W dzieciństwie bardzo lubiłam jesień i deszczowe dni. Kiedy padał deszcz, rodzice nie upierali się, abym wyszła na zewnątrz (nie byłam szczególnie ruchliwym i aktywnym sportowo dzieckiem), mogłam więc pozostać w mieszkaniu i oddać się temu, co lubiłam najbardziej – lekturze. Moje dzieciństwo upłynęło w świecie zapełnionym postaciami z ulubionych książek; przyjaciele z wyobraźni byli mi często bliżsi niż rówieśnicy.
Co robią w deszczowe dni dzisiejsze dzieci? W większości zapewne spędzają czas przed ekranem: komputera, tabletu, smartfona. Czy to źle? Nie jestem pewna, czy współczesną technologię warto potępiać w całości. Wiem, że moje dzieci w sieci szukają również lektur i często czytają na swoich urządzeniach. Ale również budują wyimaginowane światy i toczą boje z przeciwnikami w grach strategicznych, rozwijając wyobraźnię tak, jak i ja to robiłam. Może warto pójść naprzód i przyjrzeć się możliwym korzyściom płynącym z technologii? Choćby możliwości czytania Edurady…
Do takiego wstępu zainspirował mnie artykuł Dariusza Adamczyka o technologii informacyjnej w szkole. Nie poczułam się nim zagrożona – wręcz przeciwnie, uświadomił mi on, że Internet niesie ze sobą mnóstwo możliwości rozwoju i kreatywności, które przyniosą wymierne korzyści moim uczniom. Zachęcam Państwa bardzo do lektury środowego artykułu i kolejnych tekstów tego autora, które na pewno pojawią się w naszym serwisie.
Co jeszcze w tym tygodniu? W poniedziałek dalej o kompetencjach kluczowych w przedszkolu, a w czwartek o zadaniach dyrektora w zakresie bezpieczeństwa. We wtorek również o roli i zadaniach dyrektora, tym razem bardziej ogólnie. A w piątek przypominamy tekst Wojciecha Turewicza o odpowiedzialności.
Polecamy, zapraszamy do lektury, życzymy dobrego tygodnia!