Uczeń z cukrzycą w polskiej szkole przestaje być rzadkością, a staje się pewnym „standardem”, z którym placówki miewają sporo problemów, szczególnie na początkowym etapie planowania opieki i ustalania zasad współpracy z rodzicem. Ponieważ jednak cukrzyca typu 1 jest obecnie najczęstszą chorobą przewlekłą okresu dziecięcego, szkołom i przedszkolom nie pozostaje nic innego jak zmierzyć się z tym wyzwaniem.
Jak przedszkola i szkoły reagują na wieść o dziecku z cukrzycą, które ma dołączyć do grona wychowanków lub o uczniu, który zachorował w trakcie trwania roku szkolnego? W znakomitej większości przypadków niechęcią. Bo oto pojawia się kolejny problem, który angażuje wszystkich pracowników szkoły, od dyrektora, poprzez nauczycieli, na osobie wydającej obiady w stołówce kończąc. Wszyscy zdają sobie sprawę, że opieka nad dzieckiem przewlekle chorym wymaga wiedzy i odpowiedniego przygotowania logistycznego, ale też wiąże się z dużą odpowiedzialnością. I choć każdy nauczyciel bierze odpowiedzialność za swoich uczniów, w tym przypadku jest ona szczególna, wręcz namacalna, bo dotyczy nie tyle szeroko pojętego bezpieczeństwa, co zdrowia i życia dziecka. Pragnienie, by schować głowę w piasek, nie przyjąć diabetyka do placówki, namówić rodziców na szkołę integracyjną (która notabene nie jest żadnym rozwiązaniem w tej sytuacji), zasugerować edukację domową lub cokolwiek innego co uwolni nas od tego gorzkiego obowiązku jest zupełnie zrozumiałe, ale… mało realne. Tak jak rodziny mające dziecko z cukrzycą muszą nauczyć się funkcjonować z tą chorobą (choć też tego nie chcą, buntują się i często przez długi czas zadają sobie pytanie „dlaczego nas to spotkało”), podobnie musi od niej dostosować się także oświata.
Cukrzyca w szkolnej teorii
Przede wszystkim cukrzyca nie jest chorobą, która w jakikolwiek sposób wpływa na rozwój intelektualny ucznia, dobrze prowadzona nie ma też negatywnego wpływu na jego rozwój fizyczny. Na pewno, jak każda choroba przewlekła, jest obciążeniem emocjonalnym, ale z tego powodu tym bardziej dziecko powinno mieć możliwość dorastania w gronie rówieśników. Cukrzyca sama w sobie w jakiś sposób stygmatyzuje młodego pacjenta, dlatego należy dołożyć starań, by dodatkowo nie różnicować diabetyka względem kolegów, np. poprzez uniemożliwianie mu edukacji w szkole. Stąd też Ministerstwo Edukacji stoi na stanowisku, iż dziecko z cukrzycą ma prawo uczęszczać do przedszkola i szkoły, jak każde inne dziecko. Zgodnie z regulacjami art. 39 ust. 1 pkt. 3 ustawy o systemie oświaty kwestie związane z zapewnieniem dzieciom przewlekle chorym, w tym dzieciom z cukrzycą odpowiednich warunków podczas pobytu w placówce edukacyjnej należą do obowiązków dyrektora. Rodzic przekazuje dyrektorowi uznane przez niego za istotne dane o stanie zdrowia, stosowanej diecie, przyjmowanych lekach itp. Pewnie w odniesieniu do starszych uczniów – w gimnazjum czy w liceum, zdarzają się przypadki, że rodzic w ogóle nie sygnalizuje tej kwestii wiedząc, że dziecko doskonale radzi sobie samo. Wówczas z punktu widzenia szkoły problem cukrzycy nie istnieje. Natomiast na pewno nie mogą w ten sposób postąpić rodzic młodszych diabetyków. I trzeba przyznać, że już w przypadku ich pierwszego kontaktu z dyrektorem mogą pojawić się pierwsze nieporozumienia. Rodzice często nie mają dystansu do diagnozy swojego dziecka, zamiast zachęcić placówkę, żeby podjęła się opieki nad diabetykiem, straszą nauczycieli wizją różnorakich powikłań tej choroby. Chcą dobrze, a tak naprawdę działają na własną niekorzyść, wzbudzając w pedagogach uprzedzenia wobec ucznia z cukrzycą. Komunikacja z rodzicami jest na tyle istotną kwestią, że poświęcimy jej odrębny artykuł. Wracając do obowiązków dyrektora, który ma pod opieką uczniów z cukrzycą, zgodnie z zasadami, powinien on:
- Zobowiązać nauczycieli do pozyskania na własną rękę wiedzy na temat cukrzycy.
- Zorganizować szkolenie dla kadry pedagogicznej i pozostałych pracowników w zakresie postępowania z dzieckiem chorym na cukrzycę. Zaleca się, by nie było to szkolenie prowadzone przez rodziców dziecka, którzy mimo iż posiadają odpowiednią wiedzę, podchodzą do sprawy bardzo emocjonalnie, a co za tym idzie mało obiektywnie.
- Wspólnie z pracownikami placówki opracować procedury postępowania z chorym uczniem, które powinny uwzględniać np. przypominanie lub pomoc w przyjmowaniu leków, wykonywaniu pomiarów poziomu cukru, regularnym spożywaniu posiłków. Powinny też określać formy współpracy z rodzicami dziecka.
… i w praktyce
W praktyce przed dyrektorem placówki stoją dwa podstawowe zadania – sprawić, by jego pracownicy na tyle dobrze poznali specyfikę cukrzycy, by przestali się jej bać oraz wypracować procedur postępowania z diabetykiem. Procedury te muszą uwzględniać zarówno „dzień powszedni”, jak i sytuacje szczególne, takie jak wyjazdy na wycieczki czy udzielanie pierwszej pomocy np. w przypadku utraty przytomności. Standardy postępowania w każdej szkole będę nieco inne, nawet w obrębie tej samej placówki mogą być różne w stosunku do uczniów młodszych i starszych. Nie ulega wątpliwości, że cukrzyca jest wyzwaniem w szczególności w przypadku dzieci młodszych, którym niejednokrotnie trzeba pomagać w ich cukrzycowych obowiązkach, takich jak pomiar cukru we krwi czy podanie insuliny, a przynajmniej nadzorować ich działania. Uczniowie starsi nie potrzebują wsparcia w leczeniu, pod warunkiem, że radzą sobie z chorobą na poziomie emocjonalnym i psychologicznym. Rolą nauczyciela nie jest w tym przypadku pilnowanie pomiarów, ale obserwacja ucznia i ewentualne wsparcie psychologiczne.
Mówiąc o obowiązkach szkoły czy przedszkola względem dziecka z cukrzycą jedno trzeba podkreślić z całą mocą – leczenie diabetyka spoczywa na barkach rodziców i lekarza prowadzącego, nauczyciel ma być „jedynie” wsparciem technicznym w całym tym procesie. Innymi słowy nauczyciel nigdy nie podejmuje tzw. decyzji terapeutycznych, dotyczących np. dawki przyjmowanego leku. To rodzic informuje nauczyciela ile w danej sytuacji należy podać dziecku insuliny, a ten albo pomaga mu w tym – np. programując pompę insulinową albo nadzoruje czy dziecko programując ją samodzielnie, robi to prawidłowo.
Bezpieczeństwo i komfort pracy
Dziecko w przedszkolu czy szkole w pierwszej kolejności powinno mieć zapewnione bezpieczeństwo, ale równie ważny jest komfort pracy nauczyciela. Te „interesy” nie stoją ze sobą w sprzeczności, nawet jak mówimy o nauczycielu mającym w klasie uczniów z cukrzycą. Aby ta współpraca była dobra, nauczyciel nie może bać się samej choroby, ani tego, że z powodu jakiegoś uchybienia zostanie pociągnięty przez rodziców dziecko do odpowiedzialności. Czy taki uczeń oznacza dla nauczyciela więcej obowiązków? Tak. Ale czy musimy się przed nimi tak wzbraniać? Może warto potraktować ucznia z cukrzycą jako wyzwanie dla mnie jako pedagoga? I wreszcie czy nauczyciel może odmówić pracy z dzieckiem z cukrzycą? Teoretycznie może, ale szkoła nie bardzo może odmówić przyjęcia diabetyka do grona uczniów, więc „problem” i tak pozostaje w placówce. Dlatego po raz kolejny podkreślę – lepiej stawić mu czoła. Jak to zrobić w praktyce szerzej opiszemy w kolejnym tekście.
Małgorzata Marszałek- ekspert i edukator Instytutu Kształcenia EKO-TUR, diabetyk od ponad 20 lat, dziennikarz specjalizujący się w tematyce zdrowotnej, w tym w cukrzycy, rzecznik Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków