Pierwszą część artykułu znajdą Państwo tutaj.
Okazuje się jednak, że najważniejszym czynnikiem decydującym o funkcjonowaniu świetlicy jest czynnik ludzki, tzn. kadra wychowawców, którzy nie są tu przypadkowo, lecz chcą pracować z dziećmi. Od takiego pozytywnego nastawienia zależy i jakość prowadzonych zajęć, i zaangażowanie w sprawy i problemy dziecka oraz jego opiekunów,
a także wysoki poziom życzliwości, który pozwoli nawiązać współpracę z domem wychowanka. Relacje zbudowane na zaufaniu i życzliwości, to podstawa pozytywnego działania.
By zatem świetlica stała się integralną częścią szkoły, a wychowawcy tam pracujący nie czuli się nauczycielami „drugiej kategorii”, dyrektorzy szkół powinni wykazać duże zrozumienie dla specyfiki pracy i zainteresowanie dla problemów, które się tam pojawiają.
Organ prowadzący musi natomiast zdawać sobie sprawę z ogromnych potrzeb, które warunkują prawidłowe funkcjonowanie świetlic i nie szczędzić środków na ich prawidłowe funkcjonowanie.
Jak podkreśla G. Gajewska: „W pedagogicznym, społecznym, profesjonalnym działaniu nie może być bowiem miejsca na słabą opiekę lub wychowanie”, dlatego władze oświatowe nie mogą przymykać oczu na „bylejakość”. Muszą się pochylić nad tym problemem
i zastanowić nad rangą świetlic.
Jeśli są one zbędne w systemie szkoły, to może trzeba je zlikwidować i nie pomnażać kosztów na ich utrzymanie. Wtedy jednak tę funkcję opiekuńczo-wychowawczą muszą przejąć rodzice, zatrudniając np. opiekunki do dzieci. Tu pojawia się pytanie już zupełnie innej natury, czy nasze społeczeństwo jest na to gotowe?
Jeśli zaś polska szkoła ma nadal tak funkcjonować, jak do tej pory, to należy stworzyć doskonale działające świetlice, bez cięcia kosztów w tej płaszczyźnie. Trzeba dokonać zmian, odnośnie których zapadną decyzje na centralnym szczeblu. Powinny się pojawić konkretne przepisy prawne regulujące miejsce i organizację pracy świetlicy. Muszą w tę stronę zostać skierowane granty wspomagające ich przedsięwzięcia.
W. Kuzitowicz postuluje też, by MEN uruchomił program, który pozwoli nauczycielom -„przedmiotowcom” skierowanym do pracy w świetlicach szkolnych uzupełnić ich kwalifikacje. Taki program powinien być finansowany z budżetu państwa. W ten sposób można realizować koncepcję uzupełniania przez nauczycieli etatów w świetlicach szkolnych, a świetlice zaś zyskałyby kompetentnych pracowników przygotowanych do realizacji odpowiednich standardów w tym jednak specyficznym miejscu w szkole.
Wszyscy mają świadomość, jak powiedziała w jednym z wywiadów wiceminister K. Szumilas, że: „ Świetlica nie może być tylko przechowalnią na chwilę, to musi być miejsce zastępujące dziecku dom, w czasie gdy jego rodzice pracują”. Oprócz tej i wielu innych deklaracji brakuje tylko konkretnych kroków w tym kierunku.
Czy nadzieje na zmiany w tym zakresie można wiązać z podjętymi w roku szkolnym 2015/16 przez MEN planowanymi kontrolami, gdzie wśród priorytetów wskazano badanie: prawidłowości organizacji pracy świetlicy szkolnej? W skali kraju przewidziano 112 kontroli, które będą realizowane w okresie od lutego do kwietnia 2016r. Czy wnioski i rekomendacje przełożą się tym razem na konkretne działania?
Jeśli świetlica ma być integralnym organem szkoły, działającym na wszystkich szczeblach edukacji, co oznaczałoby poszerzenie jej działalności, to czy za tym podąży również kolejna, tym razem wyczekiwana reforma, która wskaże świetlicy wyraźnie „port”?