Jestem dumny… Wywiad z Wojciechem Turewiczem, autorem książki „W poszukiwaniu siebie”

Edurada: Rozmawiamy w dniu premiery Twojej najnowszej książki, W poszukiwaniu siebie. Szkoła rozwoju osobistego. Jak się czujesz w roli publikowanego autora, patrząc na kolejną książkę z Twoim nazwiskiem na okładce?

Wojciech Turewicz: Jestem dumny. Mówiąc szczerze, to nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek będę autorem jakiejkolwiek książki, więc już z tego powodu jest mi niewątpliwie bardzo przyjemnie.

Edurada: Dlaczego nie przypuszczałeś?

Dlatego, że jako uczeń zawsze miałem ogromne kłopoty z pisaniem. Zorientowałem się o moim problemie już po pierwszym dyktandzie, kiedy okazało się, że zrobiłem więcej błędów ortograficznych niż wszyscy w klasie – razem wzięci. Stąd też uciekałem od pisania przez całe życie. Jeżeli tylko nie musiałem, to tego nie robiłem. Jak się mają do pisania te moje pierwsze doświadczenia z ortografią? Dla mnie to kolejny dowód na to, że jeżeli bardzo czegoś chcesz, to nawet Twoje niedoskonałości nie muszą ograniczać własnej realizacji. O tym zresztą próbuję pisać w książce.

Edurada: W poszukiwaniu siebie to zbiór felietonów, które ukazują się w każdy wtorek na portalu Edurada.pl. Pisanie cotygodniowego felietonu to poważne zobowiązanie. Zapytam zatem, skąd czerpiesz inspirację do swoich tekstów? Czy zdarza Ci się cierpieć na brak weny? Jaką masz na to receptę?

Wojciech Turewicz: Nie jest tak, że ciąży mi pisanie artykułu na konkretny tydzień. Aby uniknąć presji znalazłem takie rozwiązanie, że staram się pisać kilka felietonów z wyprzedzeniem. Dzięki temu nie obawiam się, że kiedy przyjdzie następny tydzień, nie będę miał gotowego tekstu. Dziś na przykład pracowałem nad artykułem, który ukaże się dopiero za miesiąc, a może nawet później.

Edurada: Zapytam wprost. Co Cię motywuje do pisania?

Dlaczego piszę? Ponieważ staram się być uważnym obserwatorem życia. To mój nowy trening.  To są także moje refleksje wyniesione z własnych doświadczeń, z przemyśleń, ale przede wszystkim uczę się odczytywać świat, który mnie otacza. Próbuję odnaleźć przyczynę i skutek sytuacji, które opisuję.

Już chyba mi nie wypada, żeby pisać o „modnych” tematach i w ten sposób kokietować czytelnika. Dzielę się tym, co dla mnie ważne: odwołując się do moich przeżyć z dzieciństwa, chcę pokazać inny świat, który jak mi się wydaje jest prostszy, czytelniejszy i bardziej uporządkowany. Ten świat wypełniony jest ludźmi, ich problemami, ale jednocześnie ważnym czynnikiem w ich życiu jest otaczająca przyroda. Jak mógłbym pominąć w moich felietonach ukochaną przeze mnie rzekę Bug, z rozciągającymi się wokół niej wielobarwnymi łąkami. Przyroda ma swoją muzykę, którą próbuję odczytać, zapamiętać i przekazać moim czytelnikom.

Staram się także odkurzyć i przybliżyć tradycje i zwyczaje, które idą w zapomnienie. Tak, jak w artykule „Osiemnastka”, gdzie szczegółowo opisałem jedno z podstawowych zadań ówczesnego rolnika, jakim są sianokosy. W artykule tym bawię się przywołując cały, dość skomplikowany, wymagający dużych umiejętności rytuał. Jeszcze do dzisiaj słyszę, jak polskie grabiarki rywalizują śpiewem z Ukrainkami po drugiej stronie rzeki, podczas wykonywania tych samych czynności. To jest coś! Próbuję uchwycić tę rzeczywistość, oddać jej klimat, bo wierzę, że wartości, które niósł tamten świat są nieprzemijające i uniwersalne.

Edurada: O wyjątkowości W poszukiwaniu siebie stanowi fakt, że oprócz Twoich testów znalazły się w książce wybrane komentarze czytelników. Chciałabym, abyś opowiedział trochę o swojej relacji z nimi. Jak sądzisz, co sprawia, że Twoje teksty są tak szeroko komentowane?

Wojciech Turewicz: Komentują to głównie moi pracownicy, więc jest to poniekąd naturalne (śmiech). Natomiast, rzeczywiście staram się pokazywać problemy, które poruszają także innych czytelników. Dbam o to, aby unikać pouczania, choć czasami trudno mi od tego uciec. Zależy mi na tym, żeby te felietony stawały się pretekstem do dalszej dyskusji. Czyli mówiąc wprost, wkładam kij w mrowisko.

Edurada: Czy ma to dla Ciebie znaczenie? Czy czytasz komentarze, czy bierzesz z nich coś dla siebie, czy są ważne?

Wojciech Turewicz: Przyglądam się tym dyskusjom, i w nich odkrywam tematy do moich następnych artykułów. Są dla mnie bardzo ważnym źródłem inspiracji.   Dlatego też postanowiłem zaprosić moje koleżanki i kolegów do współtworzenia naszej wspólnej książki. Jestem przekonany, że dzięki ich opiniom ta publikacja nabrała nowych walorów. Dziękuję, że chcieli się włączyć i wziąć udział w tym przedsięwzięciu.

Edurada:  Kto jest głównym adresatem książki?

Wojciech Turewicz: Książka jest adresowana do wszystkich, którzy zastanawiają się nad sobą. Chcą być doskonalsi, chcą sami kreować własny świat. W związku z tym nie mogę dookreślić, czy będzie to nauczyciel, lekarz, prawnik, czy biznesmen. To są wszyscy, którzy poszukują w sobie rezerw do zmiany rzeczywistości.

Edurada: Pozostawmy na chwilę Wojciecha Turewicza – autora książki, a zajmijmy się Wojciechem Turewiczem – prezesem Grupy EKO-TUR. Zaczynałeś swoją karierę zawodową w oświacie – jak zatem trafiłeś do biznesu?

Wojciech Turewicz: Czuję się powołany do pracy z ludźmi. To było i jest moim życiem, moją pasją. Teraz, zajmując się biznesem, emocjonalnie zawsze wracam do młodzieży, z którą pracowałem.

W okresie transformacji ustrojowej, kiedy zderzyliśmy się z nową rzeczywistością, ten trudny czas dotyczył także oświaty. W szkołach brakowało pieniędzy na symboliczną kredę, ale mieliśmy entuzjazm i możliwości, aby radzić sobie z tymi problemami w ramach środków specjalnych, czyli prowadząc w ograniczonej formie działalność gospodarczą. To właśnie wtedy poczułem się w swoim żywiole. Nasz biznes rozwijał się znakomicie: dorobiliśmy się własnego wyciągu narciarskiego i pralni. Okazało się, że jest to znakomity sposób na wsparcie placówki w jej podstawowej działalności. Ta działalność była trudna do ogarnięcia w jakieś ramy, kuratorium uznało więc, że trzeba sprawdzać i kontrolować, czy nie kryje się za tym jakaś nieuczciwość. Za tę działalność spodziewałem się nagrody, okazało się jednak, że wykracza ona poza schemat nadzoru urzędniczego. Wtedy podjąłem decyzję, że nie będę marnował swojego talentu biznesowego i założyłem własną firmę. Po kilku latach wybrałem się do pani wizytator z kuratorium, która tak bardzo chciała wpasować mnie w ramy systemu, i podziękowałem jej za to, że dzięki niej jestem w innym świecie, co bardzo sobie to chwalę.

Edurada: Czy tęsknisz za pracą dydaktyczną?

Wojciech Turewicz: Bardziej tęsknię za kontaktem z młodzieżą. Myślę, że wtedy miałem poczucie, że jest to moje powołanie. Chociaż nadal na swoją pracę patrzę, jako na misję, którą mam do spełnienia.

Edurada: Wiem, że piszesz o tym w swoich felietonach, chciałabym jednak, aby znalazło się to również w naszej rozmowie: jakie są najważniejsze wartości, którymi kierujesz się w życiu?

Wojciech Turewicz: Wolałbym użyć określenia: próbuję się kierować, ponieważ nie zawsze mi to najlepiej wychodzi. Czasami zarzucam sobie, że nie zawsze sobie z nimi radzę. Najistotniejsze dla mnie jest to, aby nie akceptować siebie w tym stanie, w jakim jestem w danym momencie. Dla mnie wartością jest ciągłe bycie w drodze własnego poszukiwania, doskonalenia, uczenia się, rozwijania. Twierdzę, że jestem człowiekiem młodym tak długo, jak długo się uczę i rozwijam. Wierzę w to, że człowiek, który staje się coraz lepszy, coraz doskonalszy, zaraża tym później  innych. Z różnym skutkiem, świadomie przez ostatnie 30-40 lat staram się o tym pamiętać.

Edurada: I wreszcie prośba o uchylenie rąbka tajemnicy dotyczącej Twojego życia prywatnego. Kierowanie firmą, rozwijanie jej działalności, zarządzanie zespołem, pisanie felietonów… Masz wiele obowiązków, które wymagają ogromnych zasobów energii. Jak odpoczywasz? Jak ładujesz akumulatory? Czy miewasz czas wolny, a jeśli tak – czemu go poświęcasz?

Wojciech Turewicz: (Milczenie. Odpowiadając na to pytanie nasz rozmówca jest wyraźnie poruszony, mówi wolniej, robi długie przerwy) Nie wiem jak to wyrazić, ale tak naprawdę moje prawdziwe życie to moje rodzina… Tutaj najbardziej widać te moje niedoskonałości, ponieważ nie jestem pewny, czy tak samo odbierają mnie moje dzieci i moja żona. Rodzina jest dla mnie najważniejsza, bo tam czuję się bezpiecznie, od niej dostaję wsparcie. Nie wiem, co jeszcze istotnego mogę dodać… 

Edurada: Dziękuję, że to powiedziałeś, ponieważ mam poczucie, że w dzisiejszych czasach, kiedy słowo „sukces” jest odmieniane przez wszystkie przypadki i słyszę, że nawet młodzi ludzie stawiają je na piedestale jako to, co najważniejsze, myślę, że to bardzo ważne – usłyszeć od człowieka sukcesu, że to co najważniejsze to nie prężnie rozwijająca się firma – to prężnie funkcjonująca rodzina. To ważne przesłanie, które widać również w Twoich felietonach: to ciepło.

Dziękujemy za cotygodniowe spotkania, dziękujemy za książkę i … czekamy na kolejną! Dziękuję za rozmowę.

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *