Maja właśnie dzisiaj – 1 września rozpoczęła naukę w szkole podstawowej. A ja wraz z nią. Może nie dosłownie, bo nie siadam codziennie w szkolnej ławce, tylko przy swoim biurku w pracy, ale nieustannie myślami towarzyszę mojej córce w tej szkolnej przygodzie.
Jak każda matka świadoma zagrożeń, które zewsząd czyhają na jej dziecko tak i ja od początku wakacji różnymi sposobami staram się oswoić słowo ,,stres”.
Stresowało mnie niemal wszystko, co związane z edukacją Mai. Począwszy od zakupu tornistra – lepszy tradycyjny czy walizeczka? Poprzez wyposażenie piórnika (dotąd nie byłam świadoma mnogości form gumek do ścierania) tenisówki- rzepy czy sznurówki, no i strój galowy – jaka spódnica? Czarna? Granatowa? Większość moich myśli oscylowało jednak wokół gotowości mojego dziecka do rozpoczęcia nauki. Czy Maja, dotąd radosny przedszkolak, podoła obowiązkom szkolnym? Jak mała dziewczynka odnajdzie się w tej plątaninie korytarzy i zakamarków? A może nie zapamięta numeru swojej sali, a ja nie będę mogła jej pomóc? Czy na czas nauczy się wierszyka i pokoloruje obrazek? Czy znajdzie przyjaciół? Te myśli ciągle kołatały się w mojej głowie.
Postanowiłam jednak porzucić zamysł o natychmiastowym napisaniu wypowiedzenia i codziennym towarzyszeniu mojemu dziecku w edukacji wczesnoszkolnej. Uświadomiłam sobie wtedy, że zakończył się pewien etap w moim życiu. Że oto stoi przede mną młoda uczennica i to od wsparcia, jakiego jej udzielę, od stworzenia poczucia bezpieczeństwa, budowania pewności siebie, będzie zależało, jak Majka sobie poradzi. Brzmi pięknie, ale jak tego dokonać, skoro sama mam mnóstwo rozterek i obaw…
Najważniejsza obawą okazało się być bezpieczeństwo Mai. Niepokoiłam się, czy w tak wielkim kombinacie szkolnym (kilka szkół różnego typu) córka będzie bezpieczna.
Dzieci codziennie ulegają wypadkom, nawet w tak bezpiecznym, zdawałoby się, miejscu jak szkoła czy przedszkole.
I w tym momencie, Drodzy Państwo, polecam wizytę w szkolę, chwilę rozmowy z dyrektorem lub wychowawcą. Wtedy dowiemy się, jak ta istotna kwestia jest rozwiązana w placówce. Mnie pomogło. Wiem, że dyrekcja oraz grono pedagogiczne działają wspólnie, mają wypracowane procedury oraz standardy dotyczące zapewnienia ochrony uczniom. Wiem, że szkoła realizuje program ,, Bezpieczna i przyjazna szkoła”. To daje mi poczucie, iż placówka rozumie moje obawy, że moim dzieckiem zajmuje się sztab specjalistów.
Warto również zajrzeć na stronę internetową szkoły, gdzie zamieszczony jest statut szkoły. Ten z pozoru nieistotny dokument dostarczy nam – Rodzicom – ważnych informacji o prawach ucznia, jego obowiązkach, współpracy placówki z rodzicami, wymaganiach dotyczących stroju codziennego ucznia, kar i nagród.
Ważne było dla mnie także pierwsze spotkanie z rodzicami innych uczniów. Wychowawczyni Mai podczas tego spotkania zapewniła nas, że rozumie nasze lęki i podkreśliła, jak ważna jest nasza współpraca ze szkołą. W ten sposób możemy ułatwić dziecku aklimatyzację w nowej grupie; złagodzić metamorfozę z przedszkolaka w ucznia. W przedszkolu czas płynie swoistym rytmem – wszystkie wydarzenia odbywają się po śniadaniu, przed obiadem lub podwieczorkiem. Pory posiłków wyznaczają rytm dnia przedszkolaka. A w szkole dzieciaki same musza zadbać o siebie.
Wizyta w szkole mojej córki zapewniła mi spora dawkę optymizmu. Obiecałam sobie współpracę z nauczycielami Mai, bo tylko to może zapewnić jej beztroską i bezstresową edukację. No, chyba że zapomni o żółtych listkach na zajęcia. Ale to już inna historia…
Ewa Hoczek – mama pierwszoklasistki