Chodzi o sytuację, w której dzieci będą pracować w grupach, a każdy zespół ma swojego kapitana. Nauczyciel wyłania liderów i rzuca polecenie, by każdy wybrał swój skład. I wtedy się zaczyna…
Na pierwszy ogień idą najlepsi kumple kapitanów, potem dzieci, które wyróżniają się ze względu na osiągnięcia w nauce – wiadomo, każdy chciałby mieć jak najsilniejszy zespół. Z każdym kolejnym wyborem kapitanom jest trudniej.
Do wyboru pozostają uczniowie przeciętni lub słabi, którzy nie mają dostrzegalnych na pierwszy rzut oka mocnych stron w danej dziedzinie (inaczej wybiera się składy na wychowaniu fizycznym, inaczej na chemii). Wiecie, co wtedy czują? Nietrudno sobie wyobrazić.
Kompromitacja, wstyd, skrępowanie. Nerwowe powtarzanie w myślach: „nie niech mnie ktoś wybierze. Wybierz mnie, wybierz mnie…”. Słabo jest też, gdy ktoś cię wybierze, a dzieci z innej grupy wyją: „uuuu…” na znak, że współczują kapitanowi takiego zawodnika. Po takim początku lekcji naprawdę trudno się wyluzować i dać z siebie wszystko. Czytaj więcej: https://mamadu.pl/144159,praca-w-grupach-na-lekcji-nauczyciele-popelniaja-jeden-krzywdzacy-blad