Temat mojej pracy został wybrany nieprzypadkowo. W tym roku przypada dziesiąta rocznica mojej współpracy edukacyjnej z przedszkolami, w których od dekady zajmuję się nauczaniem języka angielskiego. Praca z dziećmi to nieustanne poszukiwanie nowych rozwiązań na zajęcia, nowych konwencji, które sprawią, że wykładany przeze mnie przedmiot zaowocuje radosnym podejściem i ochoczym uczestnictwem w dalszej ścieżce rozwoju tego języka na etapie szkoły podstawowej, gimnazjalnej i licealnej. Uważam, że pierwszy kontakt dziecka z językiem obcym jest bardzo ważny i nie trzeba odkładać go „na później”, gdy w życiu zaczynają rządzić podręczniki i zeszyty. Bawiąc się i śpiewając wprawiamy się w formułkach, które dzieci będą wykorzystywały na polu językowym wielokrotnie. Ten rodzaj przygotowania językowego nie daje im pełnej wiedzy o języku, lecz umożliwia bezkompleksowe poruszanie się po terenie znanego słownictwa, co w późniejszych latach zaowocuje śmielszym korzystaniem z poznanych, również wcześniej, zasobów.
Temat przedszkoli podejmowany przez władze rządzące wraca jak bumerang. Te placówki występowały w roli karty przetargowej przed wyborami niejednokrotnie i sądzę, że w tej kwestii niezależnie od partii rządzącej niewiele się zmieni, gdyż miejsc tego typu jest wciąż za mało. Przedszkole jako pierwsza placówka edukacyjna w życiu dziecka to w XXI wieku miejsce, z którego wyjdzie każdy przyszły uczeń szkoły podstawowej. Skoro ta ścieżka edukacyjna jest ze sobą tak powiązana dlaczego niektórzy nie widzą tej linearnej ciągłości? Dlaczego niektórym rodzicom wydaje się, że to, co dzieje się w przedszkolu nie ma wpływu na to, jak dziecko będzie funkcjonowało na dalszych etapach edukacji? A przecież zarówno proces wychowawczy, jak i edukacyjny, to procesy których jakość poznajemy po owocach, które są wydawane na świat po latach.
Niestety nie wszyscy rodzice widzą tę zależność, traktując klubiki, przedszkola, świetlice jak rodzaj przechowalni dla dziecka na czas ich obecności w pracy. Wspólna zabawa, prace manualne, rekreacja czy wreszcie nauka języka obcego to wszystko, co w przedszkolu na etapie metody małych kroczków, będzie rozwijane w dalszych stadiach nauki.
Jak więc sprawić, żeby dziecko, które po przedszkolu pojawi się w nowej konwencji edukacyjnej bez kompleksów skupiło się na rozwoju zdolności a nie z przerażeniem myślało o coraz to nowych umiejętnościach do opanowania?
W niniejszej pracy postaram się przedstawić swoją koncepcję przedszkola, które teraz na papierze, a w przyszłości może realnie powstanie dla moich i innych dzieci jako miejsce wszechstronnego rozwoju z zaznaczeniem roli języka obcego jako wiodącej dla kraju położonego w samym środku Unii Europejskiej. Przedszkole językowe, to temat wart rozważenia na rynku edukacyjnym, na którym metody i pomysły zlewają się ze sobą i choć zapewniają sukces marketingowy, nie do końca odpowiadają na późniejsze potrzeby najmłodszych. Sądzę, że placówki profilowane, gdzie rozwija się pewną zdolność wiodącą ale nie zapomina o innych, będą wkrótce najbardziej poszukiwanymi na rynku.
Marta Sztajerwald