Nieodmiennie pojawia się temat bezpiecznej szkoły. Tak – o bezpieczeństwie będzie niniejszy artykuł, będący jednocześnie przestrogą.
Od czego zależy bezpieczeństwo naszych uczniów? Ileż razy słyszeliśmy już to pytanie; wśród grona pedagogicznego, z ust polityków i ekspertów, rodziców i wszystkich bardziej i mniej zainteresowanych tematem. Często padają odpowiedzi dotyczące planów profilaktycznych, wychowawczych, pogadanek i różnego rodzaju akcji z udziałem policji, stowarzyszeń, poradni psychologiczno – pedagogicznych.
Wszystkie te założenia, procedury i uświadamianie młodzieży jest bardzo ważne. Jednak cały czas po głowie chodzi mi jedna myśl: bezpieczeństwo mojego ucznia zależy przede wszystkim ode mnie. Jestem nauczycielem, osobą, która bierze na siebie wielką odpowiedzialność za los młodego człowieka. Za to, co zrobi za chwilę, za konsekwencje jego działania. Jeśli jestem nauczycielem z powołania, to tak właśnie czuję. Młodzi ludzie bywają nieprzewidywalni – taki to czas życia. Czasem pomimo jak najlepszych chęci, pomimo przestróg i nauki oraz naszego zaangażowania – dzieje się coś niedobrego. Wtedy, w tym momencie zostajemy sami – z własnym strachem, czasem przerażeniem czy wręcz paniką – i musimy podjąć się ratowania ludzkiego życia i zdrowia. Wtedy liczy się schemat. Ocena sytuacji, co robić, co powiedzieć zgłaszając wypadek, kogo jeszcze wezwać na pomoc?
I jeszcze jedno pytanie – czy wszystko robisz dobrze? Czy robisz wszystko, co w Twojej mocy? To potworne pytania, pozostające na długo w świadomości dlatego, ponieważ łączą się z poczuciem odpowiedzialności za podopiecznego.
Każdy z nas, niezależnie jaki zawód wykonuje, jest zobowiązany do ratowania ludzkiego życia. Uczestniczymy w szkoleniach BHP, kursach pierwszej pomocy. Będę brutalnie szczera – często nie są one organizowane lub nie są traktowane przez uczestniczących należycie poważnie. Bo ileż można mówić o tym samym, przecież już to wiemy, powtarzamy te wiadomości tak często. Wspomniałam o schemacie. W sytuacjach kryzysowych to on się liczy. To schemat działania, wyuczony, powtarzany i przećwiczony – tyle razy ile się da – ratuje w trudnej sytuacji nie tylko poszkodowanego, ale i nas samych. Sprawia, że możemy poczuć się bezpiecznie bo WIEMY I UMIEMY się zachować adekwatnie do sytuacji, pomimo emocji.
Na początku roku szkolnego zadajmy sobie pytania czy jesteśmy gotowi na nieprzewidywalne?
Czy jesteś gotowa/y poradzić sobie w sytuacji kryzysowej? Sprawdź:
1. Jak jestem przygotowana/y na skrajnie trudne sytuacje?
2. Czy moja wiedza i umiejętności na ten temat są wystarczające?
3. Ile razy w życiu zawodowym i jak dawno miałam/łem okazję ćwiczyć resutytację?
4. Czy prócz masażu serca i sztucznego oddychania będę umiał/a udzielić innej pomocy?
5. Jaki jest schemat powiadamiania pogotowia ratunkowego? Czy mam to przećwiczone?
Zapewne takie pytania nie będą dla Państwa niczym nowym. Zaręczam jednak, że w sytuacji kryzysowej odpowiedzi na nie mogą nie być już takie oczywiste.