Każdy z nas, codziennie, doświadcza różnych sytuacji trudnych, których element nowości, zaskoczenia, dyskomfortu, każe nam mierzyć się ze stresem. Im większe nasze zasoby kompetencji społecznych, umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach, tym łatwiej to przechodzimy. Ba! Dla niektórych, to wręcz bułka z masłem, bo problem, to dla nich wyzwanie, zawsze więc można go rozwiązać.
Inaczej jest, kiedy poziom odporności na negatywne aspekty rzeczywistości jeszcze się nie ugruntował. Myślę tu o okresie adolescencji, w którym ryzyko sytuacyjne może zdecydowanie przerosnąć młodego człowieka ze względu na jego, wciąż nieustabilizowaną, samoocenę, nadwrażliwość, potrzebę akceptacji i lęki społeczne, pozostawiające nastolatka na etapie rozwojowego kryzysu tożsamości. Jest to bardzo trudny moment w życiu, gdyż silnie odżywają wtedy niewyjaśnione sytuacje z wcześniejszych etapów, które mogą spowodować teraz liczne konflikty z otoczeniem, zwłaszcza tym najbliższym, czyli rodziną. Z kolei to, jak zostaną rozwiązane kryzysowe sytuacje i jakie doświadczenie zostawią, będzie bezpośrednio wpływać na poziom umiejętności radzenia sobie z trudnościami w życiu dorosłym. Niemniej, jak wiadomo, charakterystyczne dla tego okresu jest również uciekanie się do brawurowych, ryzykownych zachowań, które spędzają rodzicom sen z powiek, i choć jest to konwencjonalne w okresie dojrzewania, ściśle związane z chęcią zyskania akceptacji grupy rówieśniczej, sprawdzenia swoich możliwości i prowadzi zwykle do samodzielności i autonomii, nie zwalnia nas z rodzicielskiej, wychowawczej interwencji oraz konsekwencji egzekwowania ustalonych zasad.
Wśród przyczyn zachowań ryzykownych leży naturalny sprzeciw wobec autorytetu dorosłych, imperatyw przynależności do grupy rówieśniczej i konieczności identyfikacji z nią, czy w końcu chęć zredukowania lęku, frustracji i obaw związanych z niemożliwością spełnienia wygórowanych oczekiwań środowiska szkolnego czy rodzinnego. Tak więc przejawy tzw. tożsamości negatywnej (niegrzeczne, aroganckie zachowanie, sięganie po używki, ryzykowne zachowania seksualne, chuligańskie wybryki) mogą być po prostu czasowym wyborem prezentowanych zachowań i paradoksalnie, w szerszej perspektywie stawania się dorosłym, przynosić korzyści w postaci zyskania spójności w dookreśleniu samego siebie, zyskania autonomii względem rodziców, czy szkoły, kształtowania się akceptacji i tolerancji, zyskiwania dojrzałego stosunku do norm obyczajowych, czy umiejętności rozumienia przyczyn przejawów zła w postępowaniu innych.[1] Jeżeli jednak pomiędzy występowaniem czynników ryzyka, które mocno uaktywniają się w okresie adolescencji, a zasobami w postaci wspierającej rodziny, właściwej rówieśniczej grupy odniesienia, pola do zdobycia sukcesu, nie będzie równowagi, może doprowadzić to do nieprzystosowania społecznego. Wtedy zachowania, wynikające z młodzieńczego przeciwstawiania się normom społecznym, będą traktowane jako jedyny możliwy sposób społecznej adaptacji.
Jak zatem przeciwdziałać wychowawczo takiemu ryzyku? Główna rola leży po stronie rodziny, która jest najbliższym i najbardziej znaczącym czynnikiem w oddziaływaniach na rozwój dziecka. Według koncepcji Ackermann, rodzina to jednostka posiadająca cele biologiczne, psychologiczne i społeczne, jest „ośrodkiem wymiany miłości i dóbr materialnych”. Zatem równowaga rozwoju psychoosobowego dziecka zależy od tego, jak ta jednostka funkcjonuje. W okresie adolescencji stosunki z dzieckiem zwykle ulegają pogorszeniu i jest to normalne, powodowane różnymi uwarunkowaniami związanymi z tym etapem rozwoju. Zadbać trzeba jednak, by nie dopuścić do ich rozpadu. Do zerwania więzi. Trzeba więc mieć na względzie taki ich typ, który wpłynie korzystnie na nasze dziecko. Przyjrzyjmy się różnym rodzajom relacji rodziców z ich dziećmi.
[1] Sz.Hejmanowski, Portrety psychologiczne człowieka. Okres dorastania: zagrożenia rozwoju. Remedium, 1(131), 4-5