Katarzyna Mazur: Czy my w ogóle umiemy reformować edukację? Może się wydawać, że poza drobnymi szczegółami szkoła od lat właściwie się nie zmienia, a kolejne rządy tylko przeciągają linę…
Katarzyna Hall: To co obserwujemy w ostatnim czasie – a nastąpiła zmiana kierunku w myśleniu o edukacji – może sprawiać wrażenie przeciągania liny. Natomiast ja staram się patrzeć na skuteczność reform przez pryzmat badań i długofalowych efektów, bo kiedy oceniamy edukację przez pryzmat jednostkowych doświadczeń, a każdy z nas takie doświadczenia ma, nie widzimy efektów całego systemu.
Reforma Handkego z 1999 roku (rządu Jerzego Buzka), która stopniowo wprowadzała w życie zmiany organizacyjne i programowe, miała mierzalne efekty. Ministrowi Handkemu zawdzięczamy też obecność Polski w różnych badaniach międzynarodowych, takich jak m.in. PISA, TIMSS, PIRLS. One dają nam obraz polskiej edukacji na tle innych krajów.
Wyniki, które mieliśmy przed tą reformą, były, mówiąc delikatnie, słabe. Ale już przy kolejnym badaniu przeskoczyliśmy ze strefy stanów niskich do strefy stanów średnich. I na świecie opisywano to jako przykład efektywnej reformy szkoły. Z kolei po zmianie podstawy programowej, którą ja rozpoczęłam dziesięć lat później, weszliśmy do strefy stanów wysokich i właściwie znaleźliśmy się w czołówce europejskiej edukacji. Czytaj dalej: Ograniczanie autonomii nauczyciela odbiera radość z pracy
