Zarówno Ty, jak i ja jesteśmy osobami, które lubią swoją pracę, traktują ją nawet jak misję, w związku z tym biorą czasem na siebie za dużo rzeczy. Myślę, że w ogóle jesteśmy osobami, które lubią, jak się dzieje, ale czasem dzieje się za dużo. I wtedy potrzebujemy spauzować. Rzucić to wszystko, łącznie z telefonem, w kąt, leżeć i się nudzić.
Nudzić się to ja akurat nie bardzo lubię, natomiast z pewnością tym, czego powinnam się wystrzegać, jest branie rzeczy i zobowiązań „w kupie”. Ostatnio miałam dzień, podczas którego „nabrałam sobie” aż dziewięć nagrań. W tym ostatnie o dziesiątej wieczorem. Edek akurat słuchał radia i powiedział mi, że czuć było, że jestem już bardzo zmęczona, bo mówiłam wolniej niż zwykle. Oczywiście powiedziałam, co miałam powiedzieć, ale on zna mój głos, wie, że nie byłam w formie. Sama byłam na siebie o to zła, powiedziałam sobie: „Jeszcze tylko to i chyba padnę”. Zdecydowanie wolałabym rozłożyć sobie te nagrania dzień pod dniu. Powinnam tak zrobić.
To jak to się stało, że tego nie zrobiłaś?
Często jest tak, że dzwoni do mnie ktoś i chce szybkiej odpowiedzi w sprawie konkretnego terminu, sprawdzam i widzę, że akurat mam wtedy wolne okienko, więc jakoś to zmieszczę. Tylko że po jakimś czasie okazuje się, że wszystkie okienka zapełniłam.
Czyli jednak okienka to powinna być świętość?