Z badań nad mózgiem, nad tym, jak mózg uczy się i zapamiętuje. Okazuje się, że mózg jest tak sprytny, że gdy na przykład chcemy się nauczyć czegoś, co jest nudne, nie zapamiętuje albo pamięta krótkotrwale. Zapamiętuje natomiast tematy ciekawe, podane w miłej atmosferze, w działaniu, zaangażowaniu. Wtedy dziecko nawet nie wie, że się uczy, robi to mimochodem.
W tradycyjnej szkole o tym zapomnij.
W dzisiejszej szkole, wywodzącej się z pruskiego systemu, uczy się tak, jakby tych badań nad mózgiem nie było. Oczywiście są fajne szkoły, mają swoje ciekawe filozofie nauczania, ale większość pracuje starymi metodami, dzieci nadal sadza się ławka za ławką, co utrudnia interakcję, komunikację. Dla mnie kompletnie niezrozumiałe jest to, że w dzisiejszych czasach, kiedy mamy sztuczną inteligencję, nadal nie chcemy niczego w szkole zmieniać. Do tego stopnia, że ogromnym trudem i wyczynem jest kupienie stołów, przy którym może usiąść w klasie sześcioro dzieci. A przecież wszystkim powinno zależeć na tym, żeby nauka była efektywna, żeby dzieci chciały się uczyć, żeby lubiły szkołę. Za kilkanaście lat ją opuszczą i będą musiały funkcjonować w przyszłej rzeczywistości, którą nie jest jakoś trudno sobie wyobrazić. Bo już dzisiaj wiemy, że liczyć się będzie kreatywność, pomysłowość, współpraca. Dlatego trzeba wreszcie zmienić myślenie o nauczaniu, odejść od skostniałych metod, sprawić, żeby dzieci wreszcie lubiły się uczyć.
Masz gotowy na to pomysł, czyli program nauczania mimochodem. Na czym on polega?
Realizuję go w swoim przedszkolu i szkole podstawowej, w klasach 1–3, od ośmiu lat, więc widzę już efekty. Ta metoda daje dzieciom ogromną radość z uczenia się, które tak naprawdę jest zabawą, przygodą. Uruchamia ich potencjał, ciekawość, myślenie analityczne, poszerza horyzonty. I naprawdę jest efektywna! W każdej szkole dzieci muszą uczyć się tego, co jest w podstawie programowej, czyli czytania, pisania, liczenia, to oczywiste. Nie rozumiem jednak, dlaczego tematy i sposoby ich realizacji są tak anachroniczne. Przecież dziecko jeździ po świecie, ogląda filmy, czyta, także w Internecie, i widzi, że życie jest o niebo ciekawsze niż to z infantylnych czytanek, które go kompletnie nie interesują. Program nauczania mimochodem nazwałabym spiralnym, bo temat z pierwszej klasy może pojawić się w drugiej, trzeciej, ale realizowany w zupełnie inny sposób.
Ten sposób jest kluczowy? czytaj dalej: https://zwierciadlo.pl/parenting/543754,1,w-dzisiejszej-szkole-uczy-sie-tak-jakby-nie-bylo-badan-nad-mozgiem-rozmowa-z-joanna-bialobrzeska-nauczycielka-i-autorka-podrecznikow.read