Niektórzy z Was czytając tytuł na pewno pomyśleli – to już kiedyś było, skądś znam ten temat. Wszystko się zgadza: w jednym z artykułów Wojciecha Turewicza o tytule „Zmiany zaczynaj od siebie” możemy dowiedzieć się o zmianach w odniesieniu do liderowania. W artykule znajdziemy liczne cenne wskazówki jak być dobrym liderem, który dążąc do własnego rozwoju napędza koło rozwoju swojego zespołu. Bardzo serdecznie polecam lekturę wspomnianego artykułu, natomiast tu chciałabym poruszyć ten aspekt z perspektywy zwykłego człowieka i pracownika.
Myślę, że w życiu każdego z nas (a na pewno w moim) występują liczne sytuacje, kiedy nie układa nam się po naszej myśli. W domu panuje nieład, trudno wyrobić się z codziennymi obowiązkami, w pracy wydaje nam się, że współpracownicy nadają na innych falach, a z przyjaciółmi zaczęły rozluźniać nam się relacje. Aby mimo tych zawirowań funkcjonować w miarę normalnie szukamy usprawiedliwień. Najczęściej większość winy zrzucamy na otoczenie, na bliskich, na panujące warunki. Automatycznie otoczenie zrzuca winę na mnie i tak powstaje pasmo wiecznych, nierozwiązalnych konfliktów, które uprzykrzają nam życie. W obliczu zaognienia relacji ze wszystkimi narasta we mnie napięcie, czekam aż wybuchnie i wtedy poleje się lawina goryczy. Zaczęłam się zastanawiać: po co dopuszczać do powstania takiej eskalacji złych emocji? Może małymi krokami da się wszystko poukładać. Czas zacząć robić porządki, pomyślałam. A najlepiej zacząć od siebie.
Zaczęłam robić porządny rachunek sumienia. Czy przypadkiem nieład w domu nie jest także moją winą? Może kiedy zacznę budować porządek w swojej przestrzeni to drugiej osobie będzie łatwiej utrzymać porządek wokół siebie? Czy na pewno robię wszystko, aby odpowiednio dogadywać się ze współpracownikami? Czy przekazuję jasne komunikaty, czy wywiązuję się z obietnic i zobowiązań względem nich i czy jestem wobec nich sprawiedliwa? Czy szanuję moich współpracowników i ich pracę? A w relacji z przyjaciółmi, czy przypadkiem nie ja zaniechałam kontaktu? Nie mogę przecież oczekiwać, że ciągle ktoś będzie ze mną pierwszy szukał kontaktu.
Któregoś wieczoru usiadłam i analizowałam w ten sposób wszystkie ważniejsze elementy mojego życia. Tam, gdzie cos nie funkcjonuje prawidłowo, patrzyłam, co mogę zmienić w sobie. Tam gdzie jest dobrze, starałam się wyciągnąć wnioski na przyszłość, aby było jeszcze lepiej.
Zmianę zaczęłam od siebie, zaczęłam sprzątać i dopiero teraz mogę z czystym sumieniem prosić, aby inni przyjrzeli się sobie. Mając czyste sumienie, że jestem w porządku mogę oczekiwać tego samego od innych. Najpierw jednak trzeba odrobić obowiązkowo pracę domową i odrabiać ją trzeba codziennie.