Okazuje się, że radzimy sobie z nią o wiele gorzej. Na ogół próbujemy się z nią konfrontować, ale pod naporem oponenta wycofujemy się, ponosząc wszystkie, wynikające z tego konsekwencje. Zostajemy z poczuciem niesprawiedliwości i ogromnej krzywdy wyrządzonej przez drugą stronę.
Czy stać nas na takie ponoszenie takich kosztów?
Krytyka z samej definicji polega na przekazywaniu negatywnych informacji. Dla osoby krytykującej wygodniej jest, żeby przekaz wyrażony był w sposób ogólny. Dlatego analizując ją głębiej, zastanawiamy się, co miała na myśli osoba krytykująca nas. Często intencje krytykującego nie zgadzają się z naszym odbiorem. Wielką sztuką jest umiejętność oddzielania informacji istotnych, które dotyczą meritum od treści, które mają za zadanie jedynie rozmydlić krytykę.
Analizując stwierdzenie: jesteś kiepskim ojcem, mogę się z tym stwierdzeniem zgodzić lub je odrzucić, ale żadnej lekcji z tej krytyki do zmiany swojej postawy nie wyciągnę. Jeżeli chcesz, żeby to doświadczenie było dla Ciebie konstruktywne, powinieneś odważnie się z nim zmierzyć. Spróbuj zamienić mało przyjemne ogólne sformułowania, w konkretne zarzuty skierowane pod Twoim adresem. Zobaczmy to na przykładzie:
Mąż zwraca się do żony:
– Przykro mi, że w taki sposób oceniasz moje ojcostwo.- odpowiada na zarzut żony, że jest kiepskim ojcem. – Ale co konkretnego masz mi do zarzucenia?
– No właśnie. Za mało rozmawiasz z naszymi dziećmi.
– Czy jeżeli przed snem poświęcę dzieciom więcej uwagi, to zmienisz zdanie na mój temat? Co Ty o tym sądzisz?
– Nie bądź śmieszny. Nie bywasz na wywiadówkach i oceny dzieci mało Cię interesują.
– Jest w tym sporo racji. Czy jeżeli będę starał się wieczorem rozmawiać z naszymi synami i wspólnie będziemy uczestniczyć w wywiadówkach, to już będzie ok.?
– Skoro jesteś tak otwarty na rozmowę, to powiem Ci jeszcze, że egzekwowanie obowiązków od naszych dzieci przerasta mnie.
– Sprawdzę, czy dobrze Cię zrozumiałem. Chodzi Ci o moje rozmowy z chłopakami, mój udział w wywiadówkach, a także pomoc w wyegzekwowaniu obowiązków dzieciaków? Czy jeżeli nad tym popracuję, uznasz mnie za dobrego ojca?
– Owszem. Jeżeli sobie z tymi zadaniami poradzisz.
Jakie wnioski wynikają z naszego przykładu? Jak widać, poszukiwanie krytyki może przynieść dobre rezultaty.
Okazało się, że ta totalna krytyka, dzięki zastosowaniu naszych narzędzi, przeobraziła się jedynie w trzy niedociągnięcia, które przekreślają męża, jako dobrego ojca. Co z nimi zrobi małżonek, to już zależy od niego i potrzeby bycia dobrym ojcem.
Narzędzie, które nazywa się poszukiwaniem krytyki pomogło mi odnaleźć kierunek moich zmian.
Z przyjmowaniem krytyki mamy problem nie tylko w rodzinie i w kontaktach z przyjaciółmi. Przeżywamy ją szczególnie w miejscu pracy. Nasz przełożony w chwili zdenerwowania pozwala sobie na bezpardonową krytykę wobec swoich pracowników:
– Przecież Pan kompletnie nie nadaje się do tej pracy! – zwraca się do Ciebie Twój szef.
Nie pozwól, aby ta emocjonalna krytyka Tobą zawładnęła. Ona wcale nie musi oznaczać, że za chwilę stracisz pracę. Odważnie zapytaj:
– Szefie, o co chodzi? Gdzie popełniłem błąd?
Przepracuj ten atak podobnie, jak udało się rozwiązać problem pomiędzy małżonkami. Gwarantuję Ci, że szefowi chodzi jedynie o kilka błędów, które zdarzyły się w Twojej pracy. Ponieważ dzięki zdobytym umiejętnościom potrafiłeś je odkryć, z pewnością uda Ci się przekształcić słabości w mocne strony. Przecież wiesz, że tak naprawdę jesteś dobrym i cenionym pracownikiem. Jeżeli masz wątpliwości po prostu zapytaj:
– Czy mimo popełnionych błędów uważa mnie Pan za dobrego pracownika?
Szef jest już wyraźnie spokojniejszy i zdystansowany. Jego opinia z pewnością będzie bardziej wyważona, ponieważ weźmie więcej aspektów Twojej pracy pod uwagę.
Nasi pracodawcy niestety mają spore trudności w wyrażaniu opinii o pracowniku. Niezależnie, czy dotyczy to opinii pozytywnych czy negatywnych. Dzięki umiejętnościom poszukiwania krytyki możesz pomóc swojemu szefowi w budowaniu relacji między Wami.
Innym problemem, z jakim nie radzą sobie nasi przełożeni jest zastępowanie konstruktywnej krytyki w aluzje rzucane w przestrzeń. Żyją w przekonaniu, że ich krytyka do konkretnego adresata, a oni nie będą zmuszeni do bezpośredniej konfrontacji:
Niektórzy z Was nie potrafią godnie reprezentować naszej instytucji na zewnątrz.
W naszym gronie nie wszyscy koledzy radzą sobie z wyznaczonymi zadaniami.
Teraz młodzi pracownicy nie wiedzą, co to jest prawdziwa odpowiedzialność.
Czuję się jedną z tych osób. Nie wiem, czy to także mnie dotyczy? Ja chyba nie jestem odpowiedzialny. Jestem też młody, może szef uważa, że to ja jestem przyczyną problemu?
Słowa zostały rzucone w eter przez przełożonego. Oczekuje on efektów, ale nie chce przypisywać osób do problemu, ponieważ nie jest gotowy wziąć odpowiedzialności za rzucone aluzje.
Mój szef nie wyrabia się w swojej roli, ale ja jednak chciałbym wiedzieć, czy problem dotyczy mnie? Jak mam sobie z tym poradzić?
Spróbuj zebrać się na odwagę i zapytaj wprost:
– Ostatnio to ja przede wszystkim rozmawiałem z partnerami zewnętrznymi. Czy uważa Pan, że to ja niegodnie reprezentuję naszą placówkę?
W ten sposób zmuszasz szefa, aby wziął odpowiedzialność za rzuconą aluzję i odpowiedział wprost. Kiedy ostatecznie Ci odpowie, wtedy też masz możliwość wyrażenia swojej opinii na ten temat. Jest to jedyna droga, aby druga strona poznała ją i mogła mieć szersze spojrzenie na problem. Dzięki temu jest szansa, że pracodawca zmieni opinię wyrażoną za pomocą aluzji.
Wspólnie uporaliśmy się z problemem radzenia sobie z krytyką. W naszym domu, pracy, a także w relacjach z najbliższymi dotyka nas ona. Dzięki zdobytym umiejętnościom poradzimy sobie w wielu trudnych sytuacjach. Wierzę w to!