Dorota Rokicka
W liceum uwielbiałam historię – to była moja pierwsza miłość. Potem na studiach tak jakoś naturalnie, jakby to się rozumiało samo przez się, wybrałam specjalizację pedagogiczną. Nie widziałam siebie w innym zawodzie. Uczę dziewięć lat i moja pierwsza miłość nie minęła – ale trochę się zmieniła, dojrzała. Lubię pracę w szkole, lubię rozmawiać z młodzieżą, lubię im pomagać i patrzeć jacy są optymistyczni, jak wierzą w swoje marzenia. Dlaczego zostałam nauczycielką? – Odpowiedź na to pytanie będzie kompletna za kilka lat, na razie powoli się tworzy. Wiem tylko, że dzięki moim uczniom ciągle się czegoś uczę, staję przed wyzwaniami, mam wiarę w ludzi. To oni ratują mnie przed rutyną i pozwalają nadal cieszyć się młodością. I za to im dziękuję.
Andrzej Włodarczyk
Zawód nauczyciela należy do niewielu zawodów który wykonywany jest nieświadomie przez każdego człowieka. Nauczycielem jest zarówno dorosły człowiek, jak też nastolatek czy dziecko. Każda z tych osób ma swojego ucznia. Wachlarz przedmiotów nauczania przez każdą z tych osób jest bardzo szeroki. Począwszy od nauczyciela z wykształcenia, a skończywszy na dziecku, wszyscy czegoś uczymy. Nauczyciel uczy ucznia zgodnie ze swoją profesją, ludzie pouczają i uczą siebie nawzajem, dziecko uczy drugie dziecko w trakcie zabawy. Uczymy się od siebie nawzajem.
Zawód nauczyciela jest jednym z niewielu zawodów mający wpływ na rozwój i ukształtowanie dziecka. Jak istotny jest to wpływ, każdy może sobie odpowiedzieć zagłębiając się nieco w psychikę dziecka. Charakter każdego dziecka jest materiałem tak łatwym do ukształtowania jak plastelina przedszkolaka. Tylko od dorosłego – nauczyciela w szkole, w przedszkolu, od rodzica, od otoczenia z którym to dziecko się styka oraz wielu innych czynników zależy, jak ta „plastelina” zostanie ukształtowana.
To kształtowanie zaczyna się od pierwszych dni narodzin. To od zachowania najbliższych, osób z otoczenia, z czasem rówieśników zaczyna się kształtowanie charakteru, w późniejszym okresie czasu, dorosłego człowieka. Tak więc można powiedzieć, iż zawód nauczyciela uprawiany jest przez każdego z nas. Choć nie jesteśmy nauczycielami zawodowymi, przekazujemy swoją wiedzę, uczymy zachowań , przestrzegamy itp. Tak więc chcąc nie chcąc także zostałem nauczycielem – swojego dziecka. Dziś moja uczennica jest już dorosła a ja patrząc na jej postawę życiową mam wrażenie że byłem niezłym pedagogiem.
Maciej Biernacki
Gdy sięgam pamięcią wstecz do czasów młodzieńca, który miał wiele pomysłów i marzeń, a jednocześnie nie mógł się uwolnić od implikacji przyczynowo skutkowych, przypominam sobie takie rozumowanie. Chcę zmieniać świat trwale, tak by ludziom żyło się lepiej. Starsi i dorośli mnie zlekceważą. Świat jest za duży, życie za krótkie. Jak zmieniać oblicze ziemi. Najlepiej włączyć się w dzieło kształtowania „małego” człowieka, on jest otwarty i ciekawy wszystkiego. Dlatego zostałem nauczycielem, aby edukować przyszłych tworzycieli i kreatorów. A gdy już musiałem i chciałem zarabiać na życie usłyszałem słowa żony: Ty nie możesz pracować gdzieś tam, ty musisz pracować z dziećmi. Nie widzisz tego. Gdy pracujesz z dziećmi jesteś naprawdę sobą. Zatem jestem nauczycielem i dobrze mi z tym byle inni nie przeszkadzali, trochę zaufali, bo to inwestycja długofalowa.
Marek Chęciński
Sam często nad tym się zastanawiam. Mój przypadek jest pewnie trochę inny, niż większości nauczycieli. Ja nigdy nie myślałem o tym zawodzie, a wręcz przeciwnie, zawsze mówiłem, że nie chcę nim być. Wybrałem studia techniczne z myślą założenia po ich ukończeniu jakiejś bliżej nieokreślonej ciekawej i intratnej działalności gospodarczej. Zaraz po skończeniu studiów miałem nawet propozycje pozostania na uczelni i prowadzenia pracy dydaktycznej i naukowej. Również w rodzinnym mieście proponowano mi pracę w szkole, w której obecnie pracuję. Jednak wtedy uparcie twierdziłem, że nie nadaję się do tej pracy z powodu delikatnie mówiąc, mojego niecierpliwego charakteru. Życie jednak szykuje wiele niespodzianek. Po kilkunastu latach zajmowania się różnymi dziedzinami i pracą w wielu firmach i instytucjach, przyjąłem kilka godzin dydaktycznych w szkole. Miały to być lekcje w zastępstwie tylko na jeden rok.
I oczywiście, ten rok przeciągnął się już o 13 lat. O dziwo okazało się, że mam w sobie wiele cierpliwości, spokoju i chęci do pracy z młodzieżą. Potrafię się z nimi dogadać, przekazać im swoją wiedzę i doświadczenie. Odnalazłem się również w środowisku nauczycieli oraz całej szkoły. Po pięciu latach pracy zostałem wicedyrektorem. Jakoś nie myślę jeszcze o emeryturze i nie liczę lat, ani tym bardziej dni do końca mojej pracy. Mam ciągle wiele pomysłów, ochotę do i ogromne zadowolenia z wykonywanej przeze mnie pracy. Mówi się, że nieważne jest jak kto zaczyna, ale jak się kończyJ. Mam nadzieję, że będzie to dobry koniec i niekoniecznie w najbliższym czasie.
A koleżankom i kolegom nauczycielom życzę satysfakcji, wielu sił w pracy z uczniami, osiągania sukcesów tych dużych, ale i tych małych, bo to one stanowią sens naszego życia.