Jako matka czterech synów, którzy od lat są już w systemie edukacyjnym, mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć: nie lubię zebrań w szkołach i przedszkolach. Podejrzewam, że moje uczucia podziela większość rodziców – zarówno tych, których dzieci odnoszą w szkołach sukcesy, jak i tych, którzy muszą wspierać swoje pociechy w trudnościach. Dziś chciałam zatem podzielić się z Państwem wypracowanymi przez lata pomysłami na to, jak w miarę bezboleśnie przeżyć szkolną wywiadówkę!
– Wiwat moje dziecko! Przed pójściem na zebranie popracujmy nad swoim nastrojem. Pomyślmy o tym, jak fantastyczne jest nasze dziecko. Jak bardzo je kochamy. Jak wiele ma zalet. I utwierdźmy się w przekonaniu, że robimy dobrą robotę jako rodzice. Niezależnie od tego, z jakimi problemami się nasza pociecha boryka – pamiętajmy, że jest przede wszystkim fantastycznym człowiekiem – i spora w tym nasza zasługa!
– Pozytywne nastawienie to podstawa! Często rodzice wyruszają na szkole zebranie jak na pole bitwy: przygotowani na najgorsze i nastawieni na walkę, zgodnie z zasadą, że najlepszą obroną jest atak. A gdyby tak zmienić nastawienie? Iść na zebranie spokojnie, wysłuchać tego, co nauczyciel ma nam do powiedzenia z otwartą głową, zgłosić konstruktywne wątpliwości, zadawać pytania, proponować rozwiązania? Często nasza pozytywna postawa komunikacyjna może mieć doskonały wpływ na rozmowę z nauczycielem, która w efekcie może okazać się budująca, a nie taka straszna.
– Jesteśmy po tej samej stronie! Pisaliśmy już o tym kiedyś w Eduradzie: nie dajmy się podzielić na dwa przeciwne obozy, uwierzmy, że nauczyciele mają te same cele, co my – chcą dobra naszego dziecka. Jeśli więc mówią nam rzeczy trudne, to dlatego, że się niepokoją i potrzebują naszego wsparcia, a nie dlatego, że uwzięli się na naszą pociechę lub podważają nasze kompetencje rodzicielskie. Dążmy więc do konstruktywnej współpracy, aby nasze dziecko wyrosło na wspaniałego człowieka!
– Po powrocie – tylko spokój może nas uratować! Pamiętam zżerający mnie stres kiedy czekałam na powrót rodziców z wywiadówki. Nawet przy zastosowaniu przekazanych powyżej porad wywiadówka rzadko bywa dla rodzica miłym doświadczeniem. Wracamy więc do domu zmęczeni, poddenerwowani, zestresowani. Nie jest to najlepszy moment na działania wychowawcze – w takim stanie uda nam się najprawdopodobniej tylko wywołać awanturę. Po wywiadówce więc uściskajmy potomka, powiedzmy mu o pozytywnych rzeczach, które usłyszeliśmy, a na kolejne popołudnie zaplanujmy wspólne przygotowywanie planu działań wspierająco-korygujących. Ale nie dziś. Dziś ciepła kąpiel, Pachnąca herbata i relaksująca lektura. To wyjdzie wszystkim na dobre!
I na koniec uwaga: okres szkolny to tylko wycinek życia naszego dziecka. Wiele od niego zależy – ale nie determinuje on tego, jakim nasza pociecha będzie człowiekiem. Kiedy jest ciężko, kiedy martwimy się czy złościmy – wróćmy do punktu pierwszego: pomyślmy o mocnych stronach naszego dziecka i uwierzmy, że warto je wspierać i rozwijać i być z nich dumnym. A z wywiadówkowych perypetii pewnie będziemy sobie kiedyś żartować… Powodzenia!