Drugie zagadnienie, które moim zdaniem wymaga przemyślenia z pozycji dyrektora to prace domowe. Ludzie toczą spory przede wszystkim o ilość zadawanego materiału, dlatego, że sam fakt wyznaczania zadań domowych jest oczywistością, nad którą nikt się nie zastanawia. Jest tak głęboko zakorzeniony w standardowym modelu edukacji, że nikomu nie udaje się dotknąć sedna sprawy. Czy odrabianie zadań domowych to naprawdę najlepszy sposób wykorzystania czasu, który można przeznaczyć na to, żeby po prostu cieszyć się swoim towarzystwem w gronie rodzinnym? W ankiecie przeprowadzonej na szeroką skalę przez Uniwersytet Michigan okazało się, że najsilniejszym prognostykiem dobrych wyników w nauce i braku problemów behawioralnych wcale nie jest czas poświęcony odrabianiu lekcji, lecz częstotliwość i długość trwania posiłków rodzinnych. Jeśli się nad tym zastanowimy, przestaniemy się dziwić. Kiedy cała rodzina siada przy stole i rozmawia, kiedy rodzice i dzieci dzielą się swoimi spostrzeżeniami i naprawdę okazują sobie zainteresowanie, dzieci przyswajają wartości, motywację, poczucie wiary w siebie. Rozwijają właśnie te atrybuty i postawy, dzięki którym uważnie i z entuzjazmem będą się uczyć nowych rzeczy. To o wiele ważniejsze niż zwykłe zadania domowe. Zadania domowe stają się koniecznością, dlatego że w szkole jest za mało rzeczywistej nauki. A dlaczego jest jej tak mało w czasie specjalnie przeznaczonym na ten cel? Dlatego, że formuła wykładu dla wszystkich uczniów, na której opiera się standardowy model edukacji, okazuje się bardzo nieskutecznym sposobem przekazywania i zdobywania wiedzy. Uczniowie w nowoczesnej szkole nie powinni dostawać zadań domowych, chyba, że sami chcą. Zadania przydadzą się wtedy, gdy uczeń czegoś nie rozumie albo gdy musi coś przećwiczyć. Ankiety wskazują, że większość rodziców jest zadowolona z liczby zadań domowych w szkole ich dzieci, zaś niektórzy chcieliby ich jeszcze więcej. Wcale nie znaczy to, że są zadowoleni z ich rodzaju. Czy to możliwe, że rodzice akceptują obecny stan rzeczy, ponieważ nie zdają sobie sprawy, że nauka nie potwierdza skuteczności pracy domowej? Czy zmieniliby zdanie, gdyby wiedzieli, że nie ma dowodów, iż poprawia nawyki dotyczące nauki, ani nie prowadzi do lepszych wyników w nauce na etapie przed szkołą średnią? Co byłoby, gdyby uświadomili sobie, że głównym efektem pracy domowej oprócz stresu i konfliktów rodzinnych jest mniejsze zainteresowanie dziecka nauką? Często dyrektorzy szkół i niektórzy rodzice oczekują zadawania prac domowych. Ale czy nowoczesny Dyrektor nie mógłby tego zmienić w swojej szkole? „Szkoła bez prac domowych” – czyż to nie piękna misja szkoły?
Tu chciałabym przejść do kolejnego ważnego tematu jakim jest praca uczniów na lekcji. Jak już wiemy, uczniowie absorbują wiedzę w różnym tempie. Po mniej więcej piętnastu minutach zaczynają tracić zainteresowanie. Aktywna nauka stymuluje powstawanie trwalszych połączeń nerwowych niż nauka pasywna. Dlatego forma wykładu, nawet jeśli nauczyciel jest bardzo dobry, dla części uczniów będzie nudna, a uczniowie będą czuli się zagubieni. Potem idą do domu i próbują odrobić lekcje, które często budzą w nich lęk. Jeśli napotkają problem, nie mają do kogo zwrócić się o radę i wyjaśnienie. Nowy model, który dyrektor mógłby wprowadzić w swojej szkole to wykład w domu, a zadanie domowe
w szkole, co wiązałoby się z przerabianiem trudniejszych zagadnień, ćwiczeń na lekcji,
a w domu uczniowie mogliby uzupełnić swoją wiedzę o teorię, czyli to co mogą przeczytać
z podręczników czy z materiałów przygotowanych przez nauczyciela. Ponadto uczniowie powinni mieć możliwość decydowania o tym, czego się uczą, bo jeśli coś ich nie interesuje, to nie zaangażują się w pracę na lekcji. Najlepszą metodą, by dzieci się uczyły, jest dać im czas na dociekanie, próbowanie, popełnianie błędów oraz odnoszenie sukcesów i znów dociekanie. Kolejnymi innowacyjnymi metodami pracy na lekcji wdrożonymi przez dyrektora szkoły mogłyby być: odmierzanie czasu na lekcji za pomocą klepsydry czy innego urządzenia czy informacja zwrotna dla nauczyciela od uczniów, jak i od nauczyciela dla uczniów.
Judith Zubrzycka – uczestniczka Kursu Zarządzania Oświatą organizowanego przez Instytut Kształcenia EKO-TUR, Niepubliczną Placówkę Doskonalenia Nauczycieli