– Jak to?! – zapytałem.
– Poproszę o jeszcze jedną lampkę koniaku – krzyknął do kelnera i zwrócił wzrok w moją stronę. – Tak, bo dni wolne kojarzą mi się z koszmarem. – wydusił z siebie. Jego twarz zmieniała się jak przysłowiowy kameleon. Stała się poważna, w końcu zastygła, a jego oczy odpłynęły razem z myślami. Na chwilę zamilkł i stał się nieobecny.
– Szczególnie nie znoszę nocy z piątku na sobotę. – dodał po dłuższej przerwie.
Ja również zamilkłem i czekałem, co zdarzy się dalej.
– Sny o moich przeżyciach z liceum chyba mnie wykończą.
Nie przerywając, dodał – Zawsze po takich doświadczeniach budzę się przerażony
i wyczerpany. Zbliżające się dni mam zmarnowane, nie mogę się skupić na żadnej pracy. Tę traumę przeżywam już ponad 30 lat.
Stwierdziłem, że to dobry moment, aby zadać pytanie: – Janku, co się stało w tym Twoim liceum?
Ponownie zapadło długie milczenie. Tę dzwoniącą ciszę przerwał kelner.
– Panowie, może jeszcze po jednej lampce? – zaczepnie zapytał.
– Tak, poproszę – odrzekł mój przyjaciel, pozostając jednak ciągle w tamtej rzeczywistości.
Byłem wściekły. Pytanie kelnera zaburzyło harmonię naszej rozmowy. Janek kolejny raz zawiesił głos, a ja znowu wziąłem na wstrzymanie, i pokornie czekałem na to, co wydarzy się dalej. Czułem, że chce coś ważnego wyrzucić z siebie. Zauważyłem, jak całym sobą przygotowuje się do tego wydarzenia.
– Ciągle śnią mi się koszmary, że zawalam, a nauczyciele nie są zadowoleni z moich wyników. Natomiast ja kombinuję na wszystkie sposoby, jak się wyrobić między przejściem z jednej do drugiej klasy. Wiesz, co jest najgorsze? – stwierdził wyciszonym głosem – mój lęk, że wszyscy się zorientują, jak strasznie w tym wszystkim jestem nieuczciwy. Każdy następny sen ma trochę inny scenariusz, ale ostateczny efekt jest zawsze taki sam. Budzę się zlany potem i jestem szczęśliwy, że to był tylko sen.
– Próbowałem się z tym problemem uporać – ciągnął dalej przyjaciel. – Po latach wybrałem się do tego cholernego liceum. Obszedłem wszystkie miejsca przywoływane podczas moich snów. Spotkałem się z nauczycielami, którzy mnie jeszcze pamiętali.
– I co? – pytam.
– I nic! Sny ciągle towarzyszą mi w każdą weekendową noc. Trauma stała się nie do zniesienia. Okazywało się, że ja w swoich snach pomimo skończonych studiów ciągle jako uczeń wracałem do mojego liceum. I kolejny raz starałem się robić to lepiej. Ale kolejny raz bez efektu. Ten scenariusz powtarzał się regularnie. Możesz sobie więc wyobrazić – oznajmił – ile razy podczas moich snów musiałem zdawać maturę. I za każdym razem okazywało się, że ściągam, i że jest to nieuczciwe. A moja matura nie może być mi zaliczona.
Czwarta lampka koniaku wywołała już takie emocje, że ten znany mi z twardego charakteru facet rozpłakał się.
Wieczór ten zapamiętałem nie tylko dlatego, że na drugi dzień miałem kaca giganta. Także z tego powodu, że stał się pretekstem do zastanowienia, co takiego mogło się wydarzyć w licealnym życiu młodego kolegi. Czy tylko on jest wyjątkiem, który ma tak negatywne doświadczenia? Przecież z jego relacji nie wynika, że środowisko szkolne było patologiczne, a nauczyciele gnębili własnych uczniów. Nie zauważyłem też, aby podkreślał, że był najgorszym uczniem, i z tego to powodu miałby przeżywać takie koszmary. Żeby jeszcze bardziej skomplikować opis tej historii warto dodać, że Janek jest bardzo dobrze wykształconym facetem, robiącym znaczącą karierę w swoje branży.
Czym dłużej myślę o tym wieczorze, tym trudniej jest mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ten już przecież dojrzały, z pozoru uporządkowany mężczyzna nie jest w stanie poradzić sobie z traumą z tamtych lat.
Spróbujcie więc wspólnie pochylić się nad tym przypadkiem. Jakie wskazówki dalibyście mojemu przyjacielowi? Jestem bardzo ciekawy Waszych doświadczeń wyniesionych ze szkoły i dzieciństwa? I w jaki sposób macie ten okres przepracowany?