Po 14 latach pracy na stanowisku nauczyciela języka polskiego i logopedy w szkole podstawowej przyszedł czas na zmiany. Nastąpiły one szybciej, niż przypuszczałam. Otóż na początku wakacji zaproponowano mi objęcie stanowiska dyrektora szkoły, a ściślej – p.o. dyrektora. Powierzono mi to stanowisko na okres 10 miesięcy. Tę propozycję przyjęłam, wprawdzie nie bez obaw, ale też z wiarą, że będę mogła spełniać się zawodowo w nowej roli, wykorzystam swoje umiejętności, udoskonalę warsztat i wraz z „moimi nauczycielami” wdrożę swoje nowe pomysły, a nasza szkoła stanie się lepsza, bardziej atrakcyjna dla uczniów, bardziej nowoczesna, przyjazna, bezpieczna, jednym słowem bezkonkurencyjna.
Przez kilkanaście lat pracy jako nauczyciel pełniłam w szkole różne funkcje – wychowawcy, opiekuna stażu, przewodniczącego zespołu humanistycznego, przewodniczącego zespołu nauczycieli uczących dany oddział, opiekuna praktykantów; opracowywałam narzędzia do ewaluacji wewnętrznej, byłam przez kilka lat protokolantem posiedzeń rady pedagogicznej. To ostatnie zadanie pozwoliło mi niejako z bliska przyglądać się pracy dyrektora szkoły jako lidera rady pedagogicznej. Wraz z dyrektorem omawiałam przed posiedzeniem rady jej porządek, gromadziłam i przetwarzałam dokumentację potrzebną do napisania protokołu, kontaktowałam się z innymi nauczycielami, ale przede wszystkim z dyrektorem i wicedyrektorami, notowałam informacje, przekazy, rozmowy, dyskusje podczas rady, pisałam protokoły, drukowałam je i sczytywałam na koniec w obecności dyrektora. Miałam okazję na bieżąco obserwować proces przygotowywania rady pedagogicznej i pracy dyrektora jako lidera rady, czyli jej przewodniczącego, a zarazem członka.
Obecnie, pełniąc obowiązki dyrektora szkoły i jednocześnie nauczyciela, korzystam z moich wcześniejszych doświadczeń i obserwacji poprzedniego dyrektora, co ułatwia mi organizację tej sfery pracy, jaką jest bycie przewodniczącym rady pedagogicznej. Stale jednak się tej roli uczę i wiem, jak trudną sztuką jest bycie liderem dla kilkunastoosobowego zespołu nauczycieli. Wymaga to określonych predyspozycji i cech, ale także wiele czasu, pozytywnego podejścia i do ludzi, i do obowiązków, dobrego planowania i nienagannej organizacji pracy. Te aspekty postaram się w niniejszej pracy rozwinąć i zgłębić, zarówno w aspekcie teoretycznym, jak i praktycznym. Jeżeli mi się to uda, chciałabym w tej pracy pokazać siebie, jako lidera rady pedagogicznej swojej placówki. Podjęłam ten temat, gdyż uważam go za jeden z ważniejszych w pracy dyrektora. I zarazem jeden z trudniejszych. Wiąże się on bowiem nie tylko z planowaniem pracy rady, przygotowywaniem dokumentacji, prowadzeniem spotkań, kierowaniem dyskusjami, komentowaniem wydarzeń, przekazywaniem informacji, ale głównie z byciem liderem dla członków rady, byciem dla innych nauczycieli autorytetem, kimś, komu ufają, dla kogo i z kim chcą pracować, chcą przebywać, poświęcać czas i energię. Jest to szczególna rola, trudna a zarazem pociągająca i dająca olbrzymią satysfakcję. Nie ma chyba nic lepszego dla dyrektora niż poczucie i wiedza o tym, że inni ludzie chcą iść tą samą ścieżką, że próbujemy razem działać dla szkolnej społeczności, zwłaszcza dla uczniów i że wszystkim, w większym lub mniejszym stopniu zależy na osiągnięciu wspólnego celu.
Magdalena Fertacz