Sylwetka dyrektora – mediatora: cechy, zadania, trudności

XXI w. wiek stawia przed dyrektorami placówek oświatowych nowe wyzwania. Jednym z nich jest wprowadzenie osiągnięć współczesnej psychologii do świata zarzadzania.

Reasumując, spróbujmy zarysować obraz przedstawiający modelowego dyrektora – mediatora.  Wyłania się  osoba bezdyskusyjnie bezstronna, neutralna i szczera. Osoba, która posiada wysokie kompetencje w obszarze zarządzania konfliktem. Jest dla niej oczywiste, iż „nie ma wysokiej jakości osiągniętego celu, bez wysokiej jakości procesu, który do niego prowadzi”[1]. Taki dyrektor jest nie tylko otwarty na potrzeby drugiej strony, ale  i sam potrafi zwerbalizować swoje, co może być znaczące dla zainicjowania całego procesu mediacyjnego.  Potrafi słuchać nie oceniając. W działaniach cechuje go konsekwencja i opanowanie. Podejmując na co dzień w swojej pracy decyzje odwołuje się jedynie do obiektywnych kryteriów a jako mediator kieruje proces mediacji tak, aby uczestnicy mediacji  potrafili samodzielnie wypracować porozumienie  i zaakceptować jego warunki. Przede wszystkim jednak głęboko wierzy w sens całego procesu mediacji, bo jeśli nie, to nie jest w stanie przekonać do niego innych i  realizować się w roli mediatora.   

Kim nie jest dyrektor –  mediator? Zdecydowanie nie jest negocjatorem jedną z stron bezpośrednio zaangażowanych w konflikt. Negocjacje są chyba najczęstszą formą rozwiazywania konfliktów z jaką spotykam się w szkole. Dyrektor w czasie swojej kadencji negocjuje ze wszystkimi podmiotami pracy szkoły. Tylko, że z negocjacji można wrócić z „tarczą lub na tarczy”, co jest częstą praktyką procesu nastawionego na wygraną tylko jednej strony. Dyrektor jako storna procesu negocjacji musi przed wszystkim bardzo dobrze znać i stosować przepisy praw oświatowego w starciu z nauczycielem, rodzicem, czy organem prowadzącym. Podczas mediacji znajomość prawa ma tak samo istotne znaczenie. Dyrektor – mediator dobrze przygotowany merytorycznie, może pomóc w przebiegu mediacji i szybszym dojściu do zawarcia przez strony satysfakcjonującego  porozumienia. Przewaga mediacji nad negocjacjami, z których się wywodzi? Tu nie ma przegranych. Obie strony są wygrane, jeśli potrafią zaakceptować wspólnie wypracowane porozumienie i zadość uczynić drugiej stronie.

Dyrektor – mediator nie jest też arbitrem. Nie opowiada się po żadnej stronie. Nie przyznaje nikomu racji.  Nie rozstrzyga samodzielnie sporów. Nie uważa, że to on zna najlepiej potrzeby swoich uczniów, nauczycieli, czy rodziców. Nie występuje w roli sędziego  a raczej bliżej mu do roli aktywnego obserwatora, który umiejętnie reaguje na zachowanie stron. Podejmuje działania, dzięki którym wynik spotkania staje się wspólnym sukcesem pieczołowicie wypracowanym przez strony konfliktu.            

 Czy zatem mediacja może być skutecznym sposobem rozwiązywania konfliktów w szkole? „Mediację stosuje się, gdy napięcie między stronami jest bardzo wysokie lub gdy negocjacje znajdują się w martwym punkcie”[2]. Wielu profesjonalistów i znawców tematu z dziedziny psychologii i prawa dostrzega  pozytywy wprowadzenia mediacji jako praktyki szklonej, choć nadal jest to rzadkością.  W argumentach „za” pojawiają się między innymi głosy na temat pozytywnego wpływu tej metody rozwiązywania konfliktów na  umiejętności komunikacyjne i społeczne uczniów, którzy potrafią w dorosłym życiu  rozwiązywać problemy i w pożądany sposób spełniać się w różnych rolach społecznych. Równie życzeniowo, bo przecież nie ma tym temacie przeprowadzonych specjalistycznych badań, wielu jest przekonanych, iż proces mediacji niesie ze sobą pozytywne zmiany dla całego szkolnego środowiska, ucząc przede wszystkim młodych ludzi współpracy i komunikacji bez przemocy. I trudno się z tym nie zgodzić. Zastanawia mnie tylko fakt, iż w roli szkolnego mediatora upatruje się najczęściej nauczyciela lub ucznia (mediacja rówieśnicza) a nie dyrektora. Co właściwie też mnie nie dziwi.

Czy dyrektor może być skutecznym mediatorem? Jaką rolę może odegrać dyrektor w procesie mediacji? Przyglądając się szkolnym realiom niezwykle trudno jest realizować się w roli dyrektora – mediatora.  Większość kandydatów do tej funkcji dyskwalifikuje brak właściwych cech osobowościowych i kompetencji komunikacyjnych. Co nie oznacza, iż nie należy nad nimi pracować, bo ich przydatność w pracy w szkole, bez względu na piastowane stanowisko wydaje się być czymś oczywistym. Dyrektorzy mogą mieć również uzasadnione obawy, co do tej formy kontaktu z nauczycielami, rodzicami, czy uczniami, wymagającej od nich dużej dawki empatii, zaangażowania, otwartości  a także  poświęcenia sporej ilości czasu pro bono.

Myślę, że dyrektor jako mediator szczególnie dobrze może sprawdzić się w niewielkiej szkole,  zwłaszcza jeśli jest człowiekiem godnym zaufania, lubianym i szanowanym w swoim  środowisku  lokalnym. W mniejszych szkołach bliskość relacji pomiędzy pracownikami szkoły, również  tych poza zawodowych,  wbrew pozorom może ułatwić proces mediacji. Warunkiem jest w szczególności wzajemne zaufanie i dotrzymanie warunku tajności spotkania mediacyjnego. W tych realiach dyrektor mógłby całkiem dobrze wypełniać zadania mediacyjne zarówno w stosunku do nauczycieli, uczniów jak i rodziców, bez względu na to pomiędzy którymi grupami doszło do konfliktu.  W dużych szkołach, czy zespołach szkół,  dostrzegam zależność: im większa szkoła, tym więcej nauczycieli, uczniów, rodziców i siłą rzeczy więcej potencjalnych sytuacji spornych.  Tu dyrektora jako mediatora widzę jako ostatnie ogniwo hierarchicznego rozstrzygania konfliktów na terenie placówki.  

Nowoczesny, postępowy dyrektor XXI w., który myśli o wprowadzeniu mediacji do szkoły lub o tym, by samemu zostać szklonym mediatorem,  powinien zadbać o stworzenie bezpiecznych i prawidłowych warunków do jej przeprowadzenia. Zaadoptowanie  do rzeczywistości szkolnej nowej formy rozwiazywania sporów wymaga akceptacji kierownictwa i całej społeczności szkolnej oraz przeszkolenia i przygotowania nauczycieli i przyszłych mediatorów. Wymaga ciągłej nauki zasad dobrej komunikacji przy każdej sposobności, bez względu na to,  czy to lekcja, posiedzenie rady pedagogicznej, czy zebranie z rodzicami. Od stopnia wprowadzonych zmian powinny zależeć dalsze kroki, takie jak zmiany w statucie, planie rozwoju, wychowawczym i profilaktyki szkoły wprowadzające mediacje. Ideałem byłoby, gdyby w placówce udało się wydzielić osobną sale na pokój mediacyjny, nie kojarzoną z pokojem dyrektora, pokojem nauczycielskim, czy salą lekcyjną. Miejsce dające poczucie bezpieczeństwa i neutralne. Aby mediacje w szkole stały się  dobrą praktyką wymaga to czasu i chęci wszystkich podmiotów związanych z funkcjonowaniem szkoły, ale najwięcej zależy do dyrektora – lidera wprowadzanych zmian.

Katarzyna Bieńkowska-Wasiluk

 


[1] Wojciech Turewicz, Sztuka komunikowania się, wyd. Eko-Tur, W-wa 2017 r., s.8

[2] Andrzej Słaboń, Konflikt społeczny i negocjacje , Akademia Ekonomiczna w Krakowie, Kraków 2008 r., s.94

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *