Niestety ten zabieg jest niezbędny, aby na ścianie utrzymał się nowy tynk. W tej sytuacji efekt i tak będzie zaraz zakryty i dla nikogo niewidoczny. Jest to pozornie mała rzecz bez której wykonanie dalszych czynności nie byłoby możliwe. Analizując wiele prac i zadań, z którymi codziennie się zmagam, dochodzę do wniosku że „skrobanie ścian” towarzyszy mi na każdym kroku. Za każdym razem, kiedy napotykam na tego typu działanie, czasami uważam je za zbyteczne i złoszczę się, że marnuje czas na jego wykonanie. Są chwile, kiedy jestem w lepszej formie i mam refleksyjny stosunek do życia, myślę wtedy o takich działaniach, jako o czynności niezbędnej, która pomoże mi osiągnąć ostateczny sukces.
Wracając do remontu mojego domu, którym się pasjonuję, i który zabiera mi wiele energii, staram się znaleźć czas na momenty przemyśleń. Biorąc pod uwagę obecną sytuację, moje myśli skupiają się wokół marzeń. Oczami wyobraźni widzę piękne, gładkie ściany, a na nich bliskie mi fotografie rodzinne, stół z białym, wykrochmalonym obrusem, który już czeka zapakowany w pudełku, a na nim widzę pachnące, polne kwiaty. To, co mnie szczególnie porusza, to zapach ciasta, który unosi się w całym domu z mojego wyczekanego piekarnika. Zmysły, które opanowują moją wyobraźnię są dla mnie bodźcem do działania. Myślę o tym, jak to jest wspaniale mieć marzenia i czekać aż się one spełniają. Ale czasami też myślę, jak trudno jest żyć bez marzeń.
To, co mnie inspiruje do działania, to wyznaczanie celu i w miarę konsekwentne dążenie do jego realizacji. Często łapię się na tym, szczególnie wtedy, kiedy jestem w gorszym nastroju, że brakuje mi energii do świadomego wyznaczania celu i wkrada się marazm i poczucie braku sensu. W moich głębokich przemyśleniach łączę konsekwentne dążenie do celu, osiąganie tego celu z radością, z tego, co udaje mi się osiągnąć. Często, kiedy wiem gdzie się kończy moja droga zapominam się i nie zwracam uwagi na to, jak do niej dochodzę, a przecież właśnie całe moje dochodzenie, jak się wydaje jest również ważne. A z drugiej strony ciągle muszę pamiętać, aby podążając wyznaczoną drogą nie zapominać jaki jest cel.
A jak to jest dzisiaj? Zadziwiam się, jak często towarzyszy mi postawa dychotomiczna. Próbuję analizować, od czego ona zależy. Czasami myślę, że decyduje o tym mój wewnętrzny spokój i dystans do tego, co robię. Wstyd mi się przyznać, ale chyba często połączone to jest z lekkim lenistwem.
Niestety zapominam często o tym najważniejszym procesie, czyli sukcesywnej, wytrwałej drodze, która przybliża mnie do pragnień. O drodze, która pozwala nie tylko zweryfikować cel, do którego dążę, ale wzbogaca mnie o cenne doświadczenia. Kiedy jest mi źle, i frustruję się z powodu bezsensownego działania, jedynym sposobem, który zmienia mój nastrój jest odszukiwanie radości w każdym fragmencie dochodzenia do celu, który sobie postawiłam. Próbuję to działanie przewartościować. To jest moja recepta.
Od czasu do czasu czuję smak radości, kiedy przewalczę w sobie wszystkie trudności, które przeszkadzają mi w spełnianiu moich marzeń. Czuję się fatalnie, kiedy te trudności odkładam na później, i liczę na to, że te problemy rozwiążą się same. Może jest to śmieszne i naiwne, ale to czego się uczę i staram się być w tym konsekwentna, to odkrywanie, że skrobanie ścian może sprawiać radość i dawać dużą frajdę.
Czy nie wydaje się Wam, że mimo utrudnień i cięższych chwil w życiu, warto pamiętać DLACZEGO coś robimy, przełknąć ślinę i dalej „skrobać ściany”. Powodzenia.
Aleksandra Możejko- wieloletni pracownik Instytutu Kształcenia EKO-TUR, specjalista ds. szkoleń, organizator szkoleń dla indywidualnych klientów oraz grup, koordynator wielu projektów, autor publikacji na Eduradzie oraz współautor bloga o wyzwaniach i spełnianiu marzeń http://mozej.pl/dom/.