Kryzys wieku średniego. To określenie przez lata funkcjonowało jako dość humorystyczny komentarz do sytuacji, w której mężczyzna z czterdziestką na karku, brzuszkiem i przerzedzającymi się włosami kupuje sobie ferrari, zostawia żonę i szaleje z młodymi dziewczynami. Ale od jakiegoś czasu zaczyna się mówić o nim trochę poważniej, w dodatku włącza się w ten temat kobiety, które dotąd kryzysu wieku średniego mieć nie mogły. I w ich wydaniu ten kryzys ma trochę inną postać… Coraz częściej słyszymy, że kobiety 35 plus, 45 plus czy 55 plus zmieniają swoje życie o 180 stopni – chodzą na warsztaty rozwojowe, podróżują, odnajdują dawno porzucone pasje. Obserwujesz coś takiego?
Zdecydowanie obserwuję. Najłatwiejszy i najciekawszy ten kryzys jest dla kobiet, których dzieci już dorosły, bo wtedy mają poczucie, że już zrobiły, co miały zrobić, i nikt nie będzie się ich czepiał, że zajmują się tylko sobą. Co więcej, same siebie się wtedy mniej czepiają. Znajdują w sobie odwagę, by powiedzieć, że one też mają jakieś prawa. I dostają zrozumienie u innych kobiet. Wspólnie chodzą na te warsztaty czy kursy malowania. Zaczynają jeździć na wycieczki, angażować się w zajęcia, typu pieczenie ciast i ich sprzedawanie czy też robienie na drutach – by na przykład mieć własne pieniądze. Czytaj więcej u źródła: „Choć młodość ma swoje zalety, to dojrzałość i starość dają więcej możliwości”. O kryzysie wieku średniego rozmawiamy z Katarzyną Miller – Zwierciadlo.pl
„Choć młodość ma swoje zalety, to dojrzałość i starość dają więcej możliwości”. O kryzysie wieku średniego rozmawia z Katarzyną Miller
„Każdy kryzys jest po to, byśmy coś z niego rozumieli, a nie się z niego podśmiewali. Bo co jest właściwie takiego zabawnego w mężczyźnie, który nadal chce być atrakcyjny? Tak samo przykro robi się kobiecie, że przestała być młodą, gorącą laską i mało kto się nią interesuje” – mówi psychoterapeutka Katarzyna Miller.