W polskiej tradycji leży ciągłe narzekanie, a także przekonanie, że inni robią coś lepiej. Z tym problemem borykamy się także w polskiej oświacie. Śledząc prasę i portale specjalistyczne, zwróciłem uwagę, że autorzy artykułów głównie skupiają się na krytyce, pouczaniu i wytykaniu błędów. Na wielu konferencjach, w których mam przyjemność uczestniczyć, przewija się atmosfera malkontenctwa. Atrakcyjność prelegenta w dużej mierze uzależniona jest od ilości negatywnych uwag, jakie zaprezentuje na temat naszej oświaty. Często odnoszę wrażenie, że w złym tonie jest chwalić i zachwycać się ciekawymi, pozytywnymi przykładami. Zgadzam się, że mamy jeszcze wiele do zrobienia. Musimy nadrobić zaniedbania poprzedniej epoki oraz nauczyć się reagować na szybkie zmiany, jakie zachodzą w nowej cywilizacji wiedzy. Dobrze jest jednak zadać sobie pytanie, z jakiego pułapu wystartowaliśmy przed dwudziestoma laty. Wtedy dużo łatwiej będzie nam ocenić, dokąd doszliśmy, a jeszcze bardziej docenimy własne sukcesy, jeżeli spojrzymy, jak radziły sobie w tym czasie inne państwa.
Wiele instytucji międzynarodowych zajmuje się badaniami rozwoju światowej edukacji. Jedna z nich – Pearson – opublikowała raport przeprowadzony w 50 wysoko rozwiniętych krajach świata. Instytucja ta oparła się między innymi na informacjach zebranych ze Światowego Banku Danych. Założeniem tych badań była ocena jakości funkcjonowania i efektywności systemów oświaty. Warto zauważyć, na jakie czynniki zwrócono uwagę: rządowe wydatki na edukację, wynagrodzenia dla nauczycieli, poziom wykształcenia obywateli, stopień bezrobocia, PKB, długość życia, ilość więźniów w proporcji do obywateli, wiek rozpoczęcia edukacji. To tylko niektóre z założeń.
Z badań tych jednoznacznie wynika, że supermocarstwami edukacyjnymi są: Finlandia i Korea Południowa. Każde z tych państw funkcjonuje w całkowicie odmiennych systemach oświaty. System koreański jest określany jako test-driven – system sztywny. System fiński jest o wiele bardziej przyjazny i elastyczny. Dla nas, ze względu na założenia i kulturę, z jakiej się ten system wywodzi, bliższy jest model fiński i jemu chcę poświęcić następny artykuł. Zanim to zrobię, pragnę donieść, że Polska w tych badaniach wypadła naprawdę dobrze. Znaleźliśmy się na 14 miejscu zaraz po Australii i Danii. Zaliczamy się do elity państw, w których system oświaty jest skuteczny i daje znakomite efekty. Mieliśmy też przyjemność gościć ministra edukacji Wielkiej Brytanii, Michaela Gora, w polskich szkołach. Jego ocena była bardzo pochlebna. Wyraził nawet taką opinię, że nasza edukacja powinna być polskim towarem eksportowym. Warto zauważyć, na co minister zwrócił uwagę: udało się nam podnieść wyniki słabych uczniów, zmniejszyła się różnica pomiędzy najlepszymi i najgorszymi szkołami, są niewielkie różnice w wykształceniu między dziećmi z rodzin zamożnych i biednych. Podkreślił też rolę reform z końca lat 90-tych (wprowadzenie gimnazjów), które zaowocowały lepszymi wynikami w testach PISA. Zachwycał się tym, że szkoły mogą swobodnie dobierać programy nauczania, a nauczyciele decydować, jak uczyć. Wiele uwagi poświęcił też jednolitej podstawie programowej podkreślając, jak bardzo w tym zakresie wyprzedzamy Anglię. Nie tylko słowa ministra Gora są dla nas pokrzepiające. Naszym sukcesem edukacyjnym zachwyca się cała Unia Europejska. Dlaczego my sami tego nie widzimy? Może to właśnie wynika z naszej mentalności, kompleksów i braku wiary w nasze możliwości. Musimy zmienić to podejście. Jeżeli pragniemy dalej się rozwijać i czerpać z doświadczeń superliderów, to róbmy to w poczuciu własnej wartości i wiary, że jesteśmy już daleko, ale chcemy być jeszcze dalej i ciągle być lepsi.
Możemy być usatysfakcjonowani tym, że jesteśmy w gronie najlepszych. Jest to nasz ogromny sukces. Jednak przestrzegam przed samozachwytem. Należałoby oddać całą prawdę o polskiej oświacie. Dobrze wiemy, że świetnie funkcjonuje w niej instytucja korepetytora. Ten rodzaj wsparcia jest fundamentalnym uzupełnieniem nie zawsze dobrze funkcjonującego systemu. Nasz sukces jest także sukcesem ogromnej armii korepetytorów i jest to dobra okazja, by im za to podziękować i docenić ich wkład w rozwój polskiej młodzieży. Chcę dodać, że Finowie odnieśli swój sukces bez tego wsparcia. To świadczy o sile i skuteczności ich systemu.