Zacznijmy od uczniów – i to co najmniej z dwóch punktów widzenia.
Po pierwsze – choć słuchając wypowiedzi często można odnieść inne wrażenie, to oświata istnieje dlatego, że istnieją uczniowie. Jej organizacja musi być zatem dostosowana w szczególności do liczby uczniów. W minionych latach demografia jest bezwzględna – ze względu na niż demograficzny obserwujemy konsekwentny znaczący spadek liczby uczniów. Powinno to wymuszać zmiany organizacyjne. Tymczasem zmiany takie zachodzą bardzo wolno. Liczba zatrudnionych nauczycieli utrzymuje się praktycznie na stałym poziomie. Zmniejsza się też przeciętna wielkość szkoły. Powiedzenie mówi, że małe jest piękne; wiem też, że w wielu miejscach lokalne społeczności przyzwyczajone są do swoich małych szkół – często prowadzących nauczanie w klasach łączonych. Choć Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada wsparcie dla takich szkół warto zastanowić się, na ile szkoły te są w stanie zapewnić swoim wychowankom odpowiedni start na dalsze etapy edukacji. I nie mówię tutaj o zaangażowaniu nauczycieli – mówię przede wszystkim o wyposażeniu takich szkół. Tyle, że próba redukcji etatów prowadzi do konfliktu ze środowiskiem nauczycielskim, zaś próba likwidacji szkół – z lokalnym oporem. Stąd też jednostki samorządu terytorialnego likwidują szkoły zazwyczaj w ostateczności – nie widząc możliwości ich dalszego finansowania.
Źródło i cały tekst: http://wartowiedziec.org/index.php/edukacja/aktualnosci-i-ekonomia/30310-dokd-zmierzasz-owiato