Zapewne wielu rodziców patrząc na tytuł artykułu stwierdziło: to nie dla mnie, w naszej rodzinie takie tematy to jeszcze śpiew przyszłości, przecież moje dziecko ma dopiero… Zapewne wielu rodziców pod koniec wypowiadania tego zdania uświadomiło sobie, że ich „malutkie dziecko” właśnie wchodzi w wiek, kiedy zauroczenia zdarzają się na porządku dziennym. Jednak nawet jeśli jesteś rodzicem małego dziecka, zachęcam do przeczytania tego tekstu, jestem bowiem przekonana, że przygotowania do pierwszej miłości dziecka zaczynają się już w jego wczesnym dzieciństwie.
Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że my jako rodzice stanowimy dla naszych dzieci pierwszy wzorzec związku. To właśnie patrząc na wzajemne relacje rodziców dziewczyna uczy się, co to znaczy być kobietą i czego powinna oczekiwać w związku od partnera, chłopiec zaś uczy się, jak należy traktować kobietę i jaka jest rola mężczyzny. Pamiętajmy, że stając się mamą i tatą, nie przestajemy być mężem i żoną; pielęgnujmy nasz związek, dbajmy o współmałżonka, pamiętajmy o okazywaniu sobie miłości, czułości i szacunku. Robimy to wszystko dla siebie, ale jednocześnie jest to nieoceniona inwestycja w przyszłość naszego dziecka: widząc na co dzień na czym polega szczęśliwy związek być może nie da się łatwo nabrać na „podróbki”.
Kolejnym elementem przygotowań, który warto wdrożyć jak najwcześniej w życiu dziecka, są rozmowy o cielesności, seksualności i fizycznym okazywaniu miłości w związku dwojga ludzi. Temu tematowi poświęciłam artykuł, który mogą Państwo przeczytać tutaj, powtórzę więc jedynie, że niezwykle ważne jest, aby dziecko wiedziało, że jest to temat, który może spokojnie z rodzicami poruszyć. „Awaryjne” rozmowy o seksie, kiedy syn czy córka właśnie przyprowadzili do domu wybranka serca, zazwyczaj nie sprawiają dobrego wrażenia, nie świadczą o naszym zaufaniu do dziecka, a przede wszystkim nie przynoszą żadnych korzyści – świeżo zakochani zazwyczaj niewiele z „kazań” rodziców słyszą 🙂
Przygotowaniem do „godziny zero” mogą być również rozmowy o naszych własnych doświadczeniach z młodzieńczymi zauroczeniami. Dzielmy się z dziećmi wspomnieniami z naszych młodych lat – tymi dobrymi i tymi zabawnymi, jak i bardziej bolesnymi. Historie takie, opowiedziane w sytuacji neutralnej, nie tylko przyczyniają się do budowania bliskich, serdecznych relacji z dzieckiem, ale również zapadają w pamięć. Kiedy już nasz potomek się zakocha, wspomnienie historii opowiadanych przez mamę czy tatę być może uchroni go od błędu czy głupstwa, pomoże spojrzeć na własną sytuację z większym dystansem, pomoże pielęgnować złamane serce dzięki świadomości, że jest to doświadczenie, z którego można wyjść obronną ręką.
Tyle o przygotowaniach. A kiedy już się stanie? Kiedy dostrzeżemy w oczach naszego dziecka ten nie dający się z niczym pomylić błysk? Kiedy usłyszymy wypowiadane drżącym głosem imię ukochanej czy ukochanego?
Tylko spokój może nas uratować! Nie panikujmy zatem, tylko:
– Z zainteresowaniem wysłuchajmy opowieści o obiekcie uczucia. Zadawajmy pytania, ale nie sprawiajmy wrażenia, że prowadzimy przesłuchanie.
– Zachęćmy dziecko do przyprowadzenia ukochanej osoby do domu. Przywitajmy ją/go ciepło, ale powstrzymajmy nadmierną ciekawość; nie traktujmy też jak członka rodziny – istnieje spore prawdopodobieństwo, że pierwsza miłość okaże się pierwszą z wielu 🙂
– Rozmawiajmy, rozmawiajmy, rozmawiajmy. O tym, co się dziecku w jego chłopaku/dziewczynie podoba, co lubią razem robić, jakie mają plany i marzenia na przyszłość, czego się obawiają. Niech dziecko wie, że może się do nas zwrócić z każdą sprawą i liczyć na wsparcie, a nie osądzanie.
– Jeśli mamy do wybranki/a jakieś zastrzeżenia, w miarę możliwości zatrzymajmy je dla siebie. Zakochani potraktują krytykę jako atak i odwrócą się od nas; ryzykujemy też, że zadziała zasada „na złość mamie odmrożę sobie uszy”: nawet jeśli dziecko samo miało wątpliwości co do doskonałości wybranka, po krytyce ze strony rodziców będzie go bronić jak niepodległości. Jeżeli nasze zastrzeżenia co do wybranka dziecka są bardzo poważne i mamy uzasadnione powody przypuszczać, że jest to osoba, która może poważnie skrzywdzić nasze dziecko – porozmawiajmy. Pamiętajmy jednak, aby była to rozmowa w miarę możliwości spokojna, merytoryczna, aby krytyka dotyczyła konkretnych zachowań, a nie osoby i aby nasze argumenty były naprawdę mocne. Niestety nawet spełnienie tych warunków nie gwarantuje, że nasza interwencja odniesie skutek!
– Ustalmy zasady. W zależności od wieku dziecka oraz naszych przekonań ustalmy zasady obowiązujące zakochanych, dotyczące godzin powrotów do domu, ilości wspólnie spędzanego czasu, zachowań, które są akceptowane.
– Szanujmy prywatność. Pukajmy do pokoju, w którym siedzą zakochani. Dajmy znać, że stoimy za nimi, kiedy mają otwarte okienko Facebookowego czatu. Powstrzymajmy się przed odczytaniem sms-a, który przyszedł, gdy dziecko było w łazience.
– Wspierajmy. Każdy związek ma lepsze i gorsze chwile, a związki nastolatków przypominają czasem kolejkę w wesołym miasteczku. Pocieszajmy w trudnościach, wysłuchujmy euforycznych zachwytów. Bądźmy obok.
– Traktujmy poważnie. Jako dorośli wiemy, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że obecny obiekt uczuć naszego dziecka zostanie zapomniany przed końcem wakacji i zastąpiony innym, nowym. Niemniej dla dziecka w tej chwili wydaje się to niewyobrażalne. Uszanujmy to. A jeśli związek się skończy, ból będzie prawdziwy i dotkliwy, pomóżmy więc dziecku przejść przez ten trudny czas, wyrażając współczucie i zrozumienie, a nie lekceważenie.
Gdy nasze dziecko się zakocha, będzie to znak, że powoli przestaje być dzieckiem. Myślę, że to dość trudny moment dla każdego rodzica – wymaga od nas pewnej zmiany optyki, zmiany nastawienia. Niemniej jednak jestem przekonana, że bycie rodzicem młodego dorosłego to fantastyczne doświadczenie i wielka przygoda. Cieszmy się nią więc – i cieszmy się miłością i szczęściem naszych dzieci. Bo przecież – jak śpiewała niezapomniania Czwórka z Liverpoolu – Miłość jest wszystkim, czego potrzebujesz = All you need is love!