Planując działania na rzecz dobrej współpracy i partnerstwa rodziców i nauczycieli we współczesnej szkole często podejmujemy skomplikowane działania nad miarę angażujące czas i energię każdej ze stron. W wielu placówkach z pewnością powstały tony dokumentów będących opracowaniami planowanych działań, sprawozdaniami z ich realizacji i wnioskami z ewaluacji. Czasem ze zdziwieniem spostrzegamy jak daleko jest do założonych wcześniej celów i jak mała jest satysfakcja z działań w tym obszarze.
Realizując się zawodowo jako nauczycielka pilnie obserwuję placówki, do których chodzą moje dzieci, by skorzystać ze stosowanych tam dobrych praktyk. Chcę opisać jedną z nich, myślę, że genialną w swej prostocie i skuteczności.
Otóż wychowawczyni mojej córki znajomość z rodzicami nowej klasy liceum zainaugurowała wspólnym okolicznościowym spotkaniem rodziców i dzieci zorganizowanym w dniu Ślubowania. Niby przypadkiem zamieniła z każdym z rodziców kilka zdań i … jak się okazało dołożyła starań, by każdego z dorosłych zapamiętać.
Wiedząc jak dużo wysiłku wymaga opanowanie 30-stu imion uczniów w nowej klasie, poczułam podziw dla jej umiejętności, gdy już na następnym spotkaniu pani profesor przestrzegała zwyczaju mówienia o sukcesach, aktywności młodzieży wyraźnie zwracając się do konkretnych rodziców.
Jednak metodyczność i konsekwencję jej działania w pełni doceniłam, gdy tuż przed rozpoczęciem jednej z kolejnych wywiadówek omiotła wzrokiem zebranych rodziców i podeszła do kilkorga z nich… Okazało się, że osoby te pojawiły się po raz pierwszy i nie wiedziała czyimi są rodzicami. Frekwencja na wywiadówkach jest dobra, a „nieznani” rodzice to w większości ci, którzy przyszli w zastępstwie zazwyczaj obecnych współmałżonków. Od znajomego taty usłyszałam, że po raz pierwszy spotkał się z tak indywidualnym potraktowaniem przez nauczyciela podczas wywiadówki i że wcześniej zazwyczaj miał poczucie absolutnej anonimowości dopóty, dopóki nie wydarzyło się coś wymagającego indywidualnego kontaktu z wychowawcą.
Działania Pani profesor uświadamiają prawdziwą podmiotowość i nas rodziców i naszych dzieci. Pani wychowawczyni najwyraźniej nie chce przekazywać informacji kierowanych w przestrzeń sali, ale pragnie mówić do konkretnych osób.
Myślę, że początek roku kalendarzowego sprzyja refleksjom i zmianom. Może warto pokusić się o poprawę relacji nauczyciel – rodzic, bo chociaż przedstawione działania trudno będzie pokazać jako innowacyjne metody , to być może skutecznie ułatwią komunikację i zrozumienie, zmobilizują do obecności na wywiadówkach i wzbudzą zaufanie.
Jeśli ktoś ma wątpliwości, że najprostsze rozwiązania bywają najskuteczniejsze, może rozwieją je słowa poety-klasyka L.Staffa z wiersza ARS POETICA
Echo z dna serca, nieuchwytne,
Woła mi: „Schwyć mnie, nim przepadnę,
Nim zblednę, stanę się błękitne,
Srebrzyste, przezroczyste, żadne!”
Łowię je spiesznie jak motyla,
Nie, abym świat dziwnością zdumiał,
Lecz by się kształtem stała chwila
I abyś, bracie, mnie zrozumiał.
I niech wiersz, co ze strun się toczy,
Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,
Tak jasny jak spojrzenie w oczy
I prosty jak podanie ręki.