Wcześniejsze części artykułu znajdą Państwo tutaj i tutaj.
Ostatni element zasługuje na uwagę. Wszak wspólne działanie ma jeszcze dodatkowy ukryty cel – nawiązanie dobrych kontaktów atmosferze zaufania i szacunku.
Badania wskazują na role najczęściej podejmowane w szkole przez rodziców. Są to:
- wpływanie na decyzje strategiczne i bieżące dotyczące np. zmiany systemu oceniania zachowania uczniów, oferty szkolnego sklepiku, zajęć pozalekcyjnych itp.
- udział w procesie edukacji dziecka np. prowadzenie zajęć otwartych dla rodziców, uczestniczenie razem z dziećmi w projektach, wykorzystywanie rodziców – ekspertów do prowadzenia zajęć,
- organizowanie wydarzeń, akcji, imprez przez samych rodziców, jak i wspieranie szkoły w organizacji wydarzeń szkolnych,
- opieka nad dziećmi i pomoc logistyczna podczas wycieczek, wyjść, dowożenie na konkursy,
- prace fizyczne, dekoratorskie, artystyczne na rzecz szkoły,
- zdobywanie (pomoc w zdobywaniu) dodatkowych środków finansowych i materialnych dla szkoły
Częstotliwość i stopień zaangażowania rodziców w życie szkoły jest bardzo zróżnicowany. Spotkamy w jednej szkole klasy, w których rodzice z wielkim zaangażowaniem podejmują wszelkie działania mające na względzie dobro ich dziecka. Klasy, w których większość rodziców jest raczej widzami, biernymi uczestnikami życia szkolnego, takimi, którzy nie zaszkodzą, ale też nie pomogą. Wreszcie klasy, w których grupa rodziców atakuje nauczyciela, szkołę, cały system oświatowy. Ci rodzice najczęściej robią to dla zasady, jednak nie potrafią nic konstruktywnego zaproponować, aby zmienić niezadowalający stan rzeczy. Ostatnią grupę stanowią rodzice roszczeniowi, „szukający dziury w całym”, mający tendencję do poddawania w wątpliwość sens jakichkolwiek działań i inicjatyw nauczyciela czy szkoły. Rodzic roszczeniowy domaga się, oczekuje, żąda.
Skąd się bierze taka negatywna postawa rodziców, skoro mają z nauczycielami wspólny cel: dobro dziecka, jego najpełniejszy rozwój. Widocznie to poczucie wspólnego celu nie jest na tyle silne, aby doprowadzić do bliskiej współpracy. Dlaczego tak się dzieje?
Odpowiedzi na to pytanie szukałabym na początku w doświadczeniach szkolnych rodziców naszych uczniów. Większość z nich była niestety negatywna. Rodzice, kiedyś uczniowie, byli być może traktowani przedmiotowo, niesprawiedliwie oceniani, pozbawieni możliwości wyrażania swoich poglądów. Stąd, jak myślę, ich nastawienie do szkoły.
W swojej pracy zawodowej nauczyciela edukacji wczesnoszkolnej niejednokrotnie organizowałam zajęcia dla rodziców, które miały na celu po pierwsze zintegrowanie rodziców, po drugie stworzenie czegoś wartościowego dla ich dzieci. Każde pierwsze zajęcia o charakterze warsztatowym były z mojego punktu mojego punktu widzenia okupione wielkim stresem rodziców. Mimo klimatu, jaki próbowałam stworzyć (spotkanie przy cieście i kawie, przyjazny układ ławek), u dorosłych siadających w tychże ławkach włączał się automatycznie tryb „uczeń”. „ Byłam najsłabsza z techniki”. „ Miałam w szkole trójkę z prac ręcznych”, to najczęściej usłyszane wypowiedzi rodziców. Niektórzy wstydzili się tego, co wykonali, negatywnie się oceniali. Konkluzja nasuwa się sama – są zranionymi dorosłymi z obniżoną samooceną. Jak zmienić takie nastawienie?
Decydującą rolę upatruję w postawie wychowawcy. Jego otwartość, szczerość, komunikatywność, poczucie humoru i dystans do siebie może pozwolić na budowanie wzajemnego zaufania. Rolą wychowawcy jest przekonanie rodziców, że współczesna szkoła funkcjonuje inaczej niż ta z ich dzieciństwa.