także niezbędna umiejętność, która jest nam potrzebna do życia w świecie dorosłych.
Stawiam więc odważne stwierdzenie, że szkoła tym obszarem osobowości człowieka zajmuje się w sposób marginalny. Główny nacisk kładzie na pogłębianie wiedzy i promowanie tych, którzy nie mają problemu z jej przyswojeniem. Ludzie zdolni jednak tych cech, które wymieniałem wyżej, nie posiadają. Są na tyle utalentowani, że wszystko przychodzi im bez większego wysiłku i w małym stopniu ponoszą porażki, więc skąd mają umieć sobie z nimi radzić?
Podobnie sprawa wygląda z pracowitością i z konsekwencją w działaniu. Ci zdolni odnoszą sukcesy szkolne bez wysiłku i dlatego pracowitość i determinacja są im obce. Inaczej wygląda sprawa tych mniej utalentowanych. Życie doświadcza ich każdego dnia. Oni wiedzą, ile pracy, czasu i uwagi muszą poświęcić, aby odnieść sukces. Walka z niepowodzeniami i uczenie się wychodzenia z nich zwycięsko, jest stałym elementem ich funkcjonowania. Życie dla nich jest najlepszym nauczycielem. Być może powinno być tak, że nauczyciel więcej uwagi przy nauczaniu poświęca tym mniej zdolnym, a prymusów uczy, jak radzić sobie w życiu, w którym nie tylko nauka decyduje o ostatecznym sukcesie. Dzieci, które wyrastają ponad przeciętność ze względu na ich status społeczny czy też zdolności, często izolują się do ich naturalnego, rówieśniczego środowiska. A rodzice akceptując te potrzeby, takie środowiska im tworzą. Pragną, aby ich dzieci uczyły się w elitarnych szkołach i tworzyły hermetycznie zamknięty i niedostępny świat.
Myślę, że takie założenie jest błędne. Uczniom zdolnym, jak powietrza potrzeba szkół powszechnych, bo tam z pewnością nauczą się prawdziwego życia. W zamian mogą pomóc swoim rówieśnikom w odnoszeniu sukcesów w uczeniu się. Chyba ważne by było, gdyby nauczyciele, dzieci a przede wszystkim rodzice uświadomili sobie, że ta izolacja jest stratą dla ich pupili.
Ostatnio przeczytałem bardzo interesujący wywiad z Mirosławem Sielatyckim, byłym wiceministrem edukacji, w którym to mówiąc o polskiej oświacie, główny akcent kładł na egalitaryzm. Przestrzega przed szkołami elitarnymi, które już w swym założeniu nie mogą w pełni przygotować uczniów do dorosłego życia. Ogromny potencjał zauważa w edukacji rówieśniczej. Młodzież pochodząca z różnych środowisk, reprezentująca różne religie, kultury, a także posiadająca różny status finansowy, jest dla siebie ogromną szansą do wzajemnego uczenia się i poznawania. Wszyscy wzajemnie od siebie mogą wziąć to, czego nie posiadają, a jest im potrzebne do dorosłego życia. Jest to droga dwukierunkowa, wszyscy inwestujemy i wszyscy z tych zasobów korzystamy.
Cieszę z sukcesów polskiej szkoły. Jestem dumny z tego, jak wspaniale wypadają nasi uczniowie na tle rówieśników z całego świata. Zróbmy jednak o jeden krok dalej. Niech szkoła przygotowuje swoich uczniów i tych zdolnych, i tych odrobinę mniej, do radzenia sobie w życiu dorosłym. Bo dzisiaj ja boję się zdolnych pracowników. Wiem, co mówię, ponieważ spotykam się z nimi w świecie dorosłym. Bardzo często na spotkaniach popisują się swoją erudycją. Nazywam to „biciem piany”. Potrafią ośmieszyć każdy pomysł, wytaczając działa z ciężkimi argumentami i często mają rację. Ale z tego i tak nic nie wynika. Projektów, za które są odpowiedzialni nie realizują do końca. Winę za ich niepowodzenie zrzucają na cały świat. Robią to wykorzystując własny intelekt. Wolę tych mniej zdolnych, których życie nauczyło, że pracowitość jest niezbędna do odniesienia sukcesu. Nie boją się trudnych sytuacji. Widzą, jak zwycięsko wychodzą z różnych niepowodzeń. Potrafią być zdesperowani, aby odnieść sukces. Jeżeli dostaną prawdziwe wsparcie, zrobią wszystko, aby wyrwać się z orbity przeciętności.
Mam taką nadzieję, że szkoły pomogą się zdolnym w pełni rozwijać. Nauczą ich prawdziwego życia, a ja przestanę się bać ich destrukcyjnej postawy w firmie.