W przygranicznych miejscowościach „łowią” młodych, zdolnych Polaków i w ten sposób radzą sobie z niżem demograficznym. – To perfidny drenaż, który odbywa się ku zadowoleniu naszych samorządów – alarmuje demograf prof. Krystyna Iglicka-Okólska.
Polski zaciąg sąsiadów
W ciągu ostatnich trzech lat tylko w ramach jednego programu realizowanego przez Urząd Pracy w Pasewalku (niemieckie miasto oddalone o 30 km od granicy) za zachodnią granicę wyjechało z Polski kilkadziesiąt osób. Skusiła je „Główka pracuje – Cleveres Koepfchen” – oferta promująca tzw. kształcenie dualne, czyli edukację w zestawie z praktyką i perspektywą pracy.
Cały tekst i źródło: http://natemat.pl/123667,daja-szkole-kieszonkowe-a-potem-prace-jak-niemcy-kradna-polskie-dzieci-z-miast-przy-granicy