W kolejnych odcinkach „Dyrektora” zastanawiamy się, na czym polega kierowanie szkołą. Pomijamy celowo zadania wynikające z realizacji przepisów prawa oświatowego, nadzoru itp. Próbujemy zbudować zintegrowany wokół naszej wizji zespół, w którym będziemy zwracać uwagę na pojedynczego nauczyciela. Zaczynamy jednak jak zwykle od siebie.
Zapraszam do lektury!
Zadbaj o rozwój indywidualny nauczyciela
Dyrektor szkoły w sposób formalny odpowiedzialny jest za awans zawodowy nauczyciela. Planuje zgodnie z potrzebami nauczycieli doskonalenie zawodowe (szkolenia, studia podyplomowe, kursy kwalifikacyjne). W moim odczuciu to,
co najważniejsze, to wspieranie pojedynczego człowieka, nauczyciela, pracownika szkoły. Motywowanie go do efektywnej pracy, wspomaganie w chwilach zwątpienia, dbanie o jego dobre samopoczucie. Często mamy do czynienia z nauczycielami, którzy rozpoczynają pracę. Są oni zagubieni, wystraszeni, obawiają się, czy dadzą sobie radę w nowej rzeczywistości. Im należy dać odpowiednie wsparcie, i tego w głównej mierze powinniśmy od siebie wymagać.
Dyrektor szkoły w sposób szczególny powinien zwracać uwagę na nauczycieli, u których można zaobserwować syndrom wypalenia zawodowego. Nowoczesny dyrektor powinien znać mechanizmy wypalenia, powinien wiedzieć, jak wspierać w tym zakresie pracowników.
Kierując placówką doskonalenia nauczycieli często spotykam się sytuacją, kiedy dyrektorzy zamawiają szkolenie dla rady pedagogicznej na temat wypalenia zawodowego. Samo szkolenie nie wystarczy. Skuteczny szef powinien na bieżąco obserwować zespół
i pojedynczego pracownika, tak, aby w odpowiednim momencie zareagować na ostrzegawczy sygnał.
Niskie zarobki, wielorakość problemów wychowawczych, brak umiejętności radzenia sobie ze stresem, to tylko niektóre z przyczyn tego zjawiska. Dyrektor przejmując odpowiedzialność za przewodzenie zespołowi nauczycieli staje przed bardzo trudnym zadaniem. Zwykle grono liczy kilka, kilkanaście osób ze znacznym stażem pracy, które podchodzą do wykonywania swoich obowiązków w sposób rutynowy. Odwołując się do własnych doświadczeń edukatorskich mogę stwierdzić, że prowadząc szkolenia dla rad pedagogicznych często spotykam się z frustracją pedagogów, niechęcią do wprowadzania zmian. Bywa i tak, że bywam atakowany za próby wprowadzania nowych pomysłów
i metod w pracy z uczniami.
Co zatem możemy zrobić? Oczywiście zachęcam Państwa do bogatej literatury z tego tematu. Zapraszam również do korzystania ze szkoleń zarówno indywidualnych, podczas których można nabyć umiejętności motywowania swoich podwładnych. Proponuję poniżej sposób znacznie prostszy.
Pracując z gronem pedagogicznym pamiętajmy, aby naszą postawą nie zniechęcać nauczycieli do siebie, nie prowokować niepotrzebnie trudnych sytuacji oraz unikać tam gdzie można niepotrzebnych konfliktów. Wpierajmy naszych nauczycieli, chwaląc każdego dnia ich wysiłki w pracy z uczniami. Pracownik pracuje tym chętniej, im częściej dowiaduje się, że odnosi sukcesy w tym, co robi. Docenianie pracowników jest jedną z pewniejszych form podtrzymywania motywacji do pracy.
Nauczyciele, ale także i inni pracownicy szkoły patrzą każdego dnia na to, w jaki sposób zachowuje się ich przełożony, jaki ma humor, w jakim jest nastroju.
Na pewno znacie tę historię, kiedy nauczycielka wchodzi do sekretariatu i pyta panią sekretarkę:
– Cześć, w jakim dziś Szefowa jest nastroju?
– Lepiej nie pytaj! – odpowiada koleżanka – od rana nawet słowem się nie odezwała.
– A, to w takim razie znikam. I tak nic nie załatwię.
Osobiście znam jedną z dyrektorek, która miewa napady agresji. Swoją frustrację wyładowuje na nauczycielach, wzywając ich do gabinetu i czepiając się wszystkiego powoduje, że ludzie wychodzą z płaczem.
Znam też i taką, przed spotkaniem, z którą koleżanki miewają bóle brzucha. Trudno w takim miejscu pracy o zmotywowanych pracowników, którzy każdego dnia z uśmiechem na ustach będą realizować wizję naszej szkoły. Motywowanie naszych pracowników zacznijmy od siebie.
Każdego dnia idąc do szkoły spacerem, jadąc samochodem, a może metrem czy rowerem zastanówcie się, co w tym kolejnym, jednym z setek takich samych dni, chcę w szkole zmienić? Jak przybliżyć się do zamierzonej wizji? Jak zrealizować zakładane cele? Jak wesprzeć koleżanki i kolegów? Najskuteczniejsza motywacja pochodzi z wnętrza danego człowieka.
Starajmy się myśleć w pozytywny sposób. Zdaję sobie sprawę z truizmu tego, o czym w tym miejscu piszę. Często słyszę, że to kwestia osobowości, temperamentu. Niektóre z moich koleżanek mówią mi, że nie mogą przestać się zamartwiać. Wiem, ale wydaje mi się, że na tym właśnie polega codzienna praca nad własną niedoskonałością. Nie jest ona łatwa, dalekosiężne efekty mogą jednak przerosnąć nasze oczekiwania!
W szkole, w której dyrektor nie jest liderem pozytywnym, pracownicy nie będą zmotywowani. Nasz system finansowego motywowania pracowników w żaden sposób nie skutkuje. Trudno mnie przekonać, że dodatek motywacyjny
w wysokości kilkudziesięciu złotych miesięcznie ma jakikolwiek wpływa na moje zaangażowanie w pracy. W świecie biznesu zauważono to już dawno. Odwołam się w tym miejscu do działalności dydaktycznej Profesora Andrzeja Bliklego, który podczas swych konwersatoriów opowiada o zgubnym założeniu sukcesu metody „marchewki i kija”. Jak twierdzi z przymrużeniem oka – powstaje wtedy tylko „marchewko-kij”.
W naszej szkole, przy takiej postawie dyrektora, nauczycieli bardzo szybko ogarnie zniechęcenie: po co mam się starać, jeżeli mój szef i tak tego nie zauważy, i tak będzie niezadowolony. Przy takiej postawie trudniej w placówce będzie rozwiązywać w kreatywny i efektywny sposób pojawiające się problemy. A przecież, jednym z istotniejszych zadań dyrektora jest właśnie skuteczne rozwiązywanie problemów. W takiej atmosferze pracownicy bojąc się niewłaściwej reakcji na problem ze strony dyrektora przerzucają odpowiedzialność na innych. Atmosfera robi się niesprzyjająca. Nauczycielei pracownicy zaczynają pracować w poczuciu ciągłego zagrożenia, bo przecież nie wiadomo, jak zareaguje dyrektor. Spada ich poczucie bezpieczeństwa.
W ekstremalnych sytuacjach pojawiają się podejrzenia mobbingu. Coraz bardziej świadomi nauczyciele kierują sprawy do sądu pracy. Rozwija się łańcuch plotki, często kontynuowany jest w Internecie, na blogach, czy facebooku. Unikajmy za wszelką cenę takich sytuacji!
Co można zrobić, by przyjąć postawę pozytywnego myślenia i pomagać
w przyjęciu jej innym? W jaki sposób ma postępować dyrektor szkoły, aby i on nie uległ wypaleniu zawodowemu i nie poddał się rutynie?
Polecam dobieranie sobie współpracowników spośród ludzi sympatycznych, życzliwych, myślących pozytywnie. Nie dajmy się wciągać w narzekanie, marudzenie innych. Tak łatwo jest dać się ponieść negatywnym emocjom. Starajmy się uczyć (wiem, to nie jest proste) pozytywnego myślenia. Dzięki temu starczy nam siły i energii, by skutecznie wprowadzić naszą szkołę na wyższy poziom jej rozwoju.
Jednym z najbardziej skutecznych form rozwoju nauczyciela jest coaching.
W zarządzaniu firmami biznesowymi coaching robi zawrotną karierę. Efektywny coaching wspiera rozwój jednostki, pozwala nauczycielowi osiągać zakładane standardy. Niestety, świetny w swym założeniu system awansu zawodowego nauczycieli zamiast skupić się na rzeczywistej opiece doświadczonego kolegi nad młodym adeptem sztuki pedagogicznej, zorientowany został na sztywne procedury i tworzenie dokumentów, które niewiele mówią o rzeczywistym rozwoju indywidualnym.
Jednym z prekursorów coachingu w oświacie jest Wojciech Turewicz. Zainteresowanych tą tematyką odsyłam do jego artykułów i publikacji (m.in. na portalu Eduarda.pl).